Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI), prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem kierunek zmian cen towarów i usług konsumpcyjnych, w sierpniu, po raz pierwszy od dwóch lat, nieznacznie obniżył się – poinformowało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych.
Spadek zaledwie o 0,7 punktu w stosunku do wartości sprzed miesiąca niewiele na razie znaczy, wobec dotychczasowych znacznych, uporczywych wzrostów oraz możliwością ponownego nasilenia presji inflacyjnej jesienią. Pojawiają się jednak czynniki, które w najbliższych miesiącach mogą wpłynąć stabilizująco na tempo wzrostu cen.
Przede wszystkim ceny surowców na światowych rynkach uległy stabilizacji, a nawet niektóre z nich spadły do poziomów sprzed inwazji Rosji na Ukrainę. Po drugie, popyt wyraźnie skurczył się a gospodarka uległa schłodzeniu, co zmniejszyło presję popytową na wzrost cen. Po trzecie, w najbliższych miesiącach coraz silniej będzie oddziaływać tzw. efekt bazy. Od jesieni ubiegłego roku inflacja znacznie przyspieszała, stąd porównanie bieżących cen z tymi sprzed roku będzie działało stabilizująco na kolejne przyrosty wskaźnika inflacji konsumenckiej.
Po stronie zagrożeń pojawiają się głównie czynniki wewnętrzne, związane z bieżącą polityką gospodarczą, w szczególności – nadmiernym stymulowaniem popytu różnymi programami wsparcia „antyinflacyjnego”, w tym wakacjami kredytowymi od kredytów hipotecznych. Chaotyczną polityką energetyczną, niegwarantującą dostępności surowców paliwowych w okresie jesienno-zimowym; monopolizacją kluczowych dla gospodarki gałęzi, w tym branży paliwowo-energetycznej i agresywną wobec Unii Europejskiej polityką, łamiącą standardy praworządności, a w konsekwencji odcinającą nas od środków z KPO i podważającą wiarygodność naszego państwa na arenie międzynarodowej.
Najsilniejszy wpływ na spadek wskaźnika miało wyraźne ograniczenie oczekiwań inflacyjnych, wyrażane zarówno przez przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych, jak i konsumentów. Analitycy zauważają, że konsumenci od czterech miesięcy spodziewają się nieco wolniejszego tempa wzrostu cen. Nadal 90 proc. pytanych respondentów uważa, że ceny będą rosły, jednak wyraźnie spada odsetek tych, którzy spodziewają się szybszego niż dotychczas wzrostu cen na rzecz tych, którzy uważają, że ceny będą rosły w najbliższym czasie wolniej niż dotychczas. W ciągu ostatnich czterech miesięcy odsetek tej ostatniej grupy zwiększył się o 10 punktów procentowych. Przybywa też ankietowanych, którzy spodziewają się spadku cen w najbliższych miesiącach.
Jak zauważyli eksperci, od trzech miesięcy zmniejszają się również oczekiwania inflacyjne przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych. Obecnie przewaga firm planujących podwyżki cen nad odsetkiem firm planujących ich redukcję sięga około 26 proc., podczas gdy w kwietniu br. przewaga ta wynosiła około 42 proc. W lipcowych badaniach niższe oczekiwania inflacyjne wyrażały firmy bez względu na ich wielkość. Zaś w układzie branżowym dotyczyły w największym stopniu przemysłu naftowego i metalowego, co ma zapewne związek ze spadkami cen tychże surowców na światowych rynkach.
Zaznaczono, że ceny większości surowców powróciły do poziomów notowanych przed wojną. Dotyczy to zarówno surowców przemysłowych, jak i żywnościowych. Publikowany przez IMF wskaźnik cen surowców spadł o blisko 8 punktów w stosunku do swej wartości z marca br., zaś wskaźnik cen eksportu netto dla polskiej gospodarki, który dość dobrze pokazuje wpływ cen światowych na ceny krajowe, spada systematycznie od wielu miesięcy. Pomimo wyraźnego zmniejszenia się gorączki surowcowej, przyszłość jest bardzo niepewna zarówno ze względu na toczącą się wojnę w Ukrainie, dalszy przebieg pandemii oraz ogólnoświatowe spowolnienie gospodarcze.
Według BIEC wykorzystanie mocy produkcyjnych w II kwartale. Nieznacznie zmniejszyło się w stosunku do poprzedniego kwartału, co jest wyrazem słabnącej aktywności produkcyjnej firm, a w konsekwencji przeciwdziała ewentualnym podwyżkom cen.
pwr/pap