9 listopada 2024

loader

Komisja weryfikacyjna może się przydać

W natłoku niemądrych zarzutów i propagandowych oskarżeń, jak to zwykle u nas, ginie merytoryczny sens. Trudno więc racjonalnie dyskutować o naprawianiu nadużyć reprywatyzacyjnych.

Zamiar powołania komisji weryfikacyjnej, mającej zajmować się reprywatyzacją, zasługuje na poważne potraktowanie i wymianę sensownych argumentów. Spotyka się zaś z powszechną i mało rozumną krytyką opozycji, co z kolei otwiera rządzącym pole do łatwego ale niezbyt uczciwego kontrataku.
Ci pierwsi zarzucają więc, że obecna ekipa chce utworzyć karzące ramię rządu, działające ponad sądami i prokuraturą, które mając za nic Konstytucję, ustawy, wyroki i decyzje administracyjne, będzie „po uważaniu” zabierać ludziom nieruchomości i pozbawiać ich majątków.
Ma to być, przez nikogo niekontrolowane, narzędzie politycznego i partyjnego terroru; coś na kształt słynnej komisji specjalnej do walki z nadużyciami i szkodnictwem gospodarczym, działającej od 1945 do 1954, która wymierzała grzywny, konfiskowała mienie i zamykała ludzi w obozach pracy, a jej kompetencje stawały się coraz szersze w miarę postępów stalinizmu w Polsce.
Nie wykluczam, że wkrótce reprywatyzacyjna komisja weryfikacyjna zacznie też być prezentowana niemal jak jakobiński Komitet Ocalenia Publicznego, lub zgoła Trybunał Rewolucyjny, który jak wiemy wymierzał tylko jedną karę (wiadomo jaką).
Działacze PiS na te zarzuty odpowiadają tak: a wy rządziliście tyle lat i wasze sądy, prokuratury i urzędy nic nie zrobiły z reprywatyzacją. Teraz zaś krzyczycie, bo sami często jesteście zamieszani w nadużycia reprywatyzacyjne i boicie się, że będziecie musieli oddać to, co sobie niesłusznie przywłaszczyliście.
Te obustronne ataki oczywiście uniemożliwiają racjonalną dyskusję. A tymczasem, jako prawnik oraz dziennikarz od wielu lat zajmujący się nadużyciami reprywatyzacyjnymi, jestem przekonany, że komisja weryfikacyjna mogłaby stać się pożytecznym i działającym w granicach prawa instrumentem, ułatwiającym naprawianie nieprawidłowości reprywatyzacyjnych. Pomysł jej utworzenia, choć kontrowersyjny, może mieć ręce i nogi (a zwłaszcza głowę).

Potrzeba więcej rozumu

Pomysłodawcy podkreślają, że nie będzie to typowa komisja parlamentarna, gdyż otrzyma dodatkowe uprawnienia.
Warto tu zauważyć, że klasyczne komisje parlamentarne, nawet pozbawione kompetencji administracyjnych, takie jak komisja Kefauwera czy komisja McClellana, doprowadziły jednak w USA do ograniczenia działalności mafii. A nie można przecież wykluczyć, że w Warszawie działa mafia reprywatyzacyjna.
Generalnie, istnieją tu trzy możliwości. Pierwsza: komisja weryfikacyjna stanie się czysto propagandowym tworem, piętnującym werbalnie domniemane przekręty reprywatyzacyjne lecz pozbawionym realnych kompetencji i wiedzy. Wtedy jej istnienie nie będzie mieć żadnego znaczenia.
Druga: komisja zostanie wyposażona w nadzwyczajne uprawnienia, pozwalające na zastępowanie wymiaru sprawiedliwości i komorników. Jej funkcjonowanie będzie wówczas przejawem dyktatury – i zakończy się boleśnie oraz szybciej niż myślą, dla jej członków i zwierzchników.
I wreszcie możliwość trzecia, najlepsza i chyba najbardziej prawdopodobna: komisja weryfikacyjna będzie ciałem działającym zgodnie z prawem, mogącym wydawać decyzje administracyjne, ale podlegającym kontroli i respektującym wszelkie istniejące przepisy.
Dwie pierwsze możliwości nie są warte dyskusji. Na poważne potraktowanie zasługuje ta trzecia. Czym więc powinna być komisja weryfikacyjna?
Przede wszystkim, powinna być normalnym urzędem państwowym, wyposażonym w statut, misję działania, sekretarki, komputery, pracowników merytorycznych itd. Będzie to oczywiście mnożenie biurokracji – ale jeśli zapadnie polityczna decyzja, że komisja ma powstać, to aby mogła działać sensownie i sprawnie, taka właśnie musi być.
Przy okazji – uwagi krytyków (będących niestety formalnie prawnikami), że komisja weryfikacyjna nie powinna powstać bo nie ma oparcia w Konstytucji, są po prostu głupie i uwłaczają wiedzy prawniczej.
Otóż, w odpowiednich rozdziałach Konstytucji poświęconych sejmowi, senatowi, rządowi i administracji, nie wymienia się nazw żadnych urzędów – co bynajmniej nie przeszkodziło w ich utworzeniu i funkcjonowaniu. Tak samo więc i powołanie komisji weryfikacyjnej nie naruszy ustawy zasadniczej.

Nie karać, lecz odbierać

Jeśli chodzi o kompetencje komisji weryfikacyjnej, to ich fundamentem musi być stwierdzenie (i zapisanie tego we wszelkich przepisach), że nie może ona być komisją karną. Tak więc, nie będzie ona mieć prawa wymierzania grzywien czy orzekania przepadku czegokolwiek, o zatrzymywaniu osób już nie mówiąc.
Ta komisja może tylko (albo aż) odwracać skutki błędnych, nieuzasadnionych lub podjętych z naruszeniem prawa decyzji reprywatyzacyjnych.
Oznacza to, że musi ona otrzymać uprawnienia, umożliwiające odzyskiwanie wypłaconych odszkodowań oraz nieruchomości zwróconych w ramach reprywatyzacji.
Do kompetencji komisji weryfikacyjnej powinno więc należeć przede wszystkim:
1/ stwierdzanie nieważności wcześniejszych decyzji administracyjnych dotyczących reprywatyzacji, podjętych przez inne urzędy,
2/ nakazywanie zwrotu nieruchomości uzyskanych w wyniku unieważnionych później decyzji administracyjnych,
3/ wydawanie nakazów zapłaty, obejmujących zwrot odszkodowań wypłaconych w ramach reprywatyzacji.
Takie uprawnienia nie są niczym nadzwyczajnym. Przecież dziesiątki różnych instytucji mogą nakazywać nam wpłacanie najróżniejszych kwot, od administracji wspólnot mieszkaniowych po zarządy dróg miejskich (żeby było alfabetycznie). Od tych nakazów zapłaty można się oczywiście odwoływać – i tak samo, będzie też można odwołać się od nakazu zapłaty wydanego przez komisję weryfikacyjną ds. reprywatyzacji.
Jeżeli zaś chodzi o stwierdzanie nieważności wcześniejszych decyzji administracyjnych, to trzeba zauważyć, że dziś jeden człowiek, wojewoda albo minister rolnictwa, decyduje o nieważności postanowień, które wiele lat temu odbierały nieruchomości na mocy reformy rolnej. Oni mają takie kompetencje: zwracają obiekty, które ich zdaniem kiedyś bezpodstawnie przejęto w ramach tej reformy – i nikomu to nie przeszkadza.
Tym bardziej więc, nie może przeszkadzać, jeśli komisja weryfikacyjna, urząd wieloosobowy, postanowi, ze nieważna jest decyzja reprywatyzacyjna, która wypłaciła poprzednim właścicielom odszkodowanie lub zwróciła im nieruchomość. Kto się z tym nie zgodzi, będzie mógł zaś odwołać się do sądu.
Decyzje reprywatyzacyjne są jednak wydawane właśnie także i przez sądy. Oczywiste jest, że komisja weryfikacyjna nie będzie mieć prawa naruszania wyroków sądowych. Musi mieć natomiast prawo składania skarg o wznowienie postępowań reprywatyzacyjnych zakończonych prawomocnym wyrokiem sądowym.
Także i taka kompetencja nie będzie niczym nadzwyczajnym. W polskim prawie „od zawsze” istnieje bowiem instytucja wznowienia postępowania, która daje możliwość uchylenia prawomocnego orzeczenia sądu. Sąd może uwzględnić skargę o wznowienie postępowania – i zmienić zaskarżone orzeczenie (nie obowiązuje wtedy zasada res iudicata). Może też jednak je utrzymać, jeśli uzna że orzeczenie reprywatyzacyjne zostało wydane prawidłowo.

Sześć punktów bezprawia

O skuteczności działań komisji weryfikacyjnej zadecyduje trafność wyboru spraw, jakimi będzie się zajmować. Żeby daremnie nie tracić czasu, musi ona brać „na warsztat” tylko decyzje wątpliwe.
Na co więc powinna zwracać uwagę? Otóż, analiza reprywatyzacji w Warszawie pozwala stwierdzić, że istnieje stały katalog przestępczych naruszeń prawa, powtarzających się w wielu sprawach. Mogę je wymienić w punktach:
1.Nie przestrzegano terminów występowania z roszczeniami reprywatyzacyjnymi. Uwzględniano także wnioski składane po terminie, zwłaszcza jeśli występowali z nimi nabywcy roszczeń (a nie autentyczni potomkowie dawnych właścicieli).
2.Zwracając nieruchomości i wypłacając odszkodowania, nie odliczano nakładów, poczynionych w ciągu wielu lat przez miasto i państwo na utrzymanie oraz remonty reprywatyzowanych obiektów.
3.Oddawano nieruchomości i wypłacano odszkodowania także i wtedy, jeśli za te nieruchomości już wcześniej wypłacono odszkodowania na mocy umów, zawartych przez Polskę z 14 państwami zachodnimi.
4.Oddawano nieruchomości kuratorom osób „nieznanych z miejsca pobytu” – czyli, kuratorom byłych właścicieli, rzekomo żyjących gdzieś w świecie ale nie ujawniających się.
5.Oddawano nieruchomości i wypłacano odszkodowania, mimo rażących różnic między ceną nabycia prawa własności przez osobę kupującą roszczenie, a wartością reprywatyzowanych obiektów. Było to sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, a więc bezprawne. (Dla wyjaśnienia – sprzeczność z zasadami współżycia społecznego jest zapisana w kodeksie cywilnym i stanowi podstawę stwierdzania nieważności wielu orzeczeń).
6.Wypłacano odszkodowania w gotówce – podczas gdy obowiązujące prawo mówi, że odszkodowanie za nieruchomości przejęte w Warszawie po II wojnie światowej może być wypłacone wyłącznie w papierach wartościowych (czyli obligacjach komunalnych). Z formalnego punktu widzenia należałoby więc odebrać wszystkie odszkodowania uiszczone w złotówkach – i wypłacić je ponownie, ale już w obligacjach (oczywiście po sprawdzeniu czy w ogóle się należą).
Te sześć punktów powinno stać się podstawą do sporządzenia aktów oskarżenia przeciw osobom odpowiedzialnym za nieprawidłowości reprywatyzacyjne w stolicy.
Ponieważ jednak, jak stwierdziłem, komisja weryfikacyjna nie może być komisją karną lecz ma zajmować się restytucją bezprawnie zwróconego mienia, wymienione tu punkty mogą stanowić dla niej wskazówkę, pozwalającą podjąć sprawy, w których doszło do złamania przepisów.
Już wstępna analiza akt powinna wykazać, czy zaistniały któreś z okoliczności, wymienionych we wspomnianych sześciu punktach. Oczywiście, żeby móc dokonać takiej analizy, komisja weryfikacyjna powinna składać się z ludzi kompetentnych, najlepiej mających wykształcenie prawnicze, dla których reprywatyzacja nie jest zagadnieniem obcym.
Jeżeli zaś mimo to będą oni mieć kłopoty z wyborem spraw, którymi należy się zająć, to niech zwrócą uwagę na doniesienia medialne. Media na ogół dość trafnie wychwytują wątpliwe decyzje reprywatyzacyjne.
Na koniec należy wyrazić nadzieję, że komisja weryfikacyjna nie stanie się narzędziem politycznych rozrachunków – lecz pomoże w naprawieniu nadużyć reprywatyzacyjnych, które wyrządziły dotkliwą krzywdę wielu tysiącom mieszkańców Warszawy.

trybuna.info

Poprzedni

Legioniści pobili Lecha

Następny

I jak tu wierzyć w bezstronność sędziów