Wikimedia Commons
Kto nie był socjalistą za młodu, ten na starość będzie sk…..synem – mówił Józef Piłsudski. Wydaje się, że miał sporo racji – i bynajmniej nie dodawał, że kto z wiekiem z socjalizmu nie wyrósł, jest po prostu głupi.
W nadreńskim Trewirze, wizerunek Karola Marksa widnieje na zmieniających się światłach sygnalizacji ruchu, zainstalowanej w centrum miasta. Tak ma być przez cały bieżący rok.
To oczywiście nie jedyny przejaw uczczenia dwusetnych urodzin tego filozofa, który właśnie tam przyszedł na świat 5 maja 1818 r.
Głównym punktem uroczystości rocznicowych będzie otwarcie wystawy poświęconej Marksowi. Podczas ceremonii przemówienie wygłosi przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker.
Cywilizowany świat nie pominie milczeniem rocznicy urodzin filozofa, który jak chyba żaden inny wpłynął na bieg dziejów świata i wraz z Fryderykiem Engelsem stworzył koncepcję materializmu dialektycznego, będącą podstawą dla nowoczesnego socjalizmu i komunizmu.
Motor przemian
Każda epoka ma takie prawo, filozofię i moralność, jaki ma ustrój gospodarczy. Jaki jest tryb życia ludzi, taki jest też sposób ich myślenia – pisał Marks.
Byt kształtuje świadomość – dziś wydaje się to nam oczywiste. Często powtarzamy przecież, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Marks nie tylko jednak wyraźnie sformułował tę, prostą na pozór myśl, ale i wyciągnął z niej wnioski.
To właśnie on powiedział o dawniejszych filozofach, że tylko objaśniali świat, a tymczasem rzecz w tym, żeby go zmienić.
I zmienił, wskazując, że skoro rozwój wielkiego przemysłu nadaje produkcji charakter społeczny, to i społeczna powinna być własność środków produkcji.
„Opracowanie przezeń teorii materializmu dialektycznego było faktem należacym nie tylko do dziejów filozofii, ale też polityki, jednym z etapów walki społecznej. Przyczyniło się bowiem do tego, ze ruch robotniczy stał się świadomym ruchem klasowym. Całokształt wyników nauk szczegółowych można ująć tylko przy pomocy myślenia dialektycznego. Jest to zadanie dla całej ludzkości w jej postępującym rozwoju, nie dla pojedynczych ludzi” – pisał o Marksie prof. Władysław Tatarkiewicz.
Nie ulega zaś wątpliwości, że właśnie żądania, wysuwane przez świadomy ruch robotniczy stały się motorem tych wszystkich przemian, które w ciągu ostatnich dwustu lat doprowadziły do powstania społeczeństw dobrobytu. Trzeba to było oczywiście wypracować, aby mieć co dzielić – ale i wywalczyć, bo proletariatowi nikt niczego nie chciał dawać po dobroci. I nie myli się ten, kto widzi związek między wnioskami wyciąganymi z filozofii Marksa, a na przykład powstaniem systemu ubezpieczeń społecznych w dziewiętnastowiecznych Niemczech.
Oczywiście, nie myli się i ten, kto widzi związek między marksizmem, a krwawymi rewolucjami w Rosji czy w Chinach. To dlatego różni durnie robią głupawe wyliczenia – i dziwują się, że na świecie potępiany jest faszyzm, natomiast komunizm wciąż znajduje zwolenników, mimo że pochłonął ponoć więcej ofiar.
Odpowiedź jest bardzo prosta: faszyzm jest potępiany, ponieważ nie zawierał w sobie zadnych idei służących ludzkiemu dobru, zaś jego głównym wyznacznikiem była przemoc.
Komunizm jest zaś i wciąż pozostanie żywy, bo pomimo przemocy, jakiej dopuszczano się z komunistycznymi hasłami na ustach, niósł z sobą nadzieję, wizję poprawy człowieczego losu, równości, sprawiedliwości społecznej. W wielu częściach świata nadal tego brakuje.
Dziś ten ostatni termin: sprawiedliwość społeczna, jest często wyśmiewany. Przyrównuje się ją do żaglowej łodzi podwodnej, uważając, że tak jak łódź podwodna nie może mieć żagli, tak i sprawiedliwość nie powinna być łaczona z żądnymi przymiotnikami. To naturalnie bzdura – i nawet nie da się zliczyć, w jak wielu aktach prawnych czy wyrokach (tak w Polsce jak i na swiecie) przywoływana jest właśnie sprawiedliwość społeczna. Śmiem twierdzić, że to także można uznać za zasługę filozofii Marksa.
Świat dojrzał do zmian
Czas pokazuje, że idee, kojarzone z socjalizmem i komunizmem, nie przestały być aktualne. Powiem więcej: wszystko wskazuje na to, że dopiero teraz świat zaczyna do nich dorastać, trzeba było w tym celu upływu lat i nabrania nowych doświadczeń.
Warto zapytać, kto jeszcze dwadzieścia – trzydzieści lat temu traktował poważnie takie pomysły, jak powszechny dochód obywatelski niezależny od wykonywanej pracy, emeryturę dla każdego kto osiągnął określony wiek, wzmacnianie roli państwa w gospodarce, czy choćby wprowadzanie bezpłatnej komunikacji miejskiej?.
Dziś nie tylko się o tym dyskutuje, ale i zaczyna wdrażać. A przecież są to właśnie nawiązania do hasła z zakresu ideologii komunistycznej: „Od każdego według jego zdolności, każdemu według jego potrzeb”.
Kto jeszcze, wspomniane dwadzieścia – trzydzieści lat temu, wyobrażał sobie, że w Polsce ludzie zaczną coraz rzadziej chodzić do kościoła?.
Marks jako materialista nie mogł być oczywiście zwolennikiem religi, jednak doceniał jej wagę. W „Przyczynku do krytyki heglowskiej filozofii prawa” pisał: „Religia jest westchnieniem uciśnionego stworzenia, sercem nieczułego świata, jest duszą bezdusznych stosunków. Religia jest opium ludu”. Dziś powtarzane jest tylko drugie z tych dwóch zdań. O pierwszym, znacznie ważniejszym, nikt nie pamięta.
Marks wskazywał też, że człowiek tworzy religię, nie zaś religia – człowieka. „Religia jest to mianowicie samowiedza i poczucie samego siebie u człowieka, który bądź siebie jeszcze nie odnalazł, bądź już znów zagubił” – wskazywał. Może więc dziś w Polsce przybywa ludzi, którzy już się odnaleźli – i uważają, że religia nie jest im potrzebna.
Z Marksem oczywiście można się nie zgadzać. Nie można jednak nie dostrzegać, jak precyzyjnie przewidział on, razem z Engelsem, rozwój wydarzeń na swiecie. W „Manifeście komunistycznym” obaj napisali: „Rewolucja komunistyczna jest najradykalniejszym zerwaniem z tradycyjnymi stosunkami własności; nic dziwnego, że w swym przebiegu przyniesie ona również najradykalniejsze zerwanie z tradycyjnymi ideami /…/ Proletariat użyje swego panowania politycznego na to, by krok za krokiem wyrwać z rąk burżuazji cały kapitał, scentralizować wszystkie narzędzia produkcji w ręku państwa”.
Cóż, czy to się komuś podoba czy nie, tak się właśnie stało. Taka była rewolucja komunistyczna – i tak też postępował proletariat.
Faszyzm nie taki straszny
Do niedawna zdarzało się jeszcze, że Marks (Karol, a nie Joachim) był patronem ulicy w jakimś polskim mieście. Teraz już nie. Zadbała o to ustawa z dnia 1 kwietnia 2016 r. „O zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego”.
Ta ustawa jest równie poważna jak dzień w którym ją przyjęto. Na uwagę zasługuje jednak jej nazwa, z której jasno wynika, że obecnej władzy najbardziej przeszkadza komunizm, który jako jedyny wymieniony w nazwie – a nie np. jakiś faszyzm czy neonazizm.
Na mocy tego właśnie „aktu prawnego” zaczęto dokonywać głupawych zmian nazw ulic.
Jeden z PiS-owskich wojewódów (nieważne który, bo wszyscy są na podobnym poziomie) oświadczył: „Z oporami przypominano Polakom o prawdziwych patriotach, o żołnierzach wyklętych. W przestrzeni publicznej nie ma miejsca na tabliczki z ulicami Dąbrowszczaków, Hanki Sawickiej, nie mówiąc już o Karolu Marksie”.
Natomiast Instytut Pamięci Narodowej sporządził ekspertyzę, stwierdzającą, iż Marks nie zasługuje na to, by być patronem czegokolwiek.
IPN konkluduje: „Jako twórca teorii „komunizmu naukowego” Karol Marks jest jedną z osób symbolizujących komunizm przez co nazwa ulicy K. Marksa wypełnia normę art. 1 Ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej”.
W Trewirze jest oczywiście ulica Karola Marksa, podobnie jak i w wielu innych niemieckich miastach. To zrozumiałe, skoro był on Niemcem. Jednak na przykład we Włoszech czy Francji też nikomu nie przeszkadzają ulice jego imienia. No ale oni nie mają u siebie IPN-u.
Karol Marks o Polsce (przemówienie odnoszące się do rewolucji krakowskiej z 1846 r.)
Ludzie, którzy stali na czele krakowskiego ruchu rewolucyjnego, byli głęboko przekonani, że jedynie demokratyczna Polska może być niepodległa i że demokracja polska jest niemożliwa bez zniesienia praw feudalnych, bez ruchu agrarnego, który by z chłopów pańszczyźnianych uczynił wolnych, nowoczesnych właścicieli./…/ Rewolucja krakowska dała całej Europie piękny przykład, utożsamiając sprawę narodową ze sprawą demokracji i z wyzwoleniem klasy uciśnionej. Polska znowu podjęła inicjatywę, ale nie jest to już Polska feudalna, lecz Polska demokratyczna i od tej chwili wyzwolenie jej staje się kwestią honoru dla wszystkich demokratów europejskich.