17 maja 2024

loader

Za słabi na innowacje

Wysokie zadłużenie Polski utrudnia rozwój i postęp w naszej gospodarce

Równo 10 mld euro pozyskała w ubiegłym roku Polska z budżetu Unii Europejskiej. Wpłaciliśmy składkę członkowską w wysokości 4,5 mld euro, więc jesteśmy do przodu na 5,5 mld euro.
Największa część tych środków została przeznaczona na poprawę infrastruktury transportowej, inwestycje w kapitał ludzki, badania, rozwój, innowacje i przedsiębiorczość oraz na ochronę środowiska.

Rachunkowo się zgadza

Na ogół pieniądze unijne były przez nas wydatkowane zgodnie z wszelkimi regułami formalnymi.
„W większości skontrolowanych jednostek wydatki budżetu państwa i budżetu środków europejskich realizowane były celowo i gospodarnie, na podstawie umów zawartych z wykonawcami wyłonionymi w postępowaniach przeprowadzonych zgodnie z przepisami prawa zamówień publicznych” – stwierdziła Najwyższa Izba Kontroli w swoim najnowszym raporcie poświęconym wykonaniu ubiegłorocznego budżetu państwa. Wydawanie zgodne z przepisami nie oznaczało jednak, że było to zarazem wydawanie skuteczne, pozwalające osiągać zaplanowane cele. Tu szczególnym wyzwaniem dla Polski pozostają poprawa innowacyjności i zwiększenie inwestycji. Nie najlepiej nam to wychodzi, bo w tych dziedzinach liczą się rozum, kreatywność, pracowitość i talent – a nie tysiące ton stali czy wylanego betonu. Dlatego właśnie pod względem innowacyjności Polska zajmuje odległe 39 miejsce na świecie i 27 w Europie – za Słowacją i Bułgarią, a przed Grecją. Inna sprawa, że dla naszych decydentów finansowych działalność badawczo-rozwojowa to sfera nader niekonkretna, więc nie chcą oni wydawać na nią pieniędzy.

Dług, deficyt i pożyczki

W rezultacie, jak wskazuje NIK, na badania i rozwój przeznaczyliśmy tylko 1 procent naszego produktu krajowego brutto, podczas gdy w krajach Unii Europejskiej wskaźnik ten był średnio dwukrotnie wyższy. Podobnie było z inwestycjami, które w ubiegłym roku spadły do poziomu najniższego od 12 lat. Trudno jednak inwestować, gdy kraj nie ma środków, musi pożyczać i jest zadłużony. Potrzeby pożyczkowe Polski w ubiegłym roku wyniosły 57,1 mld zł i wzrosły o o 3,3 mld zł w stosunku do roku 2015. A pożyczać trzeba, bo budżet państwa ma deficyt, zaś potrzeby są ogromne – choćby finansowanie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych czy programu Rodzina 500 plus. Na koniec ubiegłego roku państwowy dług publiczny wyniósł ponad 965 mld zł. Wzrósł on w stosunku do stanu na koniec 2015 r. o blisko 88 mld zł. Był to największy nominalny wzrost zadłużenia od co najmniej 2003 r. Relacja długu publicznego do PKB wyniosła zaś 52,1 proc. – i w stosunku do roku 2015 uległa zwiększeniu o 3,4 punktu procentowego. Tym samym Polska po raz pierwszy wypadła poza pierwszą dziesiątkę krajów Unii Europejskiej o najniższym poziomie zadłużenia w relacji do produktu krajowego brutto.

trybuna.info

Poprzedni

Sukces w Libii?

Następny

Osobowe przyśpieszają, dostawcze zwalniają