Indyjskie sądy uznają za nieważne tradycyjne rozwody islamskie . Mężowi już nie wystarczy powiedzieć „talak, talak, talak”, by zostawić dotychczasową partnerkę, dodajmy – w większości przypadków zostawić zupełnie na lodzie.
Bez alimentów ani minimalnej rekompensaty za lata, podczas których kobieta zajmowała się rodziną i domem, będąc całkowicie uzależniona ekonomicznie od męża. W takiej sytuacji, według przeprowadzonego w 2015 r. badania, pozostawało dziesięć na jedenaście indyjskich muzułmanek, których mężowie skorzystali z tradycyjnej islamskiej procedury rozwiązania małżeństwa, do niedawna uznawanej przez prawo. Co gorsza, duchowni muzułmańscy byli nader otwarci na oczekiwania mężów. Akceptowali już rozwody drogą e-mailową lub SMS-ową, a nawet sytuacje, w których mężowie przepędzili żony z domów, oznajmiając im, że odpowiednie słowa wypowiedzieli – pod ich nieobecność – już jakiś czas temu.
Obywatelki Indii wyznające islam walczyły o tę zmianę od lat. Dziś świętują. – To historyczny dzień – powiedziała Zakia Soman, współtwórczyni prokobiecej organizacji Bharatiya Muslim Mahila Andolan. Praktycznym skutkiem decyzji jest uznanie, że przerwane przez „talak, talak, talak” małżeństwa trwają nadal, a jeśli mają zostać rozwiązane, to już według procedur prawa cywilnego. A te dają kobiecie prawo do 1/3 poborów męża, by mogła utrzymać siebie i małoletnie dzieci. Hinduski Sąd Najwyższy nie miał wątpliwości – islamska praktyka rozwodowa jest niezgodna z konstytucją i nie jest obowiązkowym, nienaruszalnym elementem praktyki religijnej.
Obostrzenia w kwestii rozwodu wprowadził już wcześniej szereg krajów muzułmańskich, a w sąsiadujących z Indiami Pakistanie i Bangladeszu potrójne „talak” już od dawna nie ma skutków prawnych.