6 grudnia 2024

loader

Zjednoczona lewica uratowała republikę

Fot. Jean-Luc Mélenchon Facebook

Wybory parlamentarne we Francji przyniosły zaskakujące wyniki, które mogą znacząco wpłynąć na przyszłość kraju. Jean-Luc Mélenchon, lider lewicowej partii Francja Nieujarzmiona (LFI), określił wstępne wyniki jako „ogromną ulgę dla większości ludzi w naszym kraju” i wezwał prezydenta Emmanuela Macrona do ustąpienia, aby lewica mogła przejąć rządy. Mélenchon podkreślił: „Zjednoczona lewica uratowała republikę.”

Po pierwszej turze głosowania skrajna prawica triumfowała, zdobywając rekordowe 12 milionów głosów. Jednakże w drugiej turze ich plany zostały pokrzyżowane przez niespodziewany wzrost poparcia dla lewicowego Nowego Frontu Ludowego (NFP), co zablokowało Zjednoczenie Narodowe (RN) i jego sojuszników w osiągnięciu wydawałoby się nieuchronnego sukcesu.

Lewicowa koalicja Nowego Frontu Ludowego (NFP), w skład której wchodzą Partia Socjalistyczna (PS), Francja Nieujarzmiona, Zieloni i Komuniści, zdobyła 182 mandaty w 577-osobowym parlamencie. Koalicja centrowa prezydenta Emmanuela Macrona uzyskała 163 mandaty, podczas gdy Zjednoczenie Narodowe (RN) i ich prawicowi sojusznicy zakończyli z 143 mandatami, co dało im trzecie miejsce.

Przyszłość rządu

Premier Gabriel Attal złożył w poniedziałek rano swoją rezygnację, ale prezydent Macron jej nie przyjął. Poprosił Attala, aby „na razie” kontynuował swoje funkcje w celu „zapewnienia stabilności kraju”. Macron wyjaśnił, że poczeka, aż ukonstytuuje się nowe Zgromadzenie Narodowe, aby podjąć niezbędne decyzje.

Rozczarowanie skrajnej prawicy

Liderzy lewicowej koalicji byli zachwyceni wynikami. Marine Tondelier, liderka Zielonych, powiedziała: „Dziś wieczorem wygrała sprawiedliwość społeczna. Dziś wieczorem wygrała sprawiedliwość ekologiczna. Dziś wieczorem wygrał lud. I to dopiero początek!”. 

„Możemy rozpocząć pracę ekologiczną i społeczną, której nasi ludzie, nasze czasy, nasz świat i nasza Europa tak bardzo potrzebują.” – cieszył się Mélenchon.

Z kolei skrajna prawica nie kryła rozczarowania. Marion Maréchal z RN stwierdziła, że obecny parlament nie odzwierciedla woli Francuzów, a Jordan Bardella, zastępca Marine Le Pen, dodał, że zwyciężył „sojusz niehonoru”.

Marine Le Pen, liderka Zjednoczenia Narodowego, stwierdziła, że wynik, który pozwala na podwojenie liczby posłów jej ugrupowania, nie jest rozczarowujący. Podkreśliła, że to tylko „odroczenie” sukcesu jej partii.

Możliwości i wyzwania

Mimo że NFP jest największą siłą w parlamencie, brakuje im większości absolutnej, co stawia pod znakiem zapytania możliwość sformowania rządu. Jean-Luc Mélenchon zażądał od Macrona mianowania premiera z ich koalicji i wdrożenia całego programu NFP. Jednak niektórzy politycy, także z jego koalicji, uważają, że lewicowy blok będzie zmuszony do negocjacji.

Francuska konstytucja pozwala prezydentowi na wybór premiera według własnego uznania, ale w praktyce musi to być osoba akceptowalna dla parlamentu. Zwykle byłby to ktoś z największego bloku, ale mianowanie radykalnego lewicowego premiera mogłoby prowadzić do licznych wotów nieufności.

W obliczu zawieszonego parlamentu możliwe jest kilka scenariuszy. Edouard Philippe, były premier, oraz inni politycy sugerowali utworzenie szerokiej koalicji anty-RN, obejmującej lewicę i centrum. Jednak stworzenie takiej koalicji byłoby trudne ze względu na różnice programowe.

Inną opcją są doraźne sojusze do głosowania nad poszczególnymi ustawami lub powołanie technokratycznego rządu z ekspertów. Macron mógłby również poprosić Attala o pozostanie na stanowisku premiera w rządzie tymczasowym.

Niezależnie od podjętych decyzji, Francja prawdopodobnie zmierza w kierunku okresu politycznej niepewności i możliwego paraliżu legislacyjnego.

Redakcja

Poprzedni

Dobry zły premier

Następny

Biden nie chce ustąpić. Co dalej?