Komentarze saudyjskiego księcia krwi Mohammeda bin Salmana, który, porównał Iran do hitlerowskich Niemiec i wezwał do walki z nim, spotkały się z ostrą reakcją Teheranu.
Książę – faktycznie pełniący rolę regenta przy wiekowym królu Salmanie – w wywiadzie udzielonym dziennikowi „New York Times” powiedział: „Na przykładzie Europy nauczyliśmy się, że polityka ustępstw nie działa. Nie chcemy w Iranie nowego Hitlera, aby to, co niegdyś stało się w Europie, teraz powtórzyło się na Bliskim Wschodzie”. Zostało to odebrane jako słowa bezpośrednio skierowane przeciwko irańskiemu przywódcy religijnemu, ajatollahowi Alemu Chameneiemu. W reakcji na wywiad rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Bahram Kasemi określił księcia jako „niedojrzałego awanturnika” a jego komentarze jako „bezpodstawne”. – Doradzam mu, aby przemyślał, jaki los spotkał w ostatnich latach różnych słynnych dyktatorów z naszego regionu zanim zacznie brać ich za przykład i naśladować – powiedział.
Napięcie między Iranem a Arabią Saudyjską i jej sojusznikami narasta od dwu lat – od czasu wmieszania się Rijadu w wojnę domową w Jemenie pomiędzy szyickimi rebeliantami Huti a siłami rządowymi wiernymi prezydentowi Mansurowi Hadiemu. Według Arabii Saudyjskiej Huti korzystają ze wsparcia irańskiego. Na początku listopada książę Mohammed książę obciążył Teheran odpowiedzialnością za atak rakietowy na saudyjską stolicę, którego dokonali jemeńscy rebelianci. Z kolei Arabia Saudyjska jest powszechnie obwiniana za spowodowanie w Jemenie kryzysu humanitarnego, do którego by nie doszło, gdyby nie jej interwencja. Według ONZ, kraj przechodzi obecnie „najgorszy kryzys humanitarny na świecie”. Co najmniej 7 milionów ludzi cierpi głód. Mimo to, antysaudyjski bunt obejmujący dawny Jemen Północny nie zamierza się poddać, Saudyjczycy zaś zablokowali pomoc humanitarną. Dopiero przedwczoraj w Sanie mogły wylądować pierwsze od czasu wprowadzenia całkowitej blokady Jemenu samoloty z pomocą humanitarną – głównie szczepionkami i lekarstwami. W oblężonym Jemenie jest już prawie milion chorych na cholerę, a dzieci, ofiary głodu, masowo chorują na błonicę.
Drugi obszar rywalizacji saudyjsko-irańskiej to Irak i Syria. Rijad jest zaniepokojony zaangażowaniem irańskich sił w walki z Państwem Islamskim i wsparciem, jakiego Teheran udziela prezydentowi Syrii Baszszarowi al-Assadowi, dzięki któremu (jak również dzięki pomocy Rosji)udało mu się uzyskać przewagę w wojnie domowej. Trzeci – tradycyjny już region, w którym Rijad rywalizuje z Teheranem, to Liban – baza proirańskiego Hezbollahu.
Dla Rijadu są to przede wszystkim oznaki powstawania na Bliskim Wschodzie swego rodzaju „szyickiego mocarstwa” zdolnego przeciwstawiać się wpływom Saudów na każdym kroku, pozbawiając go dotychczasowej pozycji hegemona o niekwestionowanej pozycji. Nic dziwnego, że „strażnikom świętych meczetów” coraz jaskrawiej błyska ostrzegawcze światełko.