Pod panowaniem Prawa i Sprawiedliwości umieramy na potęgę. W porównaniu z wieloma krajami europejskimi staliśmy się prawdziwą „czarną wyspą”. To najbardziej wymierny skutek rządów zjednoczonej prawicy.
Te zgony obciążają prominentów PiS i sposób, w jaki sprawują oni władzę nad Polakami. Niestety, trudno mieć nadzieję, że ci ludzie poniosą odpowiedzialność karną za swe czyny i świadome zaniechania.
To nie jest tylko efekt koronawirusa. Prawda, rząd PiS nie przygotował kraju na nadejście pandemii, choć miał ku temu czas, pieniądze i wszelkie możliwości. Cynicznie i świadomie narażał też Polaków na śmierć, odmawiając wprowadzenia stanu nadzwyczajnego i forsując przeprowadzenie wyborów. Przede wszystkim jednak, PiS-owska władza doprowadziła do załamania systemu ochrony zdrowia, co zamieniło Polskę w umieralnię.
Liczba zgonów w 2020 roku przekroczyła o ponad 100 tys. średnioroczną wartość z ostatnich 50 lat (477 tys. wobec 364 tys.), natomiast współczynnik zgonów na 100 tys. ludności osiągnął najwyższą wartość od 1951 roku – policzył Główny Urząd Statystyczny.
W ubiegłym roku zmarło 477 335 osób – wzrost liczby zgonów w stosunku do 2019 r. wyniósł prawie 68 tys. Najwyższe natężenie zgonów zanotowano w IV kwartale 2020 r. – zarejestrowano ich o ponad 60 proc. więcej niż w tym samym okresie roku poprzedniego.
Jak wskazuje GUS, szczególnie krytyczny okazał się 45 tydzień roku (przypadający na dni od 2 do 8 listopada, czyli zaraz po Święcie Zmarłych), w którym odnotowano ponad 16 tys. zgonów. Współczynnik zgonów w ubiegłym roku był najwyższy od 70 lat. Jego wartość na 100 tys. ludności przekroczyła 1240.
Analiza danych o śmierci mieszkańców Polski w latach 2019 i 2020 według struktury wieku, wskazuje skok niemal we wszystkich grupach. Największe wzrosty – blisko 20-procentowe – odnotowano wśród osób najstarszych, w grupie 70 – 84 lata. Najniższa dynamika wzrostu, na poziomie od 1 proc., była w grupie 15 -19 lat. Natomiast w najmłodszej grupie (0 – 14 lat), wielkości współczynników umieralności na 100 tys. ludności obniżyły się średnio o 10 proc. To jedyny jaśniejszy punkt w tej fatalnej statystyce.
Według danych za 2020 r., głównymi przyczynami zgonów były jak zwykle choroby układu krążenia i choroby nowotworowe. Te dwie przyczyny odpowiadały łącznie za blisko 60 proc. wszystkich zgonów w Polsce.
Natężenie umieralności jest zróżnicowane w zależności od płci i wieku. Począwszy od najmłodszych grup ludności, widoczna jest nadumieralność mężczyzn, a współczynniki zgonów są dla nich dużo wyższe. W grupie wiekowej 0 – 4 lata dysproporcje są jeszcze niewielkie (86 zgonów chłopców i 69 zgonów dziewczynek na 100 tys. ludności danej płci), ale w grupie wieku 20 – 44 lata stają się trzykrotnie wyższe dla mężczyzn, zaś w grupie 25 – 29 lat przewaga panów jest aż czterokrotna.
Przyczyny tej różnicy są takie same od lat – czyli nałogi, wypadki i gorsza kondycja zdrowotna mężczyzn w Polsce. I mężczyźni, i kobiety, w wyniku rządów PiS mają bardzo utrudniony dostęp do jakiejkolwiek profilaktyki. Jednak mężczyźni częściej zaniedbują badania i obarczeni są licznymi, nieleczonymi schorzeniami.
Wraz ze wzrostem wieku rośnie liczba zgonów – a w najstarszych rocznikach rośnie wręcz lawinowo – podkreśla GUS. Wyrównują się też nieco wielkości współczynników dla obu płci – na każde 100 tys. mężczyzn w wieku 90 lat i więcej w 2020 r. umarło ich ponad 26,5 tys., a wśród kobiet, niespełna 23 tys.
Ważną, ale oczywiście nie jedyną przyczyną wzrostu liczby zgonów w Polsce w 2020 r. była pandemia koronawirusa, której szczyt przypadł na ostatnie miesiące roku. Tak więc, wśród danych o zgonach za ubiegły rok pojawiła się nowa kategoria – COVID-19. W Polsce z powodu pandemii zmarło w 2020 r. niemal 41,5 tys. osób.
To ogromna liczba, ale przypomnijmy, że w ubiegłym roku liczba zgonów zwiększyła się o prawie 68 tys. w porównaniu z 2019 r. Pandemia odpowiada więc tylko za część wzrostu śmiertelności Polaków, systematycznie nasilającej się pod rządami Prawa i Sprawiedliwości. Główni architekci tej lawiny zgonów to decydenci obozu rządzącego.
Sama pandemia w większym stopniu dotknęła mężczyzn i mieszkańców miast. Współczynnik zgonów na 100 tys. ludności z powodu COVID-19 dla mężczyzn był o 41 wyższy niż dla kobiet, natomiast dla mieszkańców miast o 19 wyższy niż dla osób z obszarów wiejskich.
Analiza zgonów z powodu COVID-19 według wieku osób zmarłych, także wskazuje na dużą nadumieralność mężczyzn. Niemal we wszystkich grupach wieku współczynnik umieralności na 100 tys. ludności jest dwukrotnie wyższy wśród mężczyzn, a w grupie sześćdziesięciolatków – nawet trzykrotnie wyższy.
Nasze perspektywy są złe. Nie wiadomo, czy i kiedy zatrzyma się wielkie wymieranie Polaków, ale można mieć pewność, że nie zatrzyma się tak długo, jak długo Prawo i Sprawiedliwość będzie u władzy. Bo pod rządami tego ugrupowania nie można liczyć na odbudowę systemu ochrony zdrowia w Polsce.