W poniedziałek prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin zarządził wycofanie wojsk rosyjskich z Syrii. Nie oznacza to jednak wcale, żeby Rosja zamierzała wycofać się z regionu
„Ministrowi obrony, dowódcy Sztabu Generalnego nakazuję przystąpić do wyprowadzenia rosyjskiego zgrupowania wojsk do miejsc stałej dyslokacji” — oświadczył Putin w czasie przemówienia w bazie Chmejmim w Syrii. Proces redukowania rosyjskiej obecności wojskowej w Syrii rozpoczął się niemal natychmiast. Wkrótce po wizycie prezydenta Putina minister obrony Rosji Siergiej Szojgu oznajmił, że siły rosyjskie już zaczęły opuszczać Syrię. Według portalu RBK, ministerstwo wstępnie zamierza wycofać po zakończonej kampanii dwie trzecie sił i sprzętu.
Podróż rosyjskiego prezydenta, w czasie której nie tylko odwiedził zwycięskich żołnierzy w Syrii, ale także „zdążył” spotkać się z prezydentem Syrii Baszszarem al-Assadem oraz odbyć wizyty w Egipcie i Turcji dowodzi jednak, że wycofanie wojsk nie jest równoznaczne z rezygnacją Rosji z odgrywania aktywnej roli na Bliskim Wschodzie.
– Mam ogromną nadzieję, że razem z Iranem i Turcją, które pomagają w zwalczaniu terroryzmu, uda się nam zaprowadzić pokój i uruchomić proces polityczny powiedział Putin na spotkaniu z Assadem dodając, że będzie o tej sprawie rozmawiał także w Kairze i Ankarze.
Sposób, w jaki Rosja rozegrała sprawę Syrii doprowadził do stanu, w którym decydującą rolę w regionie odgrywają trzy państwa – ona sama oraz Iran i Turcja, zaś USA, pomimo uporczywego zaangażowania, zostały zredukowane do roli gracza drugorzędnego, ze znacznie mniejszą swobodą inicjatywy. Decyzja Waszyngtonu w sprawie Jerozolimy dała Rosji dodatkowe atuty w stosunku tak do Ankary, jak i Kairu. Oba te kraje są teoretycznie sojusznikami Stanów Zjednoczonych (Turcja jest przecież nawet członkiem NATO), ale z oboma Waszyngton ma dość napięte stosunki. W Kairze prezydent Putin zapowiedział budowę elektrowni atomowej za 25 mld dolarów, a w Ankarze potwierdził sprzedaż rakiet S-400 będącą solą w oku Sojuszu Północnoatlantyckiego.