Polska po raz szósty została wybrana przez Zgromadzenie Ogólne ONZ na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa tej organizacji. Witold Waszczykowski, który od miesięcy walczył o ten niewiele znaczący fotel, może teraz opowiadać patetyczne bzdury.
Polska od 2018 roku zastąpi w Radzie Ukrainę. Byliśmy jedynym kandydującym krajem z grupy wschodnioeuropejskiej po tym, gdy w 2016 roku ze starań o miejsce wycofała się Bułgaria.
Rada Bezpieczeństwa ONZ liczy 15 państw. Pięcioma stałymi członkami są, posiadające prawo weta: Stany Zjednoczone, Francja, Wielka Brytania, Chiny oraz Rosja. Pozostałych wybiera się na dwuletnią kadencję, po pięć państw każdego roku zgodnie z tzw. kluczem regionalnym. Według niego pięć miejsc przypada państwom z Afryki oraz Azji, dwa – z Ameryki Łacińskiej, jedno – z Europy Wschodniej oraz dwa miejsca – z Europy Zachodniej.
Rola państw pełniących rolę niestałych członków Rady Bezpieczeństwa jest tak naprawdę dekoracyjna. Stanowią bowiem tło dla światowych mocarstw.
Jednak polskie władze widzą to inaczej.
– Niezależnie od wyniku głosowania nad kandydaturą Polski do Rady Bezpieczeństwa ONZ, kampania już jest sukcesem, bo zaczęliśmy działać globalnie i jesteśmy postrzegani jako wiarygodny partner – mówił jeszcze przed głosowaniem Witold Waszczykowski.
– Jako zdecydowany głos z naszego regionu zamierzamy podkreślać znaczenie poszanowania podstawowych zasad prawa międzynarodowego, w tym suwerenności i integralności terytorialnej – opowiada o roli Polski w RB Jakub Wawrzyniak, dyrektor Biura Rzecznika Prasowego MSZ i jak na kraj mający wizerunkowe (i nie tylko) kłopoty z byciem postrzeganym jako przestrzegający prawa, brzmi to zabawnie.
– Niestałe członkostwo Polski w RB ONZ może stworzyć dla Polski nową płaszczyznę relacji nie tylko z Francją, Wielką Brytanią czy USA, ale też z Rosją i Chinami – tak z kolei widzi mocarstwową rolę naszego kraju szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski.
Od paru miesięcy słychać, że gdy od nowego roku Polska będzie członkiem Rady, to jej przedstawicielem przy ONZ zostanie Witold Waszczykowski, którego dymisja jest przesądzona już dawno, ale rząd dla zachowania twarzy, chce się go pozbyć pod pretekstem prestiżowego awansu. Nowy Jork świetnie się do tego nadaje.