1 grudnia 2024

loader

Wolność słowa według Muska

fot. James Duncan Davidson

Elon Musk, serial entrepreneur, at TED2013: The Young, The Wise, The Undiscovered. Wednesday, February 27, 2013, Long Beach, CA. Photo: James Duncan Davidson

Decyzja o zawieszeniu kont na Twitterze niektórych dziennikarzy, w tym pracujących dla takich mediów, jak „Washington Post”, „New York Times” i CNN, wywołała sprzeciw europejskich polityków oraz reakcję ONZ. Społeczność międzynarodowa wyraziła obawy o to, że to działanie może stanowić zagrożenie dla wolności słowa. Reuters potwierdził, że kilka kont zostało już przywróconych po przeprowadzonej przez Elona Muska ankiecie wśród społeczności Twittera dotyczącej dalszego losu kont.

Twitter zawiesił konta dziennikarzy, piszących o Elonie Musku, którzy – jego zdaniem – narażali na niebezpieczeństwo jego rodzinę. 

Drugi najbogatszy człowiek świata i właściciel platformy stwierdził, że ukarane zostały osoby, które wskazywały jego miejsce pobytu w czasie rzeczywistym i opisał te działania jako podawanie „zasadniczo współrzędnych porwania”. Jest to złamanie wcześniej danego słowa przez miliardera, gdyż zarzekał się wcześniej, że jest on zwolennikiem wolności słowa i nie będzie blokował profilu udostępniającego lokalizacje jego odrzutowca i osób podających dalej te informacje.

Zdanie rzekomo miał zmienić po tym, jak „szalony stalker” miał jeździć w nocy po Los Angeles za samochodem z 2-letnim syn miliardera na pokładzie. Każde z zawieszonych kont zostało oznaczone komunikatem informującym, że użytkownicy naruszyli zasady Twittera. 

Wszyscy dziennikarze utrzymują jednak, że nie naruszyli żadnych zasad Twittera i nie angażowali się w udostępnianie lokalizacji Muska ani nikogo innego. Nie ma dowodów na to, że to robili. 

Zawieszenia obejmowały również zamknięcie konta na Twitterze konkurencyjnej platformy mediów społecznościowych o nazwie Mastodon, która rzeczywiście opublikowała link do Twitterowego profilu ElonJet, który zajmował się śledzeniem odrzutowca miliardera. Blokowane są również na platformie Muska wszystkie linki pochodzące z Mastodona.

Konkurencyjna platforma (jednak wciąż mimo wzrostu zainteresowania znacznie mniej popularna od Twittera) określana jest jako zdecentralizowane medium społecznościowe, którym nie rządzi jeden miliarder blokujący dziennikarzy, ale zamiast tego jest wiele tworzonych przez samodzielnie przez użytkowników serwerów, a każdy z nich ma swoją własną społeczność oraz regulamin. 

Są one podzielone według państw lub zainteresowań, które można wybrać wedle własnej woli. Mastodon nie podpowiada też oczywiście kogo lub co warto obserwować. Użytkownicy mają więc zdecydowanie większą wolność niż na Twitterze i sami decydują o tym z kim, chcą mieć kontakt a z kim nie. 

Użytkownicy sieci Mastodon tworzący własne serwery mogą komunikować się z użytkownikami z innych serwerów, tworząc w ten sposób globalną sieć i coś podobnego do Twittera, ale jednak bez jego wad. Najbardziej prawodopdobne wydaje się, że Musk zwyczajnie boi się konkurencji pozbawionej jego ciężaru platformy i tutaj należałoby się doptrywać przyczyn blokowania Mastodona. 

Świat zaniepokojony działaniami miliardera

Komitet Ochrony Dziennikarzy, grupa kontrolna, która broni wolności prasy na całym świecie, powiedział w oświadczeniu, że „jest zaniepokojony doniesieniami prasowymi, że dziennikarze, którzy relacjonowali ostatnie wydarzenia z udziałem Twittera i jego właściciela, Elona Muska, zostali zawieszeni”.

„Jeśli zostanie to potwierdzone jako odwet za ich pracę, byłoby to poważnym naruszeniem prawa dziennikarzy do przekazywania wiadomości bez obawy przed odwetem” – dodała grupa.

Posunięcie Muska, zwróciło również uwagę i krytykę ze strony polityczek i polityków

Członkini amerykańskiej Izby Reprezentantów Alexandria Ocasio-Cortez (Demokraci) napisała na Twitterze do Elona Muska, że rozumie „poczucie zagrożenia, ale popadanie w nadużycie władzy i represjonowanie dziennikarzy tylko skupia bardziej ich uwagę na tobie ”.

„Jesteś osobą publiczną. Niezwykle kontrowersyjną i potężną” – napisała Ocasio-Cortez. „Nie bój się i odłóż proto-faszyzm. Może spróbuj odłożyć telefon”.

Rzecznik ONZ Stephane Dujarric, cytowany przez agencję Reutera stwierdził, że „głos mediów nie powinien być uciszany na platformie, twierdzącej, że zapewnia przestrzeń dla wolności słowa”.

„Ten krok stanowi niebezpieczny precedens w czasie, gdy dziennikarze na całym świecie zmagają się z cenzurą, groźbami fizycznymi, a nawet gorszymi zagrożeniami” – przekazał Dujarric.

„Wiadomość o arbitralnym zawieszeniu dziennikarzy na Twitterze jest niepokojąca” – napisała wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej Viera Jourova, podkreślając, że „istnieją czerwone linie”, jak i sankcje.

Jourova powołała się w swoim wpisie na Akt o usługach cyfrowych DSA i na przygotowywany w tej chwili akt dotyczący wolności mediów EMFA, czyli, jak określił je Bloomberg, dwa główne filary unijnych regulacji technologicznych. DSA – zbiór zasad moderowania treści, który zakazywałby arbitralnego zawieszania kont, został uchwalony jesienią.

Zaniepokojenie działaniami Twittera wyraziło także niemieckie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, również za pośrednictwem tej platformy, oświadczając, że „wolność prasy nie może być włączana i wyłączana na zawołanie. Na dzień dzisiejszy, niżej wymienieni dziennikarze nie mogą obserwować, komentować ani krytykować również nas. To oznacza, że mamy problem z Twitterem”.

Roland Lescure, francuski minister ds. przemysłu, napisał w piątek rano, że zawiesza swoją aktywność na Twitterze w odpowiedzi na działania wobec kont dziennikarzy, podjęte przez Elona Muska. Sekretarz stanu ds. cyfryzacji Jean-Noel Barrot stwierdził, że jest zaniepokojony zmianami, jakie Musk zaprowadza na Twitterze.

Miliarder nie mógł się pogodzić ze zdaniem społeczności

Gdy wylała się fala krytyki na Muska ze strony grup, którym wolność słowa i prasy nie jest obojętna. Miliarder opublikował ankietę na Twitterze, pytając użytkowników, kiedy powinien cofnąć zawieszenie kont dziennikarzy. 

Kiedy wielu respondentów stwierdziło, że konta powinny zostać przywrócone „teraz”, Musk w reakcji na przegraną ankietę napisał na swoim portalu: „Przepraszam, zbyt wiele opcji (w ankiecie). Zrobię ją jeszcze raz”. 

Po czym przeprowadził ją jeszcze raz, ale wynik mimo ograniczenia opcji w ankiecie do dwóch: „Teraz, za 7 dni”, bo początkowo było ich 4: „Teraz, jutro, za 7 dni, dłużej” okazał się znowu wskazujący na natychmiastowe odblokowanie dziennikarzy.

„Ludzie zabrali głos. Konta, które publikowały moją lokalizację, zostaną przywrócone” – napisał w końcu miliarder. Czy aby na pewno? 

The Daily Beast opublikował raport o zawieszeniu konta na Twitterze dziennikarki amerykańskiego Business Insidera – Linette Lopez. Zawieszona dowodzi, że ​​nigdy nie napisała na Twitterze nic o lokalizacji odrzutowca Muska, ale od 2018 roku pisała o jego hipokryzji związanej z doxxowaniem i zastraszaniem użytkowników platformy. W dobie internetu doxxing często polega na wykorzystywaniu informacji publikowanych przed daną osobę pod pseudonimem i upublicznianiu ich w celu dręczenia ich. 

Reporterka, która śledziła uważnie poczynania miliardera, powiedziała, że ​​jej konto zostało zawieszone po tym, jak zamieściła na Twitterze dokumenty sądowe, które ujawniły, że Musk hakował i doxxował ludzi w przeszłości. Jej konto pozostaje zawieszone, a Lopez wciąż oczekuje na wiadomość od Twittera z uzasadnieniem blokady.

Natomiast Lee Fang z The Intercept, który ostatecznie otrzymał łaskę odblokowania przez miliardera, powiedział, że jego zawieszenie nastąpiło wkrótce po tym, jak opublikował na Twitterze informację o zamknięciu na Twitterze konta Mastodona.

Dziennikarz The Intercept napisał również: „Chociaż moje reportaże (na temat Muska i Twittera) mogły nie stanowić bezpośredniego powodu mojego zawieszenia, jasne jest, że Musk celował w szczególności w dziennikarzy, którzy go krytykowali”.

Zanim przejął Twittera głosił nieograniczona wolność słowa

Mimo że Europa obecnie ma niewielkie możliwości ukarania miliardera za zawieszenie dziennikarzy na platformie, Musk wkrótce będzie musiał zmierzyć się z listą nowych zasad dotyczących działania platformy w ramach aktu DSA, który będzie wymagał usuwania nielegalnych treści i podejmowania większych akcji przeciwko treściom szkodliwym – skomentował Bloomberg.

Przed przejęciem Twittera, Musk otwarcie wypowiadał się przeciwko arbitralnym lub nieograniczonemu czasowo zawieszaniu użytkowników – zauważyła agencja. 

Do ataku na dziennikarzy doszło kilka tygodni po tym, jak Twitter zaczął zamykać konta lewicowych dziennikarzy i blogerów, którzy ujawniali działalność grup faszystowskich i prawicowych. Raport The Intercept z 29 listopada odnotował, że Musk wykorzystał posty prawicowego ekstremisty Andy’ego Ngo, aby zidentyfikować konta lewicowych dziennikarzy i zamykać je jako „konta Antify”. Skrajnie prawicowe brednie wypisywane przez Ngo, zakłamujące obraz lewicowych protestów i ruchów społecznych podsyciły złudzenie, że Antifa to nie tylko grupa osób sprzeciwiająca się zagrożeniom ze strony skrajnej faszyzującej prawicy, ale armia terrorystów. Antifą jest każdy, kto sprzeciwia się faszyzmowi, ale Musk wierzy w skrajnie prawicową propagandę i nie przepada za krytykującą go lewicą.

JM/PAP

Julian Mordarski

Redaktor Trybuny. Absolwent Polityki Społecznej na Uniwersytecie Warszawskim, obecnie studiuje Dziennikarstwo i Medioznawstwo na WDiB UW. Od 3 lat związany z lewicowymi mediami, aktywnie angażujący się w tematy społeczne i polityczne. Hobbystycznie pasjonuje się piłką nożną, śledząc zarówno rozgrywki krajowe, jak i międzynarodowe.

Poprzedni

Razem kroczymy drogą ku rozwojowi. Chiny i świat podczas nowej podróży łączy wspólny los

Następny

Aktorka aresztowana za udział w protestach