10 grudnia 2024

loader

Wszystko wiemy i nic

„Trybuna” rozmawia z Karolem Wasilewskim z Centrum Inicjatyw Międzynarodowych

Czy możemy jakoś uporządkować to, co słyszymy na temat wydarzeń w Turcji?

Karol Wasilewski: – Od pierwszych chwil tego puczu widać było, że jest to próba zamachu stanu, tylko zorganizowana mocno nieprofesjonalnie. To sugerowało, że jest to próba zamachu stanu zorganizowana prawdopodobnie przez część armii i nie cieszy się taką popularnością w swojej podstawowej bazie – czyli w armii. Pojawia się oczywiście mnóstwo teorii: kto, jak dlaczego, po co?
Jedne z tych teorii głoszą, że jest to ta część armii, która żywi, że tak powiem nastroje rewanżystowskie w stosunku do Erdogana i chce załatwić stare porachunki tkwiące korzeniami jeszcze w słynnej aferze Ergenykomu, która dała pretekst do wielkich czystek wśród najwyższych kręgów wojskowych.
Media państwowe i sam prezydent uważają, że była to próba zamachu stanu zorganizowana przez tzw. paralelną strukturę – co w tym przypadku oznacza osoby związane z ruchem największego przeciwnika Erdogana – Gylena.
I trzecia teoria – że to ustawka, którą zorganizował sam Erdogan, po to, aby umocnić swoją władzę.
Nie jesteśmy w stanie – przynajmniej dziś – stwierdzić na pewno, która z tych teorii jest najbliższa prawdzie. Natomiast to, że te wydarzenia doprowadzą do umocnienia władzy Taipa Erdogana jest pewne. Czy w ogóle kiedykolwiek poznamy prawdę – nie wydaje mi się. Dlatego zalecam ostrożność w sądach.

A czy w ogóle możliwe jest, żeby w kraju rządzonym tak twardą ręką, autorytarnie, służby specjalne nie informowały prezydenta, że coś się szykuje?

– To jest jeden powodów, które podaje się w odpowiedzi na pytanie, dlaczego pucz się nie udał. Według tej opcji doszło mianowicie do wycieku informacji. Pucz musiał więc być przeprowadzony szybciej, niż początkowo planowano i dlatego był tak bardzo nieprzygotowany.
Nie jestem specjalistą w interpretowaniu obrazków przekazywanych masowo przez media społecznościowe, ale na podstawie tych obrazków czy filmików nasuwa się taki wniosek, że część żołnierzy zachowywała się w taki sposób, jakby nie wiedziała, co ma ze sobą począć. I to też pokazuje, jak bardzo ten pucz był nieprzygotowany i, że nie cieszył się szerokim poparciem armii.

Pozostaje więc klasyczne pytanie – kto odniósł korzyść? Z której strony by na to nie patrzeć – prezydent Erdogan.

– Bez wątpienia tak. On odniesie korzyści.

Czytamy w komentarzach, że to jest ostateczne pożegnanie z Turcją Attaturka.

– Nie przesadzałbym z takimi „ostatecznymi” wnioskami. Armia turecka też już nigdy miała nie próbować zamachu stanu. Ale faktycznie – umocnienie się władzy Erdogana może oznaczać, że jego projekty zmian w całej Turcji, przyspieszą.

A jak to wszystko rozumieć mając w pamięci wojnę syryjską?

– Bardzo ważne pytanie. Armia była czynnikiem, który hamował zapędy Erdogana do interwencji. To może sugerować, że na tym głębszym poziomie mogą nastąpić zmiany na etapie podejmowania decyzji w zakresie bezpieczeństwa. Osłabienie roli armii sugerowałoby, że trzeba się kwestii syryjskiej przyglądać ze zwiększoną uwagą. Pamiętajmy jednak, a jakich warunkach do tego wszystkiego dochodzi. Dochodzi otóż w sytuacji, kiedy nastąpiło zbliżenie z Rosją i w obliczu sugestii o możliwej zmianie tureckiego stanowiska w sprawie Syrii.

Faktycznie niespodziewane zbliżenie z Rosją i załagodzenie wieloletniego sporu z Izraelem zaskoczyły opinię publiczną.

– Opinia publiczna w sumie mało wie na temat Turcji. Od dłuższego czasu można było odnotowywać sygnały, że obu stronom – Rosji i Turcji – zależy na porozumieniu. Podobnie z Izraelem Turcja próbowała się dogadać już od dłuższego czasu.

W tle są oczywiście pieniądze? Mamy na myśli gazociąg z Rosji, który będzie via Turcja rozprowadzi gaz do Europy Południowej i gazociąg izraelski, który będzie podłączony do tego rosyjsko-tureckiego interesu z gazem ze złóż izraelskich.

– W tej sprawie każdej ze stron potrzebny był pretekst do zrobienia interesu.

Pojawiają się też spekulacje, jak Turcja zachowa się w obliczu wojny z daesh?

– Musimy czekać. Tu trzeba oczywiście zauważyć sygnały ze strony premiera Turcji na temat możliwego zbliżenia z Syrią, ale jest to na tym etapie jeszcze zbyt mało wiarygodne, zbyt wieloznaczne. Tu naprawdę otwiera się worek różnych teorii, które trzeba brać pod uwagę, ale bez nadmiernego podniecania się. To gra wielu aktorów i wielu interesów. Jeśli mamy na uwadze na przykład takiego aktora jak Rosja, to ona ma podstawowy cel jeśli chodzi o Syrię. I to niekoniecznie musi być utrzymanie prezydenta Asada przy władzy. Tym celem jest po prostu pewna część Syrii – rosyjska baza wojskowa. Pojawiają się też informacje, że i Iran też jest w stanie machnąć ręką na Asada, jeśli jego z kolei oczekiwania byłby spełnione. Jeśli chodzi o Turcję, to wydaje się, sądząc po wypowiedziach premiera, Asad stał się dla Turcji mniej ważny niż integralność terytorialna Syrii. A jeśli chodzi o integralność terytorialną Syrii to oczywiście Turkom chodzi o północną Syrię, zamieszkiwaną przez Kurdów syryjskich. Turcy za wszelką cenę nie chcą dopuścić do powstania jakiejś formy niezależnej państwowości kurdyjskiej.

Z której strony by więc nie podejść do tej gmatwaniny, to i tak, przynajmniej na razie, największe korzyści w polityce wewnętrznej odniesie Erdogan?

– Dokładnie tak.

Dziękujemy za rozmowę

trybuna.info

Poprzedni

Potwory zdobyły wiosnę

Następny

Arabia Saudyjska niewinna