Niesłychanie niszczące trzęsienie ziemi nawiedziło Włochy środkowe. Wczoraj wczesnym popołudniem zabitych naliczono 247, ale może ich być dużo więcej. Są setki rannych. Niektóre miasta, jak wypoczynkowa miejscowość Amatrice zamieniły się w morze gruzów.
Daje się zauważyć niesłychanie energiczną akcję ratunkową wielu służb, co obiecał premier Mateo Renzi i sprawdziło się. Ratowników jest blisko 5 tysięcy.
Po wstrząsie głównym – w nocy z wtorku na środę – naliczono jeszcze ok. 150 wstrząsów wtórnych o słabnącej sile. Ludzie koczują na ulicach.
Trzęsienie było odczuwane w Rzymie odległym o 150 km od epicentrum – około 80 km od miasta Perugia. Faktycznie odczuto je wszerz kraju – od Adriatyku do Morza Tyrreńskiego. Jego siła wynika z geologicznej płytkości wstrząsu – być może tylko 5 km, a może 10 km pod powierzchnią ziemi.
Obok Amatrice, największe zniszczenia powstały w miejscowościach Accumoli, Posta, Arquata del Tronto i Pescara del Tronto. Ciągle pojawiają się wiadomości o wyciągnięciu spod gruzów osób żyjących, które spędziły tam kilkanaście godzin, czy dobę. Brak doniesień o ofiarach polskich.
Szczęście w nieszczęściu jest takie, że kataklizm ominął obszary zaludnione najgęściej. Region ten został nawiedzony przez trzęsienie ziemi dokładnie 30 lat temu. Nie było tak niszczące. Ówczesne władze obiecywały, że stare, wręcz zabytkowe budownictwo, zostanie wzmocnione konstrukcjami żelbetowymi. I na obietnicach skończyło się.