Jednolity podatek to pomysł na zakamuflowane zwiększenie obciązeń podatkowych dla wszystkich – z wyjątkiem międzynarodowych korporacji.
Związek Przedsiębiorców i Pracodawców poddal ostrej krytyce – i uczynił to nie bez racji – rządowy pomysł wprowadzenia jednolitego podatku.
ZPP postanowił zabrać głos na ten temat, mimo tego, że rządowi notable tylko w wypowiedziach medialnych zapowiadają wprowadzenie podatku jednolitego.
Pomimo braku oficjalnego dokumentu rządu, braku założeń proponowanej reformy, a także sprzecznych ze sobą opinii przedstawicieli rządu, Związek postanowił jednak wypowiedzieć się w tej sprawie, gdyż może ona zadecydować o rozwoju Polski w najbliższej dekadzie.
Rząd łamie obietnice
Polski system podatkowy jest niedoskonały i wymaga zmian – jest to zgodna opinia przedsiębiorców, ekspertów, a także niezależnych instytucji międzynarodowych. Jest również bardzo niesprawiedliwy – w sposób drastyczny opodatkowuje najniższe wynagrodzenia oraz najmniejszą działalność gospodarczą.
Jednak, jak możemy przeczytać w stanowisku ZPP, przedstawiane projekty rozwiązań budzą niepokój, nie tylko drobnych przedsiębiorców.
Zdaniem tej organizacji, pomysł sfinansowania wyższej kwoty wolnej od podatku poprzez wyższe, drastyczne opodatkowanie niższej klasy średniej jest bardzo szkodliwy. Spowoduje dalszą ucieczkę młodzieży z Polski (tym razem już z dużych miast, wcześniej wyjeżdżała młodzież z małych miast). „Kierowane przez rząd wezwania do powrotu do Polaków na Zachodzie trafią zaś do kabaretów” – ironizuje ZPP.
Związek wskazuje, że ograniczenie opodatkowania najniższych wynagrodzeń można w Polsce w sposób nieszkodliwy sfinansować z opodatkowania międzynarodowych korporacji, z których ponad 60 proc. nie płaci w Polsce żadnych podatków.
„Obiecywaliście to w kampanii wyborczej, a jak przyszło co do czego, położyliście grzecznie po sobie uszy i tradycyjnie chcecie się zabrać za drenaż własnych obywateli. Dodatkowo jeszcze z naszych podatków fundujecie tym korporacjom wielomilionowe granty za „tworzenie miejsc pracy”, w kraju w którym bezrobocie jest w zaniku!” – czytamy w stanowisku ZPP.
Zachować proporcjonalne stawki
Jeszcze bardziej szkodliwy dla Polski jest, zdaniem ZPP, pomysł likwidacji proporcjonalnej stawki podatku PIT dla osób prowadzących działalność gospodarczą. Wraz z jej wprowadzeniem – przypomnimy – wpływy do budżetu państwa wzrosły z 21,5 do 28,1 mld PLN.
„Jeśli to zrobicie – wpływy spadną o co najmniej 10 miliardów i będziecie musieli się z tego wycofać” – ostrzega ZPP – i tłumaczy, że w arkuszu kalkulacyjnym można podnosić podatki, których nie da się obejść – np. podatek rolny: bo nie da się ukryć hektara ziemi.
Podatki dochodowe PIT czy CIT są to jednak podatki, które obejść bardzo łatwo. Powrócą patologie dobrze znane z lat 90.: „koszty kupię”, „zadłużoną spółkę kupię”, „na fakturę nie robię”, „bez faktury 20% taniej” i inne.
Ponadto – w odróżnieniu od lat 90-tych – jesteśmy w Unii Europejskiej, z pełną swobodą przepływu ludzi, kapitału, towarów i częściowo usług. „Jeśli wdrożycie te zapowiedzi w życie, z Polski ucieknie od 500 tysięcy do 1 miliona młodych ludzi i bardzo trudna do oszacowania liczba firm, głównie internetowych i innowacyjnych – co już się dzieje. Rozszerzy też się szara strefa” – przwiduje ZPP.
Zdaniem przedsiębiorców, wszystkie te rzadowe pomysły podatkowe są „wspierane retoryką szczucia na polską klasę średnią, która jest nie do zaakceptowania dla przyzwoitych ludzi i której efekty będziecie za pewien czas zbierać”.
Związek apeluje więc do rządzących, żeby wypełnili swoje obietnice wyborcze i nawet najsłuszniejsze postulaty finansowali z uszczelniania VAT i opodatkowania korporacji – tek jak obiecywali. Tam bowiem są pieniądze: VAT do ściągnięcia według NIK to 90 mld zlotych, CIT wg Komisji Europejskiej – 45 mld złotych.
A nie, wzorem poprzedników, grabili polską klasę średnią oraz polski mały i średni biznes – przyjmując jako swój, rabunkowy pomysł przygotowany w końcówce rządów PO.
PiS na pasku wielkiego kapitału
W Polsce można i trzeba uprościć system podatkowy. Można to zrobić w sposób nawet tak daleki, że wszyscy pracujący mogą otrzymać podwyżkę o 25% (przedsiębiorca zapłaciłby mniej rządowi ale więcej pracownikowi, dla firmy koszt byłby taki sam jak obecnie).
„Warunkiem jest jednak opodatkowanie korporacji, do czego wyraźnie brakuje Wam odwagi” – stwierdza ZPP – i prezentuje własny projekt systemu podatkowego, zwracając uwagę, że nikt nigdy nie zakwestionował ich wyliczeń.
Jak wynika z projektu podatkowego ZPP, w jego ramach rząd otrzyma tyle samo co obecnie. Proponowane podatki są w opinii Związku proste, które każdy może sobie sam obliczyć, bezsporne – można ich nie płacić wyłącznie popełniając przestępstwo, tanie w poborze i wreszcie takie, których nie da się uniknąć i obejść.
Oto ich główne założenia:
PIT – powszechny podatek od Funduszu Płac w wysokości 25 proc od sumy wypłaconych wynagrodzeń, niezależnie od tytułu, opłacany przez pracodawców (model oparty na tzw. Podatku Belki),
CIT – 1,49 proc. od przychodów spółek kapitałowych. Banki i instytucje finansowe – 0,49 proc. od przychodów,
Działalność gospodarcza – 550 zł miesięcznie i ryczałt ewidencjonowany od obrotu na obecnych zasadach – średnio 3,59 proc. (różna stawka dla różnych branż),
VAT – jedna stawka 16,25 proc. – neutralny, wpływy takie jak obecnie ale uniemożliwi grę na stawkach VAT i bardzo uprości system VAT-u oraz możliwości oszustw i malwersacji,
Podwyżka dla wszystkich pracowników o 25 proc. (Przy wypłacie do ręki 3000 zł, pracodawca odprowadza do rządu dodatkowo 2000 zł. Po zmianie płaciłby pracownikowi 3750 zł do ręki, a dla rządu 1250 zł).
Należy również zlikwidować „Specjalne Strefy Ekonomiczne”, które obecnie służą już tylko i wyłącznie celowi optymalizacji podatkowej. Da to budżetowi państwa dodatkowe 2 mld złotych rocznie.
„Odbiurokratyzujmy gospodarkę, wprowadźmy proste prawo i proste podatki i przekształćmy Polskę w jedną, wielką specjalną strefę ekonomiczną!” – wzywa ZPP.
Związek ma nadzieję, że przy reformie systemu podatkowego ich zdanie zostanie wreszcie wzięte pod uwagę, a rząd zmieni prowadzoną politykę – i sięgnie do bogatych kieszeni korporacji, z których większość nie płaci w Polsce podatków, a nie tradycyjnie do kieszeni Polaków i małych firm.