8 listopada 2024

loader

Dług sam nie ginie

Może jednak stać się niemożliwy do ściągnięcia. Zaczęły właśnie obowiązywać przepisy, wprowadzające nowe, krótsze terminy przedawnienia.

 

9 lipca 2018 roku weszły w życie zmienione przepisy kodeksu cywilnego dotyczące przedawnienia roszczeń. Podstawowy termin 10 lat ulega skróceniu do 6 lat.
Drugi, 3-letni termin, który dotyczy zwłaszcza roszczeń z tytułu prowadzonej działalności gospodarczej, pozostaje bez zmian. Przede wszystkim, zmieniają się jednak zasady korzystania z samej instytucji przedawnienia.

 

Sąd zbada to z urzędu

Co te zmiany mogą oznaczać dla każdego z nas?
Przede wszystkim, należy zacząć od tego, że dotychczas zgłoszenie przez stronę pozwaną zarzutu przedawnienia (czyli wskazanie sądowi, że jakaś należność do zapłaty już nie może być ściągana) było konieczne. To pozwany musiał ten zarzut podnieść, jeśli chciał się w ten sposób bronić. Sąd nie badał bowiem istnienia przedawnienia z urzędu (z własnej inicjatywy).
Natomiast od 9 lipca 2018 roku zaczął funkcjonować przepis art. 117 § 2 kc., stanowiący: „Po upływie terminu przedawnienia nie można domagać się zaspokojenia roszczenia przysługującego przeciwko konsumentowi.”
Oznacza to radykalną zmianę dotychczasowych zasad – teraz to sąd będzie samodzielnie badać fakt istnienia przedawnienia – i oddalać przedawnione roszczenia.
Federacja Konsumentów wskazuje, że ta nowelizacja przepisów nakazuje przedsiębiorcy wskazanie daty wymagalności roszczenia w pozwie, aby sąd mógł sprawdzić, czy roszczenie nie uległo przedawnieniu.
To akurat nie ma żadnego znaczenia, bo i tak do tej pory każdy kto domagał się przed sądem zapłaty świadczenia, podawał w swoim powództwie, kiedy minął termin zapłaty tego świadczenia (czyli, kiedy stało się ono wymagalne).
Najważniejsze jest natomiast to, że wprowadzenie zasady, iż to sąd sam bada, czy doszło do przedawnienia, niepomiernie wzmacnia pozycję dłużników. To bardzo istotna nowość, poprawiająca sytuację strony pozwanej. Dotychczas, ktoś kto chciał bronić się przed sądowym nakazem zapłaty, wskazując na przedawnienie roszczenia, musiał w tym celu stawić się w sądzie i na rozprawie przedstawić zarzut przedawnienia – lub przynajmniej, w odpowiedzi na nakaz zapłaty, wystosować do sądu pismo, udowadniające, iż przedawnienie rzeczywiście nastąpiło.
Jeśli tego nie uczynił, zarzut przedawnienia nie mógł w ogóle zaistnieć. Sąd zasądzał więc na korzyść wierzycieli nawet roszczenia z kilkunastoletnim stażem, w przypadku których wszelkie terminy przedawnienia dawno minęły. Polskie prawo zakładało bowiem, że jeśli ktoś nie broni się przez podniesienie zarzutu przedawnienia, to znaczy, że nie chce się w ten sposób bronić – zaś sądowi nic do tego. Zgodnie z art. 117 par. 2 kodeksu cywilnego, po upływie terminu przedawnienia ten, przeciwko komu przysługuje roszczenie, może uchylić się od jego zaspokojenia, chyba że zrzeka się korzystania z zarzutu przedawnienia. Zrzeczenie się zarzutu przedawnienia przed upływem terminu jest nieważne.
Teraz zaś, dłużnik pozwany do sądu o zapłatę świadczenia, nie musi robić zupełnie nic. Ani przychodzić do sądu, ani wynajmować adwokata, który zrobiłby to za niego, ani wreszcie pisać do sądu pisma, zawierającego zarzut przedawnienia. W tym wszystkim wyręcza go sąd, który sam sprawdza, czy doszło do przedawnienia – i jeśli uzna, że doszło, oddala powództwo o zapłatę.

 

Każdy może walczyć

Sytuacja byłaby więc wspaniała dla wszelkich dłużników, którzy nie chcą spłacać przedawnionych należności.
Tyle, że zgodnie z prawem, dług, nawet przedawniony, nie przestaje istnieć – i można go ściągać inaczej niż poprzez proces sądowy.
Wiedzą o tym doskonale wszyscy, którzy na przykład opóźnili się z płaceniem podatku od nieruchomości, albo jakiegokolwiek innego podatku. Służby skarbowe ściągną go od niego same, zajmując mu rachunek bankowy lub pensję. To samo zrobią też gminy, które mają uprawnienia organu podatkowego i także mogą zajmować rachunki bankowe oraz wynagrodzenia na poczet zaległych podatków od nieruchomości – i innych podatków lokalnych.

 

Tu nie ma automatu

Powtórzmy zatem – mimo upływu przedawnienia, dług nadal istnieje. Jednak w razie wniesienia powództwa o zapłatę, sąd, w przypadku istnienia przedawnienia oddali takie powództwo, nawet jeśli dłużnik słowem o tym nie wspomniał. Tym samym przedawniona wierzytelność nie będzie korzystała z ochrony sądowej. Tyle, że nie zawsze
Zgodnie bowiem z przepisami kodeksu cywilnego, w wyjątkowych wypadkach sąd będzie mógł, po rozważeniu interesów stron, nie uwzględnić upływu terminu przedawnienia roszczenia przysługującego przeciwko pozwanemu – jeżeli uzna, że wymagają tego względy słuszności. Czyli, nakaże dłużnikowi zapłatę mimo przedawnienia. Sąd będzie musiał w takim wypadku wziąć pod uwagę w szczególności charakter okoliczności, które spowodowały niedochodzenie roszczenia przez uprawnionego, w tym w szczególności wpływ zachowania zobowiązanego na opóźnienie wierzyciela w dochodzeniu roszczenia.
Innymi słowy, jeśli dłużnik na przykład złośliwie utrudniał latami wierzycielowi skuteczne domaganie się zapłaty należności (na przykład poprzez podawanie nieprawdziwego miejsca swego zamieszkania), to sąd może (choć nie musi) nakazać mu zapłatę, pomimo upływu biegu przedawnienia.
Tak więc, mimo przedawnienia każdy może nadal dochodzić swoich roszczeń przed sądem, zaś wskazany tutaj zakaz dochodzenia przedawnionych roszczeń nie jest bezwzględny. W naprawdę wyjątkowych sytuacjach sąd będzie mógł bowiem nakazać zapłatę należności mimo jej przedawnienia.

 

Aktualne terminy przedawnienia, zgodne z nowymi przepisami

6 lat – dla roszczeń stwierdzonych orzeczeniem sądu powszechnego lub polubownego;
3 lata – roszczenia okresowe, np. comiesięczny czynsz za mieszkanie;
3 lata – roszczenia związane z prowadzeniem działalności gospodarczej;
3 lata – roszczenia o naprawienie szkody wyrządzonej czynem niedozwolonym (termin ten liczy się od dnia, w którym poszkodowany dowiedział się o szkodzie i o osobie obowiązanej do jej naprawienia)
3 lata – roszczenie o naprawienie szkody wyrządzonej przez produkt niebezpieczny;
3 lata – roszczenia z umowy ubezpieczenia;
2 lata – roszczenia wynikające z umowy o dzieło (termin jest liczony od dnia oddania dzieła lub dnia, w którym dzieło miało być oddane zgodnie z treścią umowy);
2 lata – roszczenia z umowy zlecenia
1 rok – roszczenia z tytułu umowy przewozu, np. za jazdę bez ważnego biletu.
1 rok – roszczenie o usunięcie wady lub wymianę rzeczy sprzedanej na wolną od wad
1 rok – roszczenia dochodzone na podstawie ustawy prawo pocztowe, np. z tytułu zaginionej przesyłki pocztowej.
6 miesięcy – roszczenia o naprawienie szkody wynikłej z utraty lub uszkodzenia rzeczy wniesionych do hotelu lub podobnego obiektu.
To zestawienie ma charakter przykładowy. Dla poprawnego obliczenia niektórych terminów należy zapoznać się ze szczegółowymi przepisami dotyczącymi biegu terminu przedawnienia. Niektóre roszczenia majątkowe nie ulegają przedawnieniu, np. roszczenie właściciela o wydanie nieruchomości.

Andrzej Dryszel

Poprzedni

Rząd się chwieje

Następny

Gortat zapłacił za „13”

Zostaw komentarz