W świetle najnowszych obietnic rządu, budownictwo mieszkaniowe w Polsce czeka okres świetlanego rozwoju.
PiS zamierza wreszcie zatrzeć kompromitację, jaką było dotychczasowe fiasko programów mieszkaniowych, szumnie zapowiadanych przez to ugrupowanie. Dlatego Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji niektórych ustaw wspierających rozwój mieszkalnictwa.
Rząd obiecuje, że chce wspierać najemców mieszkań, którzy nie mają pieniędzy na opłacenie czynszu, bo z powodu pandemii COVID-19 utracili część dochodów. Niestety, ta chęć wsparcia ze strony rządu zaowocowała – jak to się często zdarza w przypadku Prawa i Sprawiedliwości – głównie działaniami pozornymi.
Zgodnie z decyzją rządu, dla najemców mieszkań dotkniętych pandemią koronawirusa wprowadzone zostaną dopłaty do czynszu (będą one stanowić część dodatków mieszkaniowych). Najemcom umożliwi to regularne opłacanie czynszu, a wynajmującym – zapewni płynność finansową, co pozwoli na regulowanie kredytów bankowych czy utrzymanie eksploatowanych mieszkań w właściwej kondycji technicznej.
Dopłaty do czynszu wyniosą maksymalnie 1,5 tys. zł miesięcznie (do 75 proc. czynszu). Będą wypłacane tylko przez 6 miesięcy. Jak komuś po tym okresie będzie się nadal kiepsko wiodło, to już trudno. W tym roku budżet państwa ma przeznaczyć na ten cel 420 mln zł.
Osoby pragnące skorzystać z dopłat będą musiały wykazać, że w okresie trzech miesięcy poprzedzających datę złożenia wniosku o przyznanie dodatku mieszkaniowego, ich średni miesięczny dochód był o co najmniej 25 proc. niższy niż w 2019 r. (przede wszystkim na podstawie zeznania PIT za 2019 r.). Dodatek mieszkaniowy powiększony o dopłatę będzie przysługiwał tylko wtedy, jeżeli ktoś był najemcą lokalu mieszkalnego przed 14 marca 2020 r., kiedy to oficjalnie zaczęła się w Polsce epidemia koronawirusa.
Wnioski o dopłaty do czynszu będzie można składać do końca 2020 r. Będą one mogły być przyznane wraz z dodatkiem mieszkaniowym także wstecznie, za cały okres od daty wprowadzenia stanu zagrożenia epidemicznego.
Problem jednak w tym, że z opisanej tu dopłaty do czynszu będzie mogła skorzystać bardzo niewielka część mieszkańców, którym się kiepsko wiedzie w wyniku pandemii koronawirusa. Tak bowiem zostały pomyślane te przepisy.
I tak, obejmą one tylko najemców – czyli o dopłatę nie będzie się mogła ubiegać większość mieszkańców naszego kraju, którzy zajmują mieszkania spółdzielcze, wykupione czy wybudowane za własne pieniądze. A ci ludzie przecież także zostali uderzeni po kieszeni przez epidemię.
Po drugie, z przepisów wynika, że dopłata do czynszu będzie przysługiwać wyłącznie ludziom którzy mają prawo do otrzymywania dodatku mieszkaniowego. Kryteria uprawniające do uzyskania tego dodatku są ustalane indywidualnie prez każdą z gmin w Polsce. Są więc zróżnicowane, ale przeważnie łączy je jedno – żeby móc uzyskać dodatek mieszkaniowy trzeba mieć bardzo niskie dochody i zajmować bardzo małe mieszkanie.
Po trzecie wreszcie: tylko spadek dochodów co najmniej o wspomniane 25 proc. daje prawo ubiegania się o dopłatę. Jeżeli czyjeś dochody spadły o 24 proc. – guzik dostanie. Granica jest ustalona sztywno. Rząd, chcąc zmniejszyć grono osób mogących dostawać dopłaty, świadomie zrezygnował bowiem z zasady „złotówka za złotówkę” (polegającej na tym, że wysokość wsparcia odpowiada wielkości ubytku w dochodach).
Tak więc, by mieć szanse na dopłatę do czynszu trzeba jednocześnie spełnić kilka warunków: mieszkać w mieszkaniu należącym do kogoś innego, mało zarabiać, mieć kiepskie warunki mieszkaniowe, stracić co najmniej 25 proc. dochodów w porównaniu z ubiegłym rokiem. Nie wiadomo, ile osób sprosta tak wyśrubowanym kryteriom – ale na pewno nie można mówić, że wsparcie dla poszkodowanych przez pandemię będzie powszechne.
Rada Ministrów przyjęła też przepisy, mające sprawić, że w Polsce zacznie się wreszcie budować więcej mieszkań. Zapowiedzi są daleko idące, jak zwykle zresztą w przypadku rządu PiS.
Gminy będą mogły otrzymać większe wsparcie na budowę mieszkań w Towarzystwach Budownictwa Społecznego. Bezwrotna pomoc finansowa dla gmin z Funduszu Dopłat w Banku Gospodarstwa Krajowego na budowę mieszkań w Towarzystwach Budownictwa Społecznego zwiększy się z 20 proc. kosztów inwestycji do nawet 35 proc. (w określonych przypadkach). Wypada mieć nadzieję, że państwowy BGK nie będzie kierował tego wsparcia przede wszystkim do gmin, w których rządzi PiS.
Istotną zmianą jest to, że wsparcie będzie mogło być uruchomione już na etapie realizacji inwestycji – żeby środki bezpośrednio pokrywały część kosztów, a nie refinansowały koszty już poniesione. Obecnie pieniądze są wypłacane dopiero po rozliczeniu inwestycji, co oznacza konieczność wcześniejszego zaangażowania własnych środków gminy.
Zwiększą się możliwości działania Krajowego Zasobu Nieruchomości. KZN będzie mógł tworzyć i przystępować do już istniejących Towarzystw Budownictwa Społecznego. Poza tym, w KZN powstanie Fundusz Rozwoju Społecznego Budownictwa Czynszowego. Środki Funduszu będą pochodziły ze zbycia nieruchomości KZN, które przeznaczane byłyby na wsparcie inwestycji w ramach TBS (w zamian za objęcie udziałów w Towarzystwach). Te pieniądze – na razie kompletnie nie wiadomo, o jakie sumy może chodzić – mają być wydawane właśnie na tworzenie TBS-ów przez Krajowy Zasób Nieruchomości lub na obejmowanie w nich udziałów. Możliwe będzie też współfinansowanie nowych inwestycji TBS przez KZN.
Uelastycznione zostaną zasady dotyczące wysokości czynszu w przypadku inwestowania przez TBS w odnawialne źródła energii, termomodernizację lub poprawę dostępności lokali dla seniorów i osób niepełnosprawnych.
Wprowadzone będą też premie remontowe na budynki TBS starsze niż 25 lat (obecnie ogólna zasada pozwala uzyskać premię na remont budynku wybudowanego przed 1961 r. czyli co najmniej sześćdziesięcioletniego. Rząd obiecuje też „wakacje czynszowe” dla lokatorów w TBS-ach (do 20 proc. obniżki czynszu), po spłacie kredytu przez TBS. Natomiast w przypadku stawiania przez TBS mieszkań z wyższym udziałem lokatora w kosztach budowy, przyjęta ma zostać możliwość zmiany umowy najmu na umowę najmu z dojściem do własności (czyli droższą).
Pytanie, czy te rozwiązania kiedykolwiek wejdą w życie i czy zdołają reanimować dogorywające TBS-y? Jeżeli nawet zdołają, to przecież TBS-y zajmują się tylko drobną częścią budownictwa mieszkaniowego w Polsce. Ogromną większość mieszkań stawiają firmy deweloperskie i spółdzielnie budowlano-mieszkaniowe. A wsparcie dla nich nie jest przewidziane.
Wprowadzone zostaną wreszcie dopłaty do czynszów w PiS-owskim programie „Mieszkanie na start”, który dotychczas zawiódł na całej linii. Dopłaty do czynszów mają być szansą dojścia do własności nowego mieszkania także dla osób uboższych, bez tzw. zdolności czynszowej. Dopłaty są przewidywane również dla lokatorów mieszkań wynajmowanych od inwestora przez gminę i podnajmowanych.
Ponadto, do 50 proc. kosztów podwyższona ma zostać wysokość finansowego wsparcia z Funduszu Dopłat na remont mieszkań komunalnych. Także do 50 proc. kosztów zwiększone zostaną nakłady na budowę nowych budynków komunalnych.
Zobaczymy, co w rzeczywistości zostanie z tego katalogu obietnic rządu – i czy spowodują one, że budowa mieszkań komunalnych w Polsce ruszy z kopyta.