Jak dobrze pójdzie, dopiero od 2024 r. we Wrocławiu i dolnośląskich uzdrowiskach nie będzie wolno palić w piecach drewnem i węglem.
Najnowszy raport Europejskiej Agencji Środowiska opublikowany w październiku br. brzmi jednoznacznie. Smog w Polsce rozwija się świetnie. Jesteśmy obok Bułgarii rekordzistą w zanieczyszczeniu pyłami, a średnioroczne stężenia rakotwórczego benzopirenu przekraczają dopuszczalne normy nawet o 500-600 proc.
Na 28 państw Unii Europejskiej Najwyższe średniodobowe stężenia pyłów PM10 odnotowano w Bułgarii, Polska znalazła się na drugim miejscu. Tak samo jest jeśli chodzi o średnie stężenie PM10 liczone w ciągu trzech lat (2013-2015). Zanieczyszczenie powietrza w Polsce ma więc charakter wieloletni i nie ulega znaczącym zmianom. W przypadku dużo groźniejszych pyłów PM2.5 Polska znalazła się na pierwszej pozycji (ale dlatego, że Bułgaria nie podała danych pomiarowych).
Nieporównywalne z żadnym z państw Unii Europejskiej jest w Polsce średnioroczne stężenie rakotwórczego benzopirenu sięgające 5 ng/m3. Dopuszczalna europejskim prawem norma to 1 ng/m3, ale zalecenia Swiatowej Organizacji Zdrowia obniżają ten poziom do 0.12 ng/m3. Druga na liście Chorwacja osiągnęła ok. 2.5 ng, a trzecia Bułgaria niewiele ponad 1 ng/m3.
Wreszcie w czymś jesteśmy pierwsi
Polska jest niekwestionowanym liderem w wytwarzaniu benzopirenu, powstającego podczas spalania paliw stałych w niskich temperaturach, a więc głównie w najgorszych kotłach i piecach, w które wyposażone jest ok. 2 mln gospodarstw domowych.
Według raportu EAŚ, w Polsce skażenie pyłem PM2.5 prowadzi do przedczesnej śmierci 46020 ludzi rocznie. Tlenki azotu, wytwarzane głównie w silnikach samochodowych to 1700 zgonów rocznie. Jeśli chodzi o liczbę zgonów na tysiąc mieszkańców wyprzedza nas tylko Bułgaria.
Obowiązuje już w Polsce rozporządzenie zakazujące produkcji i sprzedaży najgorszych kotłów, „kopciuchów”. Natomiast zapowiadane przez rząd normy jakości węgla niestety nie pojawiają się, a obywatele kupując węgiel dostają kota w worku.
Sezon smogowy już nadszedł.. W wielu miastach odnotowano zatem przekroczenia dopuszczalnych stężeń zanieczyszczeń.
Czy palimy? Palimy bez przerwy!
Dolny Śląsk się dusi. Potrzebujemy uchwał antysmogowych jak powietrza! – wzywa Dolnośląski Alarm Smogowy, wskazując, że zanieczyszczone powietrze każdego roku zabija w tym regionie 3 tysiące osób, z czego około tysiąc w samym Wrocławiu.
Jak oblicza DAS, to kilkadziesiąt razy więcej niż wynosi roczna liczba ofiar morderstw.
Wydobywające się z dolnośląskich pieców trucizny – zwłaszcza rakotwórczy benzopiren – powodują przewlekłe i nieuleczalne choroby oraz prowadzą do znacznego obniżenia jakości życia mieszkańców. Grupami szczególnego ryzyka są osoby starsze, dzieci oraz osoby mające problemy z sercem i układem oddechowym.
Główną przyczyną fatalnej jakości powietrza jest tzw. niska emisja, czyli zanieczyszczenia powstające w wyniku spalania węgla i drewna w domowych instalacjach grzewczych.
Według ekspertów, pracujących w zespole prof. Jerzego Zwoździaka, jedynym rozwiązaniem, które może istotnie poprawić tragiczne statystyki jest całkowity zakaz spalania paliw stałych. I tego właśnie domaga się Dolnośląski Alarm Smogowy, biorąc za przykład Kraków, gdzie od połowy 2019 r nie będzie można już palić węglem i drewnem (na razie jednak pali się w najlepsze).
Wrocław, starający się o tytuł Zielonej Stolicy regionu, powinien być liderem walki ze smogiem i wzorem dla pozostałych gmin
Dolnego Śląska – .podkreślają aktywiści antysmogowi.
Wymiana pieców musi kosztować
Losy walki ze smogiem na Dolnym Śląsku obecnie się ważą, choć wygląda, że wszyscy są czystszym powietrzem.
Projekty uchwał antysmogowych przedstawione przez Zarząd Województwa Dolnośląskiego zawierają, rekomendowane przez ekspertów, wprowadzenie zakazu używania paliw stałych od 2024 roku, we Wrocławiu i jedenastu uzdrowiskach.
Do końca października 2017 r. trwały konsultacje społeczne proponowanych wersji uchwał.
Mieszkańcy mogli zgłaszać swoje uwagi – i udzielać poparcia.
31 października, ponad 6 tysięcy zebranych podpisów poparcia dla uchwał przekazano na ręce przewodniczącego Sejmiku Dolnośląskiego, Pawła Wróblewskiego. Podpisy zbierali przedstawiciele DAS wspólnie z fundacją Akcja Demokracja.
Prezydent Rafał Dutkiewicz już wcześniej wyraził swoje poparcie dla uchwał i zapowiedział przeznaczenie 300 milionów złotych z wrocławskiego budżetu na
wymianę pieców.
Dolnośląski Alarm Smogowy oprócz przyjęcia wspomnianych uchwał, domaga się także termomodernizacji budynków, uruchomienia programów dotacji na wymianę instalacji grzewczych oraz znaczącego poszerzenia sieci ciepłowniczej.
– Walka ze smogiem wymaga radykalnego wsparcia finansowego dla ludzi, których nie stać na dostosowanie się do wytycznych
uchwały – wskazuje Paweł Pomian z DAS.
Mieszkańcy dość licznie poparli uchwały dla Wrocławia i dolnośląskich uzdrowisk, wprowadzające całkowity zakaz palenia węglem i drewnem od 2024 roku. Rozumieją bowiem, że tylko taki zakaz zapewni znaczącą i długofalową poprawę jakości powietrza.
Mazowiecka zgoda
Dolny Śląsk jeszcze nie zdecydował, a tymczasem na posiedzeniu Sejmiku woj. mazowieckiego 24 października 2017 r. przyjęto jednogłośnie uchwałę antysmogową dla Mazowsza. Okazało się, że politycy są w stanie stanąć ponad podziałami i poprzeć rozwiązanie, które służy wszystkim.
Uchwała zakłada okres 5 lat na likwidację najbardziej zanieczyszczających kotłów oraz 10 lat na likwidację kotłów 3 i 4 klasy (niewiele lepszych). Zakazuje też palenia odpadami węglowymi, wilgotnym drewnem, węglem brunatnym i mieszankami z jego udziałem.