9 grudnia 2024

loader

Opłaca się kupować

Na stabilności naszego rynku mieszkaniowego korzystają wszyscy. A Polacy za średnią miesięczną płacę w przedsiębiorstwie mogą już kupić 8700 centymetrów kwadratowych podłogi.

Wysoki popyt i odpowiadająca mu duża podaż – to dwie podstawowe, zdaniem Narodowego Banku Polskiego, cechy naszego rynku nieruchomości mieszkaniowych po pierwszym półroczu 2016 r.
To zaś oznacza, że ceny nie maszerują pod górę. Wprawdzie na rynku panuje ożywienie i dochodzi do wielu transakcji, ale jednak ceny nowych mieszkań, zarówno ofertowe jak i transakcyjne, wykazują stabilizację. Natomiast w Warszawie zanotowano spadek cen na rynku wtórnym, związany ze sprzedażą większej liczby tańszych mieszkań – o słabszej jakości lub w gorszej lokalizacji.

Trochę centymetrów więcej

Te wskaźniki sprzyjają tym, którzy pragną zarabiać na sprzedawaniu mieszkań innym – ale i tym, którzy rozglądają się za kupnem własnego „M”. Według NBP, nadal utrzymywała się wysoka szacowana rentowność mieszkaniowych projektów inwestycyjnych.
Budowano chętnie, więcej niż można było od razu sprzedać. Zapas niesprzedanych mieszkań w sześciu największych polskich miastach zwiększył się po pierwszym półroczu do 51 tys. (czyli o ok. 2,7 tys).
W tym roku tak zwany średni wskaźnik dostępności mieszkań w dużych miastach pozostaje stabilny – na na co wpłynęły i stabilne dochody gospodarstw domowych oraz ceny mieszkań.
Tak więc, za przeciętne miesięczne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw można dziś kupić 0,87 mkw. – o 0,38 mkw więcej w porównaniu z minimum biedy zanotowanym w III kwartału 2007 r.

Płaczą, ale płacą

Stosownie do ożywienia na rynku mieszkaniowym, wzrosła też hipoteczna akcja kredytowa banków. W II kwartale 2016 r. udzielono kredytów o wartości 11,6 mld zł, co oznacza wzrost o 19,7 proc. wobec ubiegłego kwartału oraz wzrost o 9,6 proc w porównaniu z II kw. 2015 r.
Jakość mieszkaniowych kredytów złotowych jest wysoka, ludzie płaczą ale płacą, toteż udział kredytów zagrożonych utrzymuje się na koniec II kwartału br. na poziomie zaledwie 2,6 proc.
Od 2012 r. systematycznie maleje udział kredytów walutowych w całej strukturze kredytów mieszkaniowych w bankach. Jest to korzystne dla stabilności finansowej i makroekonomicznej kraju – i dla stabilności naszych osobistych finansów.

trybuna.info

Poprzedni

Londyn? Tu Warszawa

Następny

Triumf Matkowskiego w Tokio