Polskie lekkoatletki zdobyły w piątek i sobotę cztery medale halowych mistrzostw Europy w Stambule. Adrianna Sułek poprawiła swój własny rekord Polski w pięcioboju na 5014 pkt, natomiast Ewa Swoboda była druga w biegu na 60 m. Brąz wywalczyła Anna Kiełbasińska w biegu na 400 m. Trzecia była też Sofia Ennaoui w finałowym biegu na 1500 m.
Sułek w biegu na 60 m przez płotki o 0,12 sekundy poprawiła rekord życiowy na 8,21, co dało jej 1020 pkt. W skoku wzwyż osiągnęła wynik 1,89, a w pchnięciu kulą już w pierwszej próbie uzyskała najlepszy wynik w karierze pod dachem – 13,89. W skoku w dal ustanowiła rekord życiowy – 6,62, zdobywając 1046 pkt, zaś w biegu na 800 m finiszowała czasem 2.07,17. „Mogę być z siebie dumna. Pokazałam charakter. Zrobić 5060 punktów nie będzie teraz tak łatwo jak 5020. To już trzeba będzie naprawdę złożyć światowe wyniki. Nie jestem wysoka, więc muszę nadrabiać w pozostałych konkurencjach niż w skoku wzwyż i w dal. Wiecie, że będę pracować. Może teraz nie będę tak zapowiadać tego rekordu świata, ale z czasem on zawiśnie na mojej szyi” – oświadczyła lekkoatletka.
Reprezentantka Polski przybiegła na metę jako pierwsza i przez chwilę mogło się wydawać, że zdobędzie złoty medal, gdyż jej rezultat był lepszy od poprzedniego rekordu świata. Chwilę później bieg na 800 m ukończyła Belgijka Nafissatou Thiam, która po czterech konkurencjach miała przewagę nad Sułek i ostatecznie triumfowała wynikiem 5055 pkt. Brąz wywalczyła Belgijka Noor Vidts – 4823. „Przyjechałam tutaj zrobić rekord świata i wygrać. Nie sądziłam, że dziewczyna bez żadnego startu w tym sezonie pobije w pierwszym starcie rekord świata. Zawsze wiedziałam, że jest to klasa sama w sobie, na najwyższym światowym poziomie. Sądziłam jednak, że dzisiaj będę lepsza. Powoli, powoli ją podgryzam” – powiedziała Sułek o rywalizacji z Thiam.
Mistrzynią Europy w biegu na 60 m została reprezentantka Szwajcarii – Mujinga Kambundji, która w finale wynikiem 7,00 wyrównała rekord halowych ME. Druga Swoboda uzyskała czas 7,09. Trzecie miejsce wynikiem 7,12 zajęła Brytyjka Daryll Neita. „Miałam być tutaj trzecia albo nawet czwarta, bo przecież nie przyjechała szybsza ode mnie w tym sezonie Dina Asher-Smith. Powiedziałam sobie, że nie chcę brązowego medalu i zrobię wszystko, aby powalczyć o lepszy” – wskazała Swoboda. „Co będzie latem, to zobaczymy. Chcę się troszeczkę pocieszyć tym, że jestem druga w Europie. Co trzeba zrobić, to trzeba zapytać trenerki, bo ja tylko robię” – skwitowała. „Troszeczkę to bolało, ale teraz nie dopuścimy do żadnej kontuzji. Zapobiegamy szybko, gdy coś lekko boli. Zapobiegamy kontuzjom, tego się nauczyłyśmy. Zdrowie jest najważniejsze, a wszystko inne jest na drugim planie” – powiedziała Swoboda.
Swoboda zdobyła już trzeci medal halowych ME. W 2019 roku w Glasgow zajęła pierwsze miejsce, a dwa lata wcześniej w Belgradzie była druga.
W sobotę
Polki znów zdobyły dwa medale. Tym razem trzecie w swoich konkurencjach były Anna Kiełbasińska i Sofia Ennaoui. „Musiałam do tego miejsca dojść metodą prób i błędów” – powiedziała Kiełbasińska. Przyznała, że jest szczęśliwa. W Stambule triumfowała Holenderka Femke Bol, a druga była jej rodaczka Lieke Klaver. Rekordzistka świata wygrała czasem 49,85 i zdobyła trzeci złoty medal halowych ME. Klaver uzyskała wynik 50,57, natomiast Kiełbasińska osiągnęła swój najlepszy rezultat w sezonie – 51,25. Dla obu zawodniczek to drugi medal HME. Polka w 2019 roku w Glasgow triumfowała w sztafecie 4×400 m, a Klaver w 2021 roku razem z Bol była w składzie zwycięskiej sztafety w Toruniu.
Polka przed każdym sezonem pisze sobie na karteczce cele do spełnienia. Nie zdradza ich nikomu, ale po biegu w Stambule powiedziała, co było w rubryce HME Stambuł 2023. „Na początku napisałam tam sobie — mistrzostwo Europy. Gdy zobaczyłam jednak Femke na treningach, to już wiedziałam, że nie dam rady” – przyznała z uśmiechem. Dodała, że w sporcie trzeba mieć marzenia, ale także trzeba być realistą. „To nie jest tak, że ja nie dałam rady. Po prostu byli lepsi. Sport taki jest, jest piękny. Fajnie by było być mistrzynią Europy, ale realnie trzeba oceniać swoje siły. Bieganie turniejowe przed startem tutaj było dla mnie zagadką, dlatego tym bardziej cieszę się z tego medalu, ze swojej taktyki. W ogóle w tym sezonie halowym świetnie realizowałam założenia taktyczne” – zaznaczyła Kiełbasińska.
Sofia Ennaoui była trzecia w finałowym biegu na 1500 m. „Widzę się na podium olimpijskim w Paryżu, taki jest plan” – podkreśliła Polka. Złoty medal zdobyła Brytyjka Laura Muir, a srebro wywalczyła Rumunka Claudia Bobocea. Muir prowadziła przez większość biegu i triumfowała czasem 4.03,40. Brytyjka zdobyła piąty złoty medal w halowych ME. W 2017 roku w Belgradzie wygrała biegi na 1500 i 3000 m. Dwa lata później powtórzyła ten sukces w Glasgow. Druga na mecie Bobocea poprawiła rekord życiowy na 4.03,76. Trzecia Ennaoui również uzyskała „życiówkę” – 4.04,06.
„Bardzo się cieszę, że nie bałam się pójść do przodu. W konsekwencji nie nadrabiałam żadnych metrów. Na hali nie ma wiatru, więc mogłam spokojnie biec z przodu i kontrolować, co się dzieje. Poprawiłam rekord życiowy i mocno zbliżyłam się do rekordu Polski Lidii Chojeckiej (4.03,58 – przyp. red.). Przygotowania były bardzo obiecujące i na pewno zmierzamy z trenerem w dobrą stronę” – powiedziała Ennaoui. Polka wywalczyła trzeci medal HME na tym dystansie. W 2017 roku sięgnęła po brąz, a dwa lat później po srebro. Zapytana o to, gdzie sytuuje sukces ze Stambułu, odparła, że ważniejszy było podium z otwartego stadionu w Monachium w 2022 roku.
„Tamten medal był po długiej przerwie. Tego ze Stambułu nie można porównać więc z tamtym. Bardzo wysoko będę jednak go sytuować, bo rekord życiowy na imprezie docelowej bardzo cieszy. Fajnie” – mówiła Polka. Podczas igrzysk w Paryżu jej celem będzie podium. „Widzę się na olimpijskim podium. Taki jest mój plan. Nie ukrywam, że w mojej kolekcji brakuje medalu z igrzysk i mistrzostw świata. Jestem ambitna i chcę być coraz lepszą wersją siebie. Nie mogę więc nie mówić o marzeniu w postaci medalu olimpijskiego. Taki chyba jest cel każdego sportowca zawodowego” – oceniła.
W mistrzostwach startują też panowie, ale konkurencja jest zbyt silna. Michał Rozmys był dziewiąty w finałowym biegu na 1500 m. Dominik Kopeć w finałowym biegu na 60 m poprawił rekord życiowy na 6,53 i był czwarty. Do podium zabrakło mu 0,001 sekundy. Trzeci Henrik Larsson czasem 6,53 ustanowił rekord Szwecji. Czołowe miejsca zajęli reprezentanci Włoch. Samuele Ceccarelli uzyskał wynik 6,48, natomiast Marcell Jacobs – 6,50. Drugi z polskich sprinterów – Jakub Lempach w półfinale uzyskał „życiówkę” – 6,62, ale został sklasyfikowany na 10. pozycji i nie awansował do finału.
pap/PAU