Branża obsługująca płatności bezgotówkowe chce zwiększyć swoje zyski. Żąda więc przepisów, nakazujących małym firmom akceptowanie płacenia kartami.
Duże przedsiębiorstwa już się w zasadzie przekonały – ale małe i średnie firmy wciąż nie chcą przyjmować płatności bezgotówkowych.
Badanie przeprowadzone na zlecenie Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego na początku 2017 roku, pokazało, że głównym powodem tej niechęci są finanse. Pomimo znaczącej redukcji kosztów obsługi płatności bezgotówkowych, nadal koszty, jako główną barierę, wymienia ponad połowa ankietowanych.
Obietnica 600 milionów
W pokonaniu tej finansowej bariery może pomóc Fundusz Obrotu Bezgotówkowego. Jest to wspólna inicjatywa firm wydających karty płatnicze, banków, agencji rozliczeniowych oraz Ministerstwa Rozwoju. Ma ona udzielić wsparcia detalistom, dotychczas nie akceptującym płacenia kartą – i sprawić, aby przyzwyczaili się do tej formy płatności.
Fundusz Obrotu Bezgotówkowego zagwarantuje im pokrycie przez pierwsze dwanaście miesięcy wszystkich kosztów związanych z ich obsługą płatności – zarówno dzierżawy terminala jak i prowizji, jakie trzeba płacić za każdą transakcję kartą.
Agencje rozliczeniowe nie będą pobierać opłat od małych firm, które przystąpią do programu – zapłaci im właśnie Fundusz Obrotu Bezgotówkowego.
Zostanie on utworzony z dobrowolnych środków pochodzących właśnie od firm płatniczych, banków i agencji rozliczeniowych – czyli wszystkich tych, którzy zarabiają na płaceniu kartą przez Polaków. Docelowa wielkość funduszu to 600 mln zł.
Najpierw kij, potem marchewka.
Brzmi to wszystko bardzo ładnie ale największym problemem jest to, że tego funduszu jeszcze nie ma. Ma powstać dopiero najwcześniej za trzy lata, co pokazuje, że firmy, które czerpią zyski z płatności bezgotówkowych, nie są jednak specjalnie skore do tego, by szybko zainwestować w ich upowszechnienie.
Co będzie za trzy lata, tego nie wie nikt – i oczywiście nie wiadomo, czy cały ten fundusz w ogóle powstanie.
Branża żyjąca z płacenia kartami, która zmobilizowała się, przynajmniej werbalnie, aby zrobić coś dla upowszechnienia transakcji bezgotówkowych i w ten sposób zwiększyć własne dochody, ma świadomość, że jeśli nawet Fundusz Obrotu Bezgotówkowego kiedykolwiek rozpocznie działalność, to skończy się to na tym, że małe firmy będą przyjmować płatności kartami tylko przez rok – czyli przez taki czas, na jaki jest przewidziane wsparcie z funduszu.
Branża, która pokazała obietnicę marchewki w postaci funduszu, chce więc teraz użyć kija – i daje do zrozumienia, że skoro zamierza kiedyś wykosztować się na 600 mln zł, to żąda szybkiego wprowadzenia przepisów, które zagwarantują jej dożywotnie, godziwe zyski z transakcji bezgotówkowych.
Domaga się zatem regulacji prawnych, które wymuszą korzystanie z terminali przez wszystkich użytkowników kas fiskalnych.
Trzeba zastosować przymus
„Samo pokrycie przez 12 miesięcy kosztów akceptacji płatności bezgotówkowych to za mało, aby przekonać detalistów do urządzeń płatniczych. Niezbędne jest wprowadzenie odpowiednich zmian do polskich przepisów. Konieczne jest wyposażenie w rozwiązania przyjmujące płatności bezgotówkowe wszystkich, którzy coś sprzedają i przyjmują płatność” – twierdzą przedstawiciele branży obsługującej płatności bezgotówkowe.
Wspomniane wcześniej badanie, przeprowadzone na zlecenie Fundacji Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego wykazało, że firmy detaliczne obawiają się kosztów płatności bezgotówkowych, nie zauważają zainteresowania nimi ze strony konsumentów, nie chcą czekać na płatność od agenta rozliczającego transakcje kartami – wolą mieć pieniądze od razu, a to gwarantuje wyłącznie gotówka.
Klienci widzą zaś, że płacenie kartą jest często bardziej kłopotliwe, długotrwałe i mniej bezpieczne od płacenia „żywymi” pieniędzmi.
Dlatego właśnie, zdaniem branży, potrzebne są przepisy, które zmuszą małe firmy do korzystania z terminali płatniczych.
„Tylko takie rozwiązanie zagwarantuje, w zdefiniowanym przepisami okresie, masową dostępność urządzeń przyjmujących płatności bezgotówkowe.
Uchwalenie odpowiednich przepisów, obligujących do posiadania urządzeń płatniczych, zapewniłoby sukces inicjatywie utworzenia Funduszu Obrotu Bezgotówkowego” – twierdzą przedstawiciele branży.
Niech nam władza zwiększy zyski
Obecnie niecałe 20 proc. płatności detalicznych w Polsce jest regulowanych przy użyciu instrumentów bezgotówkowych.
Jakoś nie widać, żeby ktoś specjalnie cierpiał z powodu niewielkiej wysokości tego wskaźnika, oraz domagał się masowego upowszechnienia płatności kartami – oczywiście z wyjątkiem firm, które na tym zarabiają.
Zmuszanie małych krajowych firm za pomocą przepisów do tego, aby wprowadziły rozwiązania, które pozwolą zwiększyć zyski innym, większym i często zagranicznym firmom, to rozwiązanie, delikatnie mówiąc, niewłaściwe.
Państwo nie powinno nakładać dodatkowych, kosztownych obowiązków na jednych uczestników obrotu gospodarczego, po to, żeby ci drudzy mogli dzięki temu lepiej zarabiać.
Jeśli więc branża obsługująca płatności bezgotówkowe pragnie, aby w Polsce upowszechniło się korzystanie z kart, niech sama o to zadba – i konsekwentnie wprowadza odpowiednie zachęty dla użytkowników.
Jak widać, woli ona jednak apelować do władzy, aby siłą zmusiła innych do zaakceptowania płacenia kartami. To przecież nieporównanie tańsze i wygodniejsze.