2 maja 2024

loader

Wóz albo przewóz

Trzecia debata telewizyjna kandydatów na prezydenta USA miała być rozstrzygająca. I może będzie. Dużo będzie zależeć, jak obóz demokratów i sama Hillary Clinton wykorzystają wdepnięcie republikanina Donalda Trumpa w pułapkę, która sam na siebie zastawił. Na koniec pytany, czy uzna wynik wyborów, kręcił, że do jego legalności odniesie się w „odpowiednim czasie”.

Tak, jak gdyby już uznał się za przegranego i szykował sobie usprawiedliwienie. Trump poszedł tu zresztą tropem insynuacji, które rozsiewał od jakiegoś czasu, że „Clintonowie” i „establishment waszyngtoński” chcą wybory sfałszować. Nie wątpi więc w nieograniczona tępotę wyborcy, który nie pobrał nauk z 250 lat działania demokracji amerykańskiej i nie wie, że jest to technicznie niemożliwe. W USA nie ma centralnej komisji wyborczej, głosowanie odbywa się w stanach i nie na kandydatów do prezydentury, lecz na elektorów stanowych, którzy potem dopiero prezydenta wybierają. Ale, ale. Demokracja brytyjska jest jeszcze starsza i wyborca brytyjski nasłuchawszy się kłamstw o Unii Europejskiej, głosował za wyjściem z niej. Teraz jeden z dwóch czołowych kłamców, Boris Johnson jest ministrem spraw zagranicznych w rządzie brexitowym.
Za pierwszym razem Trump i Clinton uścisnęli sobie dłonie na powitanie i na pożegnanie, za drugim razem tylko na pożegnanie. Tym razem, w Las Vegas w stanie Newada, ani ani. Clinton wyszła z sali z promiennym uśmiechem, machając zebranym, a Trumpowi nie bardzo było do śmiechu. Jakby wymiana ciosów słownych nie całkiem poszła mu po myśli.
Gdy zarzucił fundacji Clintonów, że bierze pieniądze od Arabii Saudyjskiej (AS), gdzie „geje są zrzucani z dachów” (dopuszcza się tego Państwo Islamskie, ale to jeszcze nie AS) i „w geście dobrej woli” powinna pieniądze zwrócić, usłyszał, że jej fundacja wydaje ponad 90 proc. środków na pomoc ludziom. I tu Clinton przeszła do ataku: on twierdzi, że jego fundacja wydaje „sto procent” na pomoc, chętnie bym to porównała. I zaraz przypomniała, że Trump, jako pierwszy kandydat na prezydenta od 40 lat, nie ujawnił oświadczenia podatkowego, a więc nie wiadomo, jak naprawdę wygląda jego działalność dobroczynna.
Zgodnie z przyjętą taktyką, Trump twierdził, że zarzuty napastowanych przez siebie seksualnie kobiet, są sfabrykowane (przez komitet wyborczy Clinton). Nawet nie przeprosiłem żony, bo nie mam za co, stwierdził. Nikt nie szanuje kobiet bardziej ode mnie – zapewnił. Ale straty sondażowe, jakie poniósł od pojawienia się oskarżeń, raczej dowodzą, że wiara wyborcy w jego szacunek dla kobiet jest nader umiarkowana.
Generalnie było tak, że po 30 dojść uprzejmych minutach zaczęła się kłótnia. Trump starym zwyczajem przerywał Clinton i prowadzącemu. Clinton też zresztą potrafiła przekrzykiwać Trumpa. Raz mu puściło: „Jakaż z niej paskudna kobieta”.
Apogeum nastąpiło, gdy Clinton nazwała Trumpa kandydatem niebezpiecznym, „marionetką” Władimira Putina, wzywając wyborców, by nie powierzali mu kontroli nad bronią atomową. „Być może Putin mówił o mnie dobre rzeczy. Jeżeli się dogadamy, będzie fajnie. Jeżeli Rosja i USA też się dogadają i razem zapolują na Państwo Islamskie, będzie super” – zachwalał siebie Trump. Naprawdę Putin nie szanuje tej kobiety – dodał. „Bo woli marionetkę na prezydenta USA”, odpaliła Clinton. „Żadna marionetka, to ty jesteś marionetką” – dowodził. Na to Clinton, że „jest jasne, iż Rosja dopuściła się cyberataków na USA;17 agencji wywiadowczych, politycznych i wojskowych, doszło do wniosku, że te działania szpiegowskie, te cyberataki wyszły z najwyższych szczebli administracji Kremla i mają na celu wpłynięcie na wynik wyborów”. Na to Trump: ta kobieta nie ma pojęcia, czy to jest Rosja, Chiny, czy ktokolwiek inny. A Clinton: on woli wierzyć Putinowi niż naszym wojskowym i agentom cywilnym. Ona nie lubi Putina, bo Putin jest od niej cwańszy, przechytrzył ją w Syrii, przechytrzył ją na każdym kroku – odwzajemnił się Trump.
Sondaż wśród widzów telewizji CNN, która debatę nadała, wskazuje, że Clinton wyszła lepiej – 52 proc. uznało, że wygrała, zaś 39 proc., że Trump. Według tych badań, pierwszą debatę Clinton wygrała 62:27, a drugą – 57:34. Tym razem poszło jej najsłabiej.
Ostatnie sondaże ogólnokrajowe dawały Clinton 47 proc. poparcia, Trumpowi 43 proc. Pozostałe 10 proc. przypadło libertarianinowi Gary’emu Johnsonowi, ekolożce Jill Stein i niezdecydowanym. Nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte, walka będzie toczyć się do ostatniej chwili i dopiero 9 listopada z rana dowiemy się, kto zasiedli Biały Dom.

trybuna.info

Poprzedni

Nie składamy parasolek!

Następny

Przestał strzelać w Bundeslidze