Arsenal Londyn przegrał u siebie z Manchesterem City 1:3 w meczu na szczycie angielskiej ekstraklasy piłkarskiej. Bramki dla gości zdobyli Kevin De Bruyne, Jack Grealish i Erling Haaland, a dla gospodarzy – Bukayo Saka. „The Citizens” zostali nowym liderem Premier League.
Spotkanie Arsenalu z Manchesterem City miało wiele podtekstów. Zapowiadano je jako starcie „mistrza” Pepa Guardioli z „uczniem” Mikelem Artetą, który zanim zaczął samodzielną pracę trenerską był kiedyś asystentem Guardioli w Manchesterze City. Arteta jako szkoleniowiec nigdy nie pokonał „Obywateli”. Ponadto naprzeciw siebie stanęli dwaj najlepsi norwescy piłkarze: napastnik Manchesteru Erling Haaland, który jest czołowym strzelcem Premier League oraz pomocnik „Kanonierów” Martin Oodegaard, rozgrywający najlepszy sezon w karierze.
Wyścig o tytuł stał się bardziej ekscytujący w ostatnich tygodniach z powodu słabszej formy Arsenalu, który po raz pierwszy w tym sezonie zaliczył dwa kolejne mecze w Premier League bez zwycięstwa (0:1 z Evertonem i 1:1 z Brentford). Przegrana z Manchesterem City oznaczałaby dla „Kanonierów” utratę fotela lidera. Ponadto pod koniec stycznia Arsenal odpadł z Pucharu Anglii po porażce 0:1 z drużyną trenera Guardioli. Ligowe spotkanie na Emirates Stadium było okazją do rewanżu.
W 24. minucie Kevin De Bruyne strzelił gola z kilkunastu metrów od bramki. Po chwili Bukayo Saka znalazł się w dogodnej sytuacji, lecz został zablokowany przez obrońców.
Bramkarz Manchesteru City Ederson w 41. min. sfaulował rywala w polu karnym i sędzia Anthony Taylor po konsultacji z VAR wskazał na 11. metr. Saka pewnie strzelił w lewy dolny róg bramki i doprowadził do wyrównania. W ostatniej minucie doliczonego czasu pierwszej połowy Rodri wyskoczył do dośrodkowania i uderzył głową, jednak piłka uderzyła w poprzeczkę.
W 72. min. Ilkay Guendogan zagrał piłkę do Jacka Grealisha, który pokonał bramkarza Aarona Ramsdale’a. Dziesięć minut później De Bruyne podał do Haalanda, który ustalił wynik meczu na 3:1.
Po meczu niedosytu nie krył trener Kanonierów Milek Arteta.
„Przegraliśmy. To była niesamowita rywalizacja dwóch świetnych drużyn i mieliśmy wszystko we własnych rękach, ale podarowaliśmy im bramki. Sposób w jaki traciliśmy gole na takim poziomie jest nieakceptowalny. Mieliśmy swoje momenty, ale Manchester City w swoich momentach był lepszy. Byliśmy bardzo nieprecyzyjni, sami wpadliśmy w tarapaty i zostaliśmy ukarani. Mieliśmy trzy świetne okazje, ale ich nie wykorzystaliśmy. Taka jest różnica. Aby pokonać Manchester City, musimy zagrać powyżej naszego poziomu. Jednocześnie trener rewelacji tego sezonu jet pełen optymizmu. „W tej chwili mam większą wiarę, niż miałem przed meczem. Zobaczyłem, że mój zespół potrafi grać z nimi jak równy z równym. Mam wiarę w moich zawodników. Oni też mają wiarę, wyczuwam to. Czują, że mogą wygrać tytuł – przekonuje Arteta.
Z kolei trener „The Citizens” był bardzo zadowolony z wyniku.
„Gdybyśmy przegrali, to kwestia mistrzostwa byłaby już praktycznie rozstrzygnięta. Biorąc pod uwagę fakt, że pogubili trochę punktów, mieliśmy okazję się zbliżyć. Wygraliśmy mecz i znowu jesteśmy w grze. Kwestia tytułu rozstrzygnie się w ostatnich ośmiu czy dziesięciu kolejkach” – podsumował po meczu Guardiola.
Arsenal i Manchester City mają w tej chwili po 51 punktów, jednak „Kanonierzy” rozegrali jedno spotkanie mniej.
pap/BN