Goncalo Feio z mocnym przytupem zakończył chyba karierę trenera. Portugalczyk miał wyzywać rzeczniczkę klubu Paulinę Maciążek. Kiedy w jej obronie stanął Prezes Motoru Lublin Paweł Tomczyk,
oberwał w głowę.
Portugalczyk w CV ma pracę m.in. w Legii Warszawa i Wiśle Kraków. W Rakowie był asystentem Marka Papszuna. Ale tajemnicą poliszynela jest, że problemy Feio stwarzał właściwie od zawsze. „Odepchnął kobietę z ochrony. Kilka minut później zaczął krzyczeć na ochroniarza, a na koniec go opluł” – to sprawozdanie „Gazety Krakowskiej” z 2017 roku po mecz Wisły z Piastem. Nieoficjalnie – z Rakowa odszedł, bo… pobił się z trenerem bramkarzy. Jak widać, w przypadku Feio nie ma mowy o jednorazowym wybryku. To wzorzec zachowań, który powtarza się dość regularnie. W całym tym zamieszaniu pozostaje duży znak zapytania. Wydaje się, że to koniec kariery nieobliczalnego trenera z Lizbony.
Wydaje się, bo za krewkim trenerem wstawili się… kibice Motoru. „Widzimy, co się dzieje. Wiemy, że pewne decyzje nie są zależne od nas, ale chcemy pokazać, że Motor to my. Bez nas niektóre decyzje nie będą podejmowane. Goncalo Feio przyjechał tutaj i pokazał, że można stworzyć profesjonalny klub, ale niestety niektórzy zaczęli mu przeszkadzać. Jego bronią przede wszystkim wyniki. Dzisiaj chcemy pokazać solidarność z nim” – powiedział dla TVP Sport jeden z kibiców protestujących pod siedzibą klubu w Lublinie. Sprawą zajął się PZPN, informują o niej wszystkie (nie tylko) sportowe media. Zamieść pod dywan się tego z pewnością już nie da.