Oczywiście, że wydawanie pieniędzy jest znacznie fajniejsze od ich odkładania. Dlatego warto je gromadzić na jakąś przyjemność, a nie na bliżej nieokreśloną „czarną godzinę”.
Zbliżają się wakacje, które dla wielu z nas upłyną wśród nieustannych błagalnych okrzyków: „Mamo! Tato! Proszę kup mi TO!”.
Co zrobić, by nauczyć dzieci, że oszczędzanie jest lepsze niż wydawanie od razu wszystkiego, co uda się wyciągnąć od rodziców – zaś rodzicom zapewnić odrobinę wakacyjnego spokoju?
Otóż pierwszym krokiem powinno być określenie celu – że zbieramy np na wyjazd do Legolandu czy Disneylandu, bądź na deskę elektryczną, markowy rower albo fajnego drona.
– Znając cel, możemy oszacować sumę, która będzie potrzebna, a potem ustalić, przez jaki okres będziemy odkładać pieniądze. Dobrze dobrany cel, który jest dla nas osobiście ważny, może być także dodatkową motywacją, pozwalającą utrzymać dziecku systematyczność oszczędzania – mówi specjalistka od metod oszczędzania, Bogusława Szyszka-Orłowska.
Tato, kup mi firmę!
Dzieci niełatwo oczywiście przekonać do systematyczności, natomiast dorosłych znacznie prościej, zwłaszcza gdy chodzi o dobro ich potomstwa.
Zdecydowana większość rodziców1, bo 83 proc., uważa, że powinni wspierać finansowo start swoich dzieci w dorosłość. Rodzice nie poprzestają przy tym na pustych deklaracjach. Aż 91 proc. z nich deklaruje, że oszczędza lub zamierza oszczędzać – wskazują badania przeprowadzone w tym roku na zlecenie Avivy przez IQS.
Prezenty, prezentami, ale rodzice nie na to zwykle odkładają pieniądze dla swoich dzieci. Jak pokazują wyniki badania Avivy, dziewięciu na dziesięciu chciałoby wesprzeć finansowo przyszłą edukację swojego dziecka, z którą wiążą się niemałe koszty (oczywiście dzieci mają inne priorytety i wołałyby kosztowne zabawki).
Opłacenie akademika lub wynajem mieszkania, doliczając do tego pozostałe koszty życia, sumują się w kwoty od 11 do nawet 20 tys. zł rocznie. Rodzice są gotowi sfinansować również inne przyszłe cele potomków, jak np. ślub i wesele pociechy (65 proc.) czy zakup pierwszego mieszkania (60 proc.).
Jeden na pięciu rodziców chętnie wsparłby dziecko w założeniu własnej firmy (deklarują to głównie ci rodzice, którzy sami mają firmy).
Im później, tym drożej
Niezależnie na co odkładamy, jeżeli chcemy ułatwić dziecku wejście w nowy etap życia, warto zacząć gromadzić pieniądze, nawet wtedy, gdy potomkowi daleko jeszcze do samodzielności. Im wcześniej zaczniemy oszczędzać, tym większy uzbieramy kapitał, a proces odkładania stanie się mniej odczuwalny dla domowego budżetu.
Przede wszystkim zaś, pamiętajmy o systematyczności. Gdy już zdecydowaliśmy się oszczędzać z myślą o przyszłości swojego dziecka, nie zwlekajmy z wcieleniem tego planu w życie, bo im później, tym drożej.
Generalnie, 91 proc polskich rodziców już oszczędza lub zamierza to uczynić w przyszłości. Na ten cel nie przeznaczamy jednak dużych kwot. 45 proc. z nas odkłada lub planuje odkładać środki w wysokości od 51 do 100 zł. miesięcznie, a 27 proc. – w granicach od 101 do 200 zł na miesiąc
Miejmy to już za sobą
Jak wskazują dane Biura Informacji Kredytowej, koszty wychowania dziecka rosną razem z nim. I tak, utrzymanie przedszkolaka (do 5. roku życia) kosztuje średnio ok. 7032 zł rocznie, podczas gdy na opiekę nad dzieckiem w wieku 10-12 lat potrzebujemy już ponad 8000 zł rocznie. Dziewczynki podobno wychodzą trochę drożej. W każdym razie, wyhodowanie dziecka od zera do dwunastu lat, to koszt niezłej limuzyny.
Jak przekonuje Bogusława Szyszka-Orłowska, kluczem do skutecznego oszczędzania jest systematyczność, a niekoniecznie to, jak dużo jesteśmy w stanie jednorazowo odkładać.
– Podjęcie decyzji o oszczędzaniu wtedy, gdy nasza pociecha jest jeszcze mała, pozwoli na rozłożenie wpłat na mniejsze kwoty. Dzięki regularnemu odkładaniu, już po paru latach możemy zgromadzić kapitał, który będzie realnym wsparciem dla dziecka w przyszłości.
Nieważne, ile i na co chcemy odkładać dla dobra naszych dzieci, pamiętajmy, żeby określoną kwotę wpłacać od razu po otrzymaniu pensji czy wypłaty. Nie jest to miły obowiązek, więc lepiej mieć go od razu za sobą – zwłaszcza, ze im później, tym większe prawdopodobieństwo, że znajdziemy ciekawszy cel na wydanie naszych pieniędzy, niż zainwestowanie w przyszłość potomka.