Z liczby nowych rejestracji wynika, że urzędy i instytucje żyją dostatniej, ale gospodarka przestaje rosnąć w siłę.
W pierwszej połowie bieżącego roku zarejestrowano w naszym kraju łącznie o 15 proc. więcej nowych samochodów osobowych i lekkich dostawczych (o wadze do 3,5 tony), niż w pierwszym półroczu 2016. Przybyło ich w sumie 276 606. To już 27. miesiąc z rzędu nieprzerwanego wzrostu liczby rejestracji (od kwietnia 2015 r.).
Czerwiec był zaś rekordowy – zarejestrowano 47 270 aut osobowych i lekkich dostawczych. To najlepszy wynik od czasu naszego wejścia do Unii Europejskiej – informuje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego.
Sygnał gorszej koniunktury
Na tegoroczny przyrost liczby nowych pojazdów zapracowały przede wszystkim samochody osobowe, których zarejestrowano o 17,2 proc. więcej. Lekkie auta dostawcze są po pierwszym półroczu na minimalnym minusie ( – 0,7 proc.).
Samochody osobowe nadal więc przyśpieszają. Od początku roku zarejestrowano 247 tys. nowych pojazdów osobowych. Wśród nich znalazło się 400 samochodów elektrycznych i 8,5 tys hybrydowych (ich liczba wzrosła aż o 82,6 proc.).
Natomiast lekkich aut dostawczych zarejestrowano 29 tys., czyli o 200 sztuk mniej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku. W samym czerwcu przybyło ich 5 380. To już czwarty miesiąc w tym roku ze spadkiem liczby nowych rejestracji w tej grupie pojazdów.
Ta niekorzystna tendencja na rynku samochodów dostawczych jest jednym z sygnałów zbliżającej się, słabszej koniunktury w gospodarce. Wiadomo już zresztą, że w 2018 r., po tegorocznym, jednorazowym przyśpieszeniu, tempo rozwoju polskiej gospodarki spadnie.
Za państwowe pieniądze
Tradycyjnie, jak od lat, nowe samochody kupowane są w Polsce przede wszystkim za państwowe pieniądze – przez różne instytucje i urzędy – oraz przez przedsiębiorstwa, bo można je wliczyć w koszty. Takie zakupy stanowią w sumie trzy czwarte całej liczby nowych rejestracji.
To właśnie z powodu zakupów instytucjonalnych, gdzie nabywcy nie muszą liczyć się z kosztami, szybko zwiększa się w naszym kraju liczba aut kosztownych i luksusowych (tzw. segment premium).
Klienci indywidualni, wydający pieniądze z własnego portfela, nabywają oczywiście auta znacznie tańsze, no i jak zwykle, przede wszystkim używane. Dlatego właśnie liczba nowych rejestracji aut osobowych klasy premium wzrosła aż o 19,1 proc., podczas gdy pozostałych, tylko o 7,2 proc.
Wśród samochodów osobowych także tradycyjnie najpopularniejszy pozostaje Volkswagen (z markami Skoda, Seat, Audi, Porsche, Bentley, Bugatti). Drugie miejsce w tym półroczu zajęła Toyota (właściciel także Lexusa, Subaru i Daihatsu).
Łabędzi śpiew GM
Modelem, najczęściej wybieranym przez klientów indywidualnych pozostała Astra. W pierwszym półroczu zarejestrowano 3 425 tych samochodów, o 7,1 proc. więcej niż w pierwszym półroczu ubiegłego roku. To ostatni mały polski sukces koncernu General Motors, który w tym roku sprzedał Opla francuskiej firmie PSA, do której należy Peugeot i Citroen.
Następny jest Yaris (3116 sztuk, wzrost o 1,2 proc.), a trzecia Fabia (2 985, wzrost o 15,4 proc.) .
Klienci instytucjonalni wybierają oczywiście auta nieco droższe i bardziej komfortowe. Najczęściej kupowanym przez nich modelem w tym półroczu była nadal Octavia (8057 nowych pojazdów, wzrost o 15,3 proc.). Następna jest Fabia (6227 sztuk, o 19,7 proc. więcej), a trzeci Golf (5493, wzrost o 18,3 proc.).
Najpopularniejszym samochodem dostawczym o wadze do 3,5 tony jest zaś Ducato – 3836 rejestracji nowych aut w pierwszym półroczu tego roku.
Tak więc, rynek samochodów osobowych w Polsce rozwija się dość szybko i stabilnie.
Natomiast rynek aut dostawczych wkroczył w okres wyraźnego spowolnienia.