Niekoniecznie nastąpi teraz miesiąc miodowy między prezydentami Rosji, Władimirem Putinem i USA, Donaldem Trumpem. Objęcie urzędu przez Trumpa rzecznik Putina powitał trzema wypowiedziami mogącymi świadczyć, że Moskwa patrzy na Trumpa podejrzliwie.
Mówiąc o rozbrojeniu jądrowym, zauważył, że: „Raczej niemożliwe jest powiązanie kwestii sankcji wobec Rosji z redukcją broni jądrowej. Ten element jądrowy ma odmienną kompozycję w USA i w naszym kraju, dlatego jakiekolwiek redukcje symetryczne są absolutnie niedopuszczalne. Mogą doprowadzić do naruszenia podstawowego aspektu – parytetu, powstrzymywania jądrowego”.
O potrzebie rozbrojenia jądrowego Trump mówił tuż przed objęciem urzędu w wywiadzie dla dwóch dzienników europejskich.
Rzecznik powiedział też, że Rosja nie może wycofać z obwodu kaliningradzkiego rakiet typu Iskander „nie wiedząc o tym, że plany stworzenia całego antyrosyjskiego systemu rakietowego USA na kontynencie europejskim będą anulowane”.
A po zaprzysiężeniu Trumpa, zapowiedział, że prezydenci nie spotkają się w najbliższych tygodniach, „ale miejmy nadzieję, że w nadchodzących miesiącach”.
Że ostrożność Moskwy jest trafna może świadczyć, iż Trump w drugim dniu urzędowania odwiedził siedzibę Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA), gdzie ogłosił, że „nie ma nikogo na świecie, kto czułby się bezpieczniej chroniąc się za plecami wspólnoty wywiadów i CIA, niż czuje się Donald Trump”. A jeszcze kilka dni wcześniej totalnie dyskredytował wartość tych służb i odrzucał ich oskarżenia pod adresem Rosji.