Maja Chwalińska sensacyjnie awansowała do drugiej rundy Wimbledonu. Debiutująca w wielkoszlemowym turnieju polska tenisistka wygrała w poniedziałek z Czeszką Kateriną Siniakovą 6:0, 7:5. Do kolejnej rundy awansowały też Katarzyna Kawa, Magda Linette i Iga Świątek. Odpadł Kamil Majchrzak.
W światowym rankingu Chwalińska zajmuje 170. miejsce, a Siniakova sklasyfikowana jest o blisko sto lokat wyżej – na 79.
20-letnia Polka do turnieju głównego przebiła się przez kwalifikacje. Natomiast Czeszka to utytułowana deblistka. W grze podwójnej zdobyła złoty medal ubiegłorocznych igrzysk olimpijskich w Tokio, a także wygrała cztery imprezy wielkoszlemowe.
Chwalińską debiutancka trema nie sparaliżowała i spotkanie zaczęła wręcz fantastycznie. Pierwszego seta wygrała w zaledwie 25 minut, nie tracąc nawet gema.
Druga partia była bardziej wyrównana. Polka nie pozwoliła jej jednak odwrócić losów meczu. Kluczowe okazało się kolejne przełamanie, które miało miejsce w 12. gemie. Polka wykorzystała w nim trzecią piłkę meczową.
Druga debiutantka w Londynie Katarzyna Kawa wygrała z Kanadyjką Rebeccą Marino 6:4, 3:6, 7:5. Jej kolejną rywalką będzie bardzo doświadczona rozstawiona z numerem trzecim Tunezyjka Ons Jabeur.
Magda Linette (WTA na 65 miejscu) też awansowała do drugiej rundy. Polka wygrała z Meksykanką Fernandą Contreras Gomez (WTA 191) 6:1, 6:4. To było pierwsze spotkanie tych tenisistek i trwało godzinę. W następnej rundzie Linette z całą pewnością nie będzie faworytką. Zagra z Andżeliką Kerber. Niemka, mającą też polskie obywatelstwo to była liderka rankingu WTA i zdobywczyni trzech tytułów wielkoszlemowych. W 2016 roku wygrała Australian i US Open.
Iga Świątek rozprawiła się z Chorwatką Janą Fett. To 36 spotkanie z rzędu wygrane przez Polkę. 21-letka tenisistka jest faworytką do triumfu w całym turnieju i swój mecz grała na korcie centralnym. Pierwszy set był 17. wygranym 6:0 przez Polkę w tym roku. Drugi zaczął się od przełamania Fett. Chorwatka wygrywała nawet 3:1. Ale potem Świątek wzięła się za grę i skończyło się na 6:3. Spotkanie trwało 75 minut.
Niestety zawiedli panowie. Kamil Majchrzak poszedł w ślady Huberta Hurkacza. Polski tenisista grał godzinę po zakończonym meczu młodszego o rok kolegi. I poległ z Australijczykiem Thanasim Kokkinakisem 6:7 (5-7), 2:6, 5:7.