14 listopada 2024

loader

Szare kolory pracy

fot. Unsplash

W kwietniu 54 proc. pracujących zarobkowo Polaków oceniła, że sytuacja w ich miejscu pracy jest „dobra”, 11 proc. stwierdziło, że jest „zła”.  Skoro tak, to dlaczego kończymy z pracą tak szybko jak się da lub staramy się o jej zmianę?

„Ponad połowa (54 proc., bez zmian) pracujących zarobkowo oceniła, że obecnie sytuacja w ich miejscu pracy jest dobra, niemal co trzeci (32 proc., wzrost o 1 punkt procentowy) opisał ją jako ani dobrą, ani złą, a 11 proc. stwierdziło, że jest ona zła (spadek o 2 punkty)” – podał CBOS.

Niby wszystko cacy, ale…

Zarówno wśród ocen pozytywnych, jak i negatywnych dominowały te umiarkowane, a w mniejszości byli uważający, że obecna sytuacja w ich zakładach pracy jest bardzo dobra (9,5 proc.) oraz ci, którzy odbierali ją jako bardzo złą (2,3 proc.).

W kwietniu sytuację w swoim miejscu pracy najgorzej postrzegali pracujący w prywatnych gospodarstwach rolnych – znacznie rzadziej niż pracujący w innych sektorach ocenili ją pozytywnie (30 proc.), dużo częściej negatywnie (24 proc.), a największa część z nich (43 proc.) stwierdziła, że jest ona ani dobra, ani zła.

Najwięcej niezadowolonych z obecnej sytuacji w swoim miejscu pracy było wśród rolników indywidualnych i pomagających im członków rodzin (23 proc.). W tej grupie odnotowano niższy niż przeciętny poziom zadowolenia (34 proc.).

Z badania wynika, że w kwietniu, tak jak miesiąc wcześniej, trzy piąte (60 proc.) pracujących zarobkowo uważało, że w ciągu najbliższego roku sytuacja w ich zakładach pracy pozostanie bez zmian, a 13 proc. spodziewało się jej pogorszenia. 17 proc. badanych liczyło na poprawę (spadek o 1 punkt). 9 proc. nie miało zdania w tej sprawie.

Mimo iż w kwietniu różnice prognoz wśród pracujących w różnych sektorach oraz reprezentujących różne grupy zawodowe nie były istotne statystycznie, to warto zauważyć, iż nieco gorzej niż pozostali przyszłość swoich miejsc pracy postrzegali pracujący w prywatnym rolnictwie, w tym właściciele indywidualnych gospodarstw rolnych i pomagający im członkowie rodzin.

W kwietniu, tak jak w marcu, blisko trzy czwarte pracujących zarobkowo (73 proc.) zadeklarowało mniejsze lub większe poczucie bezpieczeństwa zatrudnienia, natomiast o 1 punkt procentowy, do 23 proc., wzrósł odsetek liczących się z możliwością utraty pracy.

Z danych CBOS wynika, że w kwietniu oceny sytuacji na lokalnych rynkach pracy minimalnie się pogorszyły. W porównaniu z marcem o 3 punkty procentowe przybyło badanych wskazujących na trudności ze znalezieniem zatrudnienia w miejscu zamieszkania lub jego okolicy (23 proc.).

Ponadto, mimo iż generalnie odsetek twierdzących, że można tam znaleźć pracę, nie zmienił się (69 proc.), to nieznacznie ubyło przekonanych, że bez większych problemów można znaleźć odpowiednią pracę (spadek o 2 punkty procentowe, do 16 proc.), a przybyło uważających, że w ich okolicy można wprawdzie znaleźć jakąś pracę, ale trudno o tę odpowiednią (wzrost o 2 punkty, do 53 proc.).

Kwietniowe oceny sytuacji na lokalnych rynkach pracy były najgorsze z notowanych w bieżącym roku.

A rzucić to w cholerę…

Nic dziwnego zatem, że jedna trzecia pracowników generacji Y i Z rozważa zmianę pracy, co piąty badany myśli o przebranżowieniu – jak wynika z badania RocketJobs.pl. Branżą, w której najczęściej rozważano zmianę pracy, jest sprzedaż.

Badanie przeprowadzono wśród pracowników biurowych. Na jego bazie powstał raport pod hasłem „Jak pracować, by nie żałować? – generacja Z i pokolenie Y o żalu, satysfakcji i ryzyku w pracy”.

Według badania dla ponad połowy współczesnych pracowników z pokolenia Y i Z praca stanowi kluczowy element w życiu. Ponad sześciu na dziesięciu respondentów twierdzi, że odczuwa szczęście w pracy. Co piąty badany wskazał, że w pracy nie jest szczęśliwy.

W kontekście satysfakcji wśród badanych analizowane były m.in. takie aspekty jak wynagrodzenie, dynamika pracy, perspektywy rozwoju czy relacje ze współpracownikami. Im młodsi byli pracownicy, tym większą satysfakcję czerpali z elastycznego czasu pracy i możliwości awansu. Wśród starszych „Igreków” (36-45 lat) aspekty te cieszyły około jedną czwartą uczestników, natomiast wśród „Zetek” (wiek 19-27 lat) zadowolenie z możliwości pracy zdalnej przekraczało próg 50 proc. Biorąc pod uwagę całokształt odpowiedzi dla niemal trzech czwartych respondentów – praca nie jest źródłem pełnej satysfakcji.

Jednym z głównych powodów niezadowolenia z pracy jest wysokość wynagrodzenia. Prawie 50 proc. „Zetek” i starszych „Igreków” (36-45 lat) oraz 60 proc. młodszych przedstawicieli pokolenia Y (28-35 lat) było niezadowolonych z poziomu zarobków. Jak podano, pozostałe elementy środowiska zawodowego generowały znacznie mniejsze niezadowolenie (między 19 a 30 proc.), widać było też różnice pokoleniowe. Z dynamiki pracy niezadowolony był około co czwarty przedstawiciel pokolenia Y i co trzeci pracownik z generacji Z. Co trzecia osoba z „Zetek” wolałaby więcej pracować zdalnie, natomiast wśród starszych „Igreków” podobne preferencje wykazywał mniej niż co szósty badany. Starsi uczestnicy badania byli również nieco bardziej niezadowoleni z poziomu stabilności pracy i systemów premiowych niż młodsi respondenci.

Z badania wynika, że 62 proc. pracowników biurowych odczuwa żal związany z decyzjami zawodowymi. 16 proc. ankietowanych odpowiedziało, że nie żałuje niczego. Trzech na dziesięciu ankietowanych żałowało, że nie rozpoczęło pracy zawodowej wcześniej. Nieco ponad jedna czwarta badanych zadeklarowała odczuwanie żalu związanego ze zbyt małą przedsiębiorczością, aktywnością czy odwagą, np. badani żałowali niewyjechania do pracy za granicę, „zasiedzenia się” w miejscu pracy, które nie dawało im satysfakcji, nieproszenia o podwyżkę czy brania na siebie zbyt wielu obowiązków. W kontekście rozwoju osobistego badani na pierwszym miejscu stawiali żal dotyczący nieprzykładania się do nauki języków obcych (52 proc.), drugie miejsce zajęło nierozwijanie własnych pasji i talentów (46 proc.).

Czterech na dziesięciu ankietowanych uznało swoje kroki zawodowe za rezultat przemyślanych decyzji i planów. 44 proc. widziało w tym efekt przypadku. 70 proc. ankietowanych uważa, że wszystko, co do tej pory osiągnęli, zawdzięczają wyłącznie sobie.

Mniej więcej co czwarty z respondentów twierdzi, że od zawsze pracował w obecnej branży. 40 proc. starszych przedstawicieli pokolenia Y i 20 proc. młodszych „Igreków” przebranżowiło się (wśród „Zetek” z uwagi na wiek i krótszy staż pracy odsetek ten wyniósł znacznie mniej – 11 proc.). Jak podkreślono, 57 proc. z nich oceniło ten proces jako łatwy lub bardzo łatwy.

Prawie jedna trzecia badanych pracowników zadeklarowała, że chciałaby zmienić pracę. Prawie 20 proc. chce zmienić też branżę, jednak prawie 40 proc. z nich nie podejmuje żadnych działań w tym celu. Branżą, w której najczęściej rozważano zmianę pracy, jest sprzedaż (39 proc.), zaś najrzadziej poszukiwanie nowego zajęcia brały pod uwagę osoby zajmujące się designem (15 proc.).

42 proc. badanych wskazało, że choć ich praca nie jest idealna, to są w niej elementy, które lubią, a 35 proc. deklaruje, że przed odejściem z obecnej pracy powstrzymują ich zażyłe relacje ze współpracownikami.

Co szósty badany obawia się zmiany, nie jest pewny siebie i wątpi w swoje kwalifikacje. Trzech na dziesięciu ankietowanych zwróciło uwagę na niepewną sytuację na rynku pracy, a dla co czwartego zmiana pracy byłaby zbyt stresująca.

Kasy szefie, kasy…

Gdyby jednak pracownicy mogli poprosić swojego pracodawcę o cokolwiek, to 73 proc. zwróciłoby się o podwyżkę, a 63 proc. o premię finansową. Na trzecim miejscu najbardziej oczekiwanych benefitów znalazł się 4-dniowy tydzień pracy.

Jak wynika z „Barometru Polskiego Rynku Pracy” Personnel Service, tzw. benefity pozapłacowe otrzymuje 30 proc. pracowników. Najczęściej wymieniane są: bony i rabaty (52 proc. wskazań), prywatna opieka medyczna (45 proc.), paczki na święta (44 proc.) oraz imprezy integracyjne (41 proc.). Najmniej rozpowszechnioną formą benefitów są szkolenia językowe (18 proc.) oraz programy emerytalne (9 proc.).

W myśleniu zatrudnionych zakorzenił się również 4-dniowy tydzień pracy, który zajął trzecie miejsce wśród najbardziej oczekiwanych benefitów (33 proc. wskazań). Na czwartym miejscu pod względem częstości wskazań znalazło się dofinansowanie paliwa, czego chciałoby 29 proc. pracowników.

W dalszej kolejności respondenci wymieniali: darmowe wyżywienie w pracy (25 proc. wskazań) lub dodatkowe dni wolne (również 25 proc.), pracę zdalną przez 2-3 dni w tygodniu (17 proc.), dofinansowanie zdalnych form rozrywki, np. abonamentów platform streamingowych (14 proc.) lub pasji pracownika (także 14 proc.).

Co ósmy ankietowany życzyłby sobie nielimitowanych dni urlopowych, a 11 proc. – wsparcia psychologicznego.

„Pracownicy, szczególnie ci z pokolenia Z, oczekują równowagi między pracą a życiem prywatnym, a dla wielu z nich czas wolny i odpoczynek są równie ważne co wynagrodzenie. Przewidujemy, że oczekiwania te będą rosły, szczególnie w kontekście dbałości o zdrowie psychiczne pracowników. Do tego trendu przyczynią się też demografia, czyli spadek liczby osób na rynku pracy, ale też sztuczna inteligencja i automatyzacja, które przejmą liczne, zwłaszcza powtarzalne i rutynowe zadania” – ocenił założyciel Personnel Service Krzysztof Inglot.

Ale bez wychodzenia z domu

70 proc. kandydatów poszukuje pracy zdalnej, a praca hybrydowa może być złotym konsensusem. Takie nadzieje wiążą pracujący z tym, że 26 kwietnia weszła w życie kolejna nowelizacja kodeksu pracy. Nowelizacja ta umożliwia szersze stosowanie elastycznej organizacji pracy, w tym pracę zdalną, elastyczne rozkłady czasu pracy i pracę w niepełnym wymiarze czasu.

„Wprowadzenie zmian w kodeksie pracy dotyczących m.in. dyrektywy work life balance jest stosunkowo świeże i na dzień dzisiejszy nie obserwujemy jakiejś widocznej zmiany trendów czy postaw pracodawców po podpisaniu tej ustawy” – uważa Paweł Wierzbicki, Executive Director, kierujący warszawskim biurem PageGroup (Michael Page i Page Executive).

Dodał, że ustawa jest wytyczną dla firm, które bardzo trzymają się litery kodeksowej, natomiast wiele firm międzynarodowych, zwłaszcza w takich sektorach jak nowe technologie – wyprzedzają te trendy.

„Sektor nowych technologii bardzo mocno wyprzedza wszystkie trendy. Zwłaszcza, jeśli chodzi o organizację pracy, dostosowanie biur, powierzchni i narzędzi pracy tak, by pracownicy mogli wykonywać swoją pracę o dowolnej porze i niemal z dowolnego miejsca na świecie – oczywiście z uwzględnieniem kwestii podatkowych” – przekazał.

Dodał, że jest grupa managerów, którzy pracę zdalną postrzegają jako swego rodzaju zagrożenie dla organizacji pracy i jej efektywności.

Zwrócił uwagę, że obecnie mamy firmy, które oferują pracę zdalną hybrydową lub całkowicie zdalną oraz takie, które są zamknięte na jakąkolwiek formę pracy zdalnej. Organizacje, którym zależy na pracy stacjonarnej, są to „w dużej mierze firmy, gdzie kultura zarządzania oparta jest bardziej o kontrolę niż tzw. empowerment. Te firmy mają dzisiaj – w naszej ocenie – dużo większe problemy z pozyskiwaniem kandydatów”.

Wierzbicki ocenił, że aktualnie 70 proc. kandydatów poszukuje pracy całkowicie zdalnej lub hybrydowej. Wspomniał, że przy dobrym otoczeniu systemowym można zorganizować pracę zdalną, zwłaszcza w sektorach obejmujących finanse, sprzedaż, IT oraz marketing.

Zaznaczył, że „firmy, które skupiają się na pracy stacjonarnej, automatycznie odcinają sobie dostęp do puli 70 proc. kandydatów, w tym także w istotnej części utalentowanych pracowników” – zaznaczył.

Wspomniał, że niektóre firmy pokazują pracę zdalną jako formę benefitu, jednak znaczna ich część uważa pracę zdalną za formę organizacji pracy. Praca zdalna wynika raczej z kultury organizacji pracy i kultury zarządzania. „Jest część kandydatów, która już się do tego przyzwyczaiła i nie ma zamiaru tego zmieniać”.

Zaznaczył, że dzisiaj firmy zastanawiają się, jak przystosować biura do tego, by zachęcić ludzi do pracy biurowej, uwzględniając ich potrzeby związane z zachowaniem równowagi i balansu.

„Praca hybrydowa wydaje się aktualnie złotym konsensusem, gdzie mamy elastyczność czasową, godzinową oraz miejsca, z którego pracujemy”. Zwrócił uwagę na to, że warto czasem spotkać się też czasem w biurze. „Tworzy to inną formę synergii, inną formę wymiany doświadczeń, budowania relacji, kultury organizacji oraz dynamiki zespołu”.

Wspomniał, że zauważalna jest już automatyzacja w niektórych obszarach zatrudnienia. Większość organizacji – nawet średniej wielkości – wdrożyło już jakąś formę automatyzacji.

Wśród form spersonalizowanej automatyzacji wymienił coraz bardziej powszechne boty. Paweł Wierzbicki zaznaczył, że możemy już w tym momencie bardzo mocno to odczuć – na przykład w trakcie dzwonienia do swojego operatora sieciowego, czy do banku.

„Przyszłością jest Big Data, sztuczna inteligencja, dalsza digitalizacja procesów oraz większe wsparcie procesów przez różne formy spersonalizowanej automatyzacji” – dodał.

Innego zdania jest prezes Związku Pracodawców i Przedsiębiorców Cezary Kaźmierczak, który uważa, że nastawienie do pracy zdalnej zaczęło się zmieniać jeszcze przed wprowadzeniem nowelizacji do kodeksu pracy. „Ustawa wzmocniła tylko niechęć pracodawców do tej formy pracy. Coraz więcej firm rezygnuje z pracy zdalnej albo ją ogranicza” – przekazał Kaźmierczak. Zaznaczył, że w bardzo wielu przypadkach praca zdalna okazała się mniej efektywna od pracy stacjonarnej. „Praca zdalna okazała się mniej efektywna, pojawiły się także oszustwa, które rzutują na niechęć pracodawców do pracy zdalnej zauważalny jest też dużo wolniejszy postęp w rozwoju oraz efektywność pracowników zauważalnie spadła – podkreślił szef ZPP”.

Zdaniem Kaźmierczaka, praca zdalna będzie dla nielicznych, wybitnych jednostek. Większość pracowników będzie mogła pracować zdalnie okazjonalnie. „Na pracę zdalną okazjonalną pracodawcy chętnie się zgadzają i tak pozostanie” – przekazał.

„Pracownicy niedługo zetkną się z gigantyczną presją związaną ze sztuczną inteligencją. Dobrych ludzi do pracy zdecydowanie brakuje – będą oni mogli skorzystać z możliwości pracy zdalnej, natomiast pracownicy przeciętni, zajmujący się powtarzalnymi, żmudnymi czynnościami, będą pod presją sztucznej inteligencji” – podsumował Kaźmierczak.

Brać emeryturę i w nogi 

Generalnie jednak Polakom pracuje się źle. Dlatego w 2022 r. aż 70,3 proc. uprawnionym ZUS przyznał emeryturę w dniu, w którym osiągnęli wiek emerytalny.

Ponadto w 2022 r. prawie 90 proc. uprawnionych osób przeszło na emeryturę w ciągu pierwszego roku od uzyskania uprawnień. Dla porównania, w 2021 r. 68,2 proc. osób spośród tych, które przeszły na emeryturę, zrobiło to zaraz po ukończeniu 60 lat w przypadku kobiet i 65 lat – u mężczyzn. W 2020 r. odsetek ten był jeszcze niższy i wynosił 62,4 proc.

„Zdecydowana większość osób uprawnionych przechodzi na świadczenie w ciągu pierwszego roku. To ma zasadniczy związek z tym, że jeżeli uzyskali uprawnienia do emerytury do końca marca, to wówczas w kwietniu otrzymali trzynastą emeryturę. Około 90 proc. osób podejmuje decyzję w ciągu pierwszego roku od osiągnięcia wieku emerytalnego. Pozostałe 10 proc. to osoby, które nie zamierzają przechodzić na emeryturę, chociażby dlatego, że mają dobrze płatną pracę. Decyduje więc rachunek ekonomiczny” – podkreśla dr Wojciech Nagel, członek Rady Nadzorczej ZUS, ekspert BCC ds. ubezpieczeń społecznych.

Z danych ZUS wynika ponadto, że na emeryturę szybciej przechodzą mężczyźni niż kobiety. W 2022 r. średni wiek mężczyzny, który zakończył swoją aktywność zawodową i któremu ZUS przyznał świadczenie, wynosił 65,2 lata. W przypadku kobiet – średni wiek to 60,6 lat.

Według danych ZUS przeciętna przyznana w 2022 roku emerytura, zarówno na starych, jak i nowych zasadach, wyniosła 3136 zł i stanowiła 56,6 proc. przeciętnego wynagrodzenia. Natomiast średnia emerytura przyznana mężczyznom w 2022 r. wyniosła 3842 zł, a kobietom – 2521 zł.

Mimo osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego Polacy kontynuują aktywność zawodową w coraz większym zakresie. Wskaźnik zatrudnienia z roku na rok wzrasta także wśród seniorów. W II kwartale 2022 r. wskaźnik zatrudnienia osób w wieku 60/65+ wyniósł 9,3 proc. (7 proc. w II kwartale 2015 r.). Ponadto w ciągu ostatnich siedmiu lat (2015-2021) liczba pracujących emerytów wzrosła o ponad 40 proc.

„W 2022 r. około 826 tys. emerytów jednocześnie pracowało lub prowadziło działalność gospodarczą” – mówi Paweł Żebrowski, rzecznik prasowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

pwr/pap

Redakcja

Poprzedni

„Harry Potter” powraca

Następny

Dzieciaki zaskakują