Prowadzone pod auspicjami prezydenta Izraela Icchaka Herzoga rozmowy w sprawie kompromisu dotyczącego reformy sądownictwa zakończyły się niepowodzeniem. Izraelski parlament przyjął jeden z najważniejszych elementów kontrowersyjnej reformy sądownictwa ograniczającej uprawnienia Sądu Najwyższego. Przed głosowaniem nad ustawą w całym kraju nasiliły się protesty, a giełda w Tel Awiwie odnotowała spadek, na wartości stracił również izraelski szekel.
Lider opozycji Jair Lapid ogłosił, że osiągnięcie porozumienia z koalicją rządową w sprawie reformy sądownictwa okazało się niemożliwe.
„W ostatnich tygodniach, a zwłaszcza w ciągu ostatnich 48 godzin, zrobiliśmy wszystko, co możliwe, aby osiągnąć porozumienie, zgodnie z obietnicą” – powiedział Lapid. „Naszym głównym warunkiem była ochrona izraelskiej demokracji, ale z tym rządem niemożliwe jest osiągnięcie porozumień, które chroniłyby izraelską demokrację” – dodał.
Opozycja opuściła salę obrad
Ustawa przeszła 64 głosami za i przy braku głosów przeciwnych, przy czym opozycyjni parlamentarzyści zbojkotowali końcowe głosowanie, opuszczając salę obrad.
Po głosowaniu minister sprawiedliwości Jariw Lewin powiedział: „zrobiliśmy pierwszy krok w historycznym procesie naprawy krajowego wymiaru sprawiedliwości”.
Przed głosowaniem Lewin i minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gewir ostrzegli premiera Benjamina Netanjahu, że jeśli ustawa nie zostanie przyjęta w obecnej formie, to koalicja upadnie.
Według izraelskich mediów, minister finansów Bezalel Smotrich próbował w ostatniej chwili osiągnąć kompromis na posiedzeniu plenarnym Knesetu. Miał on domagać się odroczenia prac legislacyjnych o co najmniej sześć miesięcy; oferta ta została zdecydowanie odrzucona przez ministrów sprawiedliwości Lewina i ministra bezpieczeństwa narodowego Ben-Gewira. „Jakikolwiek kompromis w głosowaniu nad ustawą o racjonalności będzie hańbą dla całej prawicy” – powiedział Ben Gewir.
Szef Mossadu Dawid Barnea spotkał się przed głosowaniem w Knesecie z pracownikami agencji sprzeciwiającymi się reformie, aby omówić potencjalne skutki kryzysu. „Jeśli sytuacja dojdzie do kryzysu konstytucyjnego, będę po właściwej stronie, ale teraz nie jest na to czas” – powiedział Barnea.
Nasiliły się trwające protesty
Przeciwko zmianom w prawie od pół roku protestują tysiące Izraelczyków. Przed głosowaniem nad ustawą nasiliły się protesty przed siedzibą Knesetu i w całym kraju. Po decyzji parlamentu protestujący zablokowali autostradę w Jerozolimie i doszło do starć między przeciwnikami reformy i jednostkami policji. Funkcjonariusze użyli armatek wodnych i aresztowali 19 osób, w tym jednego z czołowych działaczy ruchu protestacyjnego, Mosze Radmana. Na miejscu akcją dowodził komendant izraelskiej policji Kobi Szabtai.
Wiadomość o niepowodzeniu negocjacji w sprawie kompromisu dotyczącego reform, które były prowadzone pod przewodnictwem prezydenta Icchaka Herzoga, spowodowała spadek na giełdzie w Tel Awiwie i osłabienie krajowej waluty.
Jak wynika z najnowszego sondażu zrealizowanego na zlecenie izraelskiego nadawcy publicznego Kan, 46 proc. ankietowanych było przeciwnych rządowej reformie sądownictwa, 35 proc. było za wprowadzeniem zmian proponowanych przez rząd Netanjahu, a 19 proc. stwierdziło, że nie ma zdania w tej sprawie.
O co chodzi w przegłosowanym projekcie?
Przyjęte prawo ograniczy prerogatywy Sądu Najwyższego, który mógł do tej pory uchylać decyzje rządu, jeśli uznał je za „nieracjonalne”, tj. nieproporcjonalnie skoncentrowane na interesie politycznym bez wystarczającego uwzględnienia interesu publicznego.
Opozycja postrzega zmiany jako zagrożenie dla demokracji i przypomina, że zmiany są wdrażane, gdy Benjamin Netanjahu jest sądzony za korupcję w kilku przypadkach. Jego przeciwnicy zarzucają mu, że chce uchwalić tę reformę, aby uchronić się przed oskarżeniami. Natomiast Netanjahu i jego sojusznicy przekonują, że nowe prawo przywróci równowagę pomiędzy organami władzy, gdyż ich zdaniem wymiar sprawiedliwości ma zbyt duże kompetencje.
Esencja demokracji według Netanjahu
„Realizacja woli wyborców z pewnością nie jest końcem demokracji. To esencja demokracji” – powiedział Netanjahu i podkreślił, że „do ostatniej chwili” starano się osiągnąć porozumienie.
Odnosząc się do reszty przepisów dotyczących reformy, powiedział, że koalicja podejmie w najbliższych dniach rozmowy z opozycją, aby do końca listopada osiągnąć porozumienie.
Lider opozycji Jair Lapid odrzucił propozycję premiera Netanjahu dotyczącą powrotu do rozmów, nazywając ją „pustą” i nazwał go „więźniem” ministra sprawiedliwości Jariwa Lewinia i innych skrajnych polityków, takich jak minister bezpieczeństwa narodowego Itamar Ben-Gewir.
Obawy USA
„Jako wieloletni przyjaciel Izraela, prezydent Joe Biden publicznie i prywatnie wypowiadał swoje poglądy, że poważne zmiany w demokracji, by były trwałe, muszą mieć jak najszerszy konsensus, jak to możliwe. To niefortunne, że dzisiejsze głosowanie odbyło się przy najmniejszej możliwej większości” – komentował rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller. Rzecznik stwierdził, że ponieważ USA i Izrael łączy głęboka przyjaźń, „prezydent Biden i inni członkowie administracji czuli odpowiedzialność, by mówić o tym i wyrazić nasze obawy”.
W podobnym duchu wypowiedziała się rzeczniczka Białego Domu Karine Jean-Pierre.
Jak powiedział Miller, rozmowy na temat „szerszego kompromisu” w tej sprawie będą kontynuowane i USA popierają wysiłki prezydenta Izraela Icchaka Herzoga, by zbudować rzeczywisty konsensus.
Sprawa zmian w sądownictwie była ostatnio jednym z powodów napięć między Netanjahu i Bidenem. Jak ujawnił w ubiegłym tygodniu publicysta „New York Times” Thomas Friedman, Biden wyznał mu, że jest zaniepokojony przyszłością i stabilnością Izraela oraz że zaapelował do Netanjahu – również podczas niedawnej ich rozmowy – „by się nie spieszył”.
W przekazanym portalowi Axios oświadczeniu jeszcze przed głosowaniem w Knesecie prezydent Biden również wezwał rządzących w Izraelu do powstrzymania się przed parciem naprzód.
„Biorąc pod uwagę wielość zagrożeń i wyzwań stojących przed Izraelem w tej chwili, nie ma sensu, by izraelscy przywódcy spieszyli się z tym” – powiedział Biden.
Według Axios, zaniepokojony reformami jest też Pentagon ze względu na wcześniejsze groźby części izraelskich żołnierzy i rezerwistów, że nie stawią się do służby, jeśli reforma przejdzie.
„Pentagon jest zaniepokojony, że kryzys, w obliczu którego stoi izraelskie wojsko, mógłby mieć negatywne konsekwencje dla izraelskiej strategii odstraszania i zachęcić Iran lub Hezbollah do przeprowadzenia wojskowych prowokacji” – napisał portal.
DT/PAP