Trzeba mieć mocne zdrowie i dobre geny, by jakoś doczekać do terminu skorzystania z publicznej pomocy medycznej.
To, że w jednym kraju cały czas mamy Polskę A, B i nawet C, widoczne jest na wielu różnych płaszczyznach.
W 2016 r, podobnie jak w latach ubiegłych utrzymywały się duże dysproporcje w dostępie do świadczeń medycznych pomiędzy poszczególnymi wojewódzktwami, co akurat niekoniecznie wiązało się z zamożnością regionu lecz było spowodowane deficytem lekarzy specjalistów oraz nierównomiernym rozmieszczeniem kadry i placówek medycznych na terenie kraju.
Na przykład, na koniec ubiegłego roku, średni czas oczekiwania na pomoc na oddziałach chirurgii urazowo-ortopedycznej wynosił od zera (woj. Świętokrzyskie) do 406 dni (woj. Wielkopolskie). Na oddziałach neurochirurgicznych – od 13 (też Świętokrzyskie) do 435 dni (Podlaskie). Na rehabilitacji – od 160 (Warmińsko-Mazurskie) do 689 dni (Dolnośląskie).
Dla czekających, najdłużej niewielką pociechą jest to, że pod rządami PiS, w całej Polsce wydłuża się czas oczekiwania na świadczenia medyczne. Ponadto, w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej, rehabilitacji leczniczej oraz profilaktycznych programach zdrowotnych zakupiono mniejszą liczbę świadczeń, zarówno ogółem, jak i w przeliczeniu na 10 tys. osób, niż w roku 2015.
Z ustaleń NIK wynika, że czas czekania wydłużył się w przypadku 14 rodzajów komórek organizacyjnych (oddziały, pracownie, zakłady, poradnie) spośród 20 gdzie była największa liczba chętnych i długi czas oczekiwania. Zaledwie w trzech skrócił się, a w pozostałych trzech nie uległ zmianie.
W leczeniu szpitalnym czas oczekiwania wzrósł w trzech przypadkach, a w dwóch skrócił się. W rehabilitacji leczniczej, w większości przypadków wydłużył się, a tylko w jednym został skrócony. Coraz dłużej generalnie, czeka się również na leczenie chorób psychicznych i uzależnień.
Kolejki wzrosły także w ambulatoryjnej opiece specjalistycznej. Coraz dłużej czeka się również na świadczenia medyczne udzielane dzieciom i młodzieży, zwłaszcza tam, gdzie i wcześniej kolejki były długie.
Wydłużył się też czas oczekiwania na, mogące decydować o ludzkim życiu, badanie rezonansem magnetycznym (na koniec ubiegłego roku – 193 dni, na koniec pierwszego kwartału ub roku – 166 dni).
A także na równie ważne, badanie tomografem komputerowym – z 59 dni w pierwszym kwartale ubiegłego roku, do 70 dni w czwartym.
W 2016 r bardzo długie czasy oczekiwania zostały odnotowane między innymi na usuwanie zaćmy i protetykę stawu kolanowego oraz biodrowego. Należy podkreślić, że zgodnie z danymi Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) z 2015 r., w przypadku tzw. endoprotezoplastyki stawu kolanowego i biodrowego, świadczenia te należały Polsce do tych na które czekało się najdłużej w Europie. Czekanie na ich uzyskanie na koniec 2016 r. trwało 718 dni, podczas gdy jeszcze pół roku wcześniej wynosiło 646 dni.
W przypadku zaćmy czas oczekiwania na zabieg był w Polsce bezapelacyjnie najdłuższy – na koniec ubiegłego roku wynosił 601 dni, podcza gdy w pierwszym kwartale ub. r. „tylko” 582 dni.
No i tak właśnie wygląda naprawianie służby zdrowia przez obecną ekipę rządzącą.