7 grudnia 2024

loader

Zawsze coś da się cofnąć

Nie chodzi o to, aby „poprawianie” przebiegu kilometrów było karane wysokimi sankcjami, lecz by nie dało się tego ukryć.

Sejm uchwalił zmiany w prawie, które być może pozwolą ukrócić oszukańczy proceder „przekręcania” liczników w używanych autach.
Samochodowi kanciarze, a także ich pomocnicy, są dziś praktycznie bezkarni.

Przekręcanie to przekręt

Cofanie liczników to nagminny proceder – a ofiarą oszustów padają nieświadomi nabywcy, którzy na zakup wymarzonych czterech kółek wydają często niemałe oszczędności.
W rezultacie, wielu ludzi ponosi koszty takiego procederu, bo przepłacają za pojazd, który praktycznie nie nadaje się do jazdy, bo ma za sobą znacznie więcej kilometrów niż w rzeczywistości.
Cierpi na tym i bezpieczeństwo ruchu drogowego, bo nabywcy, kierując się wskazaniami licznika kilometrów, nie mogą się domyślić, że auto jest praktycznie zajechane i rozwinięcie większej prędkości może grozić tragicznymi konsekwencjami.
W myśl przyjętego przez Sejm projektu nowelizacji ustawy prawo o ruchu drogowym oraz kodeksu karnego, za każde „przekręcenie” licznika będzie grozić kara więzienia od 3 miesięcy do nawet 5 lat – i to zarówno dla zlecającego oszustwo, jak i wykonawcy, na przykład mechanika w warsztacie.
Kara grzywny do 3.000 zł będzie grozić natomiast wtedy, gdy właściciel samochodu nie zgłosi w stacji kontroli pojazdów faktu wymiany całego licznika na nowy – co zwykle do tej pory robiono pod pretekstem awarii starego licznika.

Drobny lifting przebiegu

Dziś kilometry w samochodzie można cofać, nie narażając się na karę, co więcej – wiele warsztatów nawet proponuje taką „usługę”.
Takie firmy zwykle reklamują się oferując „korektę licznika”. Są one zwykle usytuowane bliżej naszej zachodniej granicy. Tam właśnie trafiają najpierw używane samochody z Europy Zachodniej, które po cofnięciu licznika sprzedawane są później na na polskim rynku.
Do tej pory, w świetle prawa, cofnięcie przebiegu kilometrów nie jest czynem zabronionym. Ten, kto to zleca lub wykonuje powinien jednak poinformować o tym wszystkie osoby zainteresowane, bo jeśli tego nie robi, dopuszcza się oszustwa.
„Osobą zainteresowaną” jest oczywiście przede wszystkim potencjalny nabywca takiego zachodniego autozłomu – ale oczywiście nie po to cofa się licznik, aby mu potem o tym mówić…
Stacje kontroli pojazdów już teraz muszą przekazywać do Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców stan licznika odczytany podczas obowiązkowych przeglądów technicznych pojazdów.
„Po zmianie przepisów stacje będą przekazywać do centralnej ewidencji także informację o wymianie licznika i jego przebiegu, w chwili odczytu przez diagnostę” – optymistycznie oświadcza Ministerstwo Sprawiedliwości.
Czy będą? – nie wiadomo, bo to tylko od diagnosty zależy, jaki przebieg zechce wstukać do komputera. Jak wpisze za mało, to nic mu nie grozi, bo przecież nikt nie udowodni, że samochód nie może przejeżdżać nawet i paru tysięcy kilometrów dziennie. Inaczej byłoby, gdyby wpisał przebieg wyższy niż na liczniku, wtedy od razu każdy się zainteresuje.

Tam nie kombinują

Nowe przepisy stanowią ponadto, że przy każdej kontroli, policja, Straż Graniczna, Inspekcja Transportu Drogowego, Żandarmeria Wojskowa i służby celne będą mogły spisywać aktualny stan licznika kontrolowanego samochodu.
Te dane też trafią do centralnej ewidencji pojazdów. W ten sposób można będzie porównywać kolejne odczyty – i łatwiej wykrywać oszustów. A właśnie z wykrywaniem może być największy problem, bo co z tego, jeśli zostaną wprowadzone kary za oszustwo, skoro nikt tego oszustwa nie zauważy.
Podobne rozwiązania jakie mają zostać wdrożone w Polsce, funkcjonują już od dość dawna w państwach Europy Zachodniej.
W Niemczech za fałszowanie wskazań licznika przebiegu kilometrów w samochodzie można dostać nawet 5 lat więzienia. W Austrii rok więzienia grozi za fałszowanie danych technicznych pojazdów. Francuskie prawo przewiduje 2 lata więzienia za zmianę wskazań licznika przebiegu, a w Czechach każda ingerencja w stan licznika grozi rokiem więzienia i przepadkiem samochodu.
Tyle, że w tych krajach są znacznie mniejsze niż u nas skłonności do kombinowania. Polak potrafi – więc można przypuszczać, że usługa cofania licznika nadal będzie mieć się dobrze, lecz stanie się droższa, bo zejdzie do podziemia gospodarczego.

Andrzej Leszyk

Poprzedni

Niech Trump płaci

Następny

Zadośćuczynić ofiarom

Zostaw komentarz