Dane Głównego Urzędu Statystycznego są jednoznaczne: pod rządami Prawa i Sprawiedliwości mężczyźni w Polsce żyją krótko, a ich nadumieralność jest wysoka.
Panowie mają pod górkę… W Polsce, podobnie jak w innych krajach, umieralność wśród mężczyzn jest wyższa niż wśród kobiet. Skala tego zjawiska jest u nas natomiast znacznie większa niż w większości krajów europejskich.
W latach 90. różnica między przeciętnym trwaniem życia kobiet i mężczyzn malała (w 1991 r. – 9,2 roku; w 2001 – 8,2 roku), ale pierwsza dekada XXI wieku przyniosła wzrost tej różnicy do 8,7 (w latach 2006 – 2008). Stało się tak za czasów pierwszych, na szczęście tylko dwuletnich, rządów Prawa i Sprawiedliwości. Potem różnica w długości życia kobiet i mężczyzn zaczęła się zmniejszać, spadając poniżej 8 lat w 2014 r. Niestety, wkrótce PiS przejęło władzę i nadumieralność mężczyzn znowu zaczęła rosnąć. W 2020 r. żyli oni o 8,1 roku krócej, niż polskie panie. Takie dane podaje opracowanie Głównego Urzędu Statystycznego „Trwanie życia w 2020 r.”.
Wyższa umieralność wśród mężczyzn występuje w niemal wszystkich grupach wieku, ale różnica długości życia między płciami zwiększa się wraz z wiekiem. „Wieku pełnej aktywności zawodowej, tj. 45 lat nie dożyłoby 5,2 proc. mężczyzn i 1,9 proc. kobiet , natomiast wieku 75 lat 49,9 proc. mężczyzn i 25,8 proc. kobiet” – stwierdza Główny Urząd Statystyczny. Wyższa umieralność wśród mężczyzn niż wśród kobiet jest wyraźnie widoczna we wszystkich województwach.
Nie jest niespodzianką, że w Polsce dłużej żyje się w mieście. W 2020 r. przeciętne trwanie życia mężczyzn zamieszkałych w miastach wynosiło 72,9 roku i było o 0,8 roku dłuższe niż dla mężczyzn na wsi. Jedynie na południu Polski przeciętne trwanie życia mężczyzn w miastach jest krótsze niż na wsi. W przypadku kobiet zamieszkałych w miastach trwanie życia wynosiło 80,8 roku i było o 0,2 roku wyższe niż dla kobiet na wsi. Różnica między kobietami a mężczyznami mieszkającymi w miastach wynosi 7,9 roku, natomiast na wsi – 8,5 roku.
Poziom umieralności w Polsce był szczególnie wysoki bezpośrednio po drugiej wojnie światowej. Ale i rozrodczość była duża. W 1950 r. przeciętna długość trwania życia mężczyzn wynosiła nieco ponad 56 lat, natomiast kobiet prawie 62 lata. W dekadzie lat 50. obserwowano szybki spadek poziomu umieralności, a tym samym wyraźny wzrost trwania życia. Ta korzystna tendencja utrzymywała się również w następnym dziesięcioleciu, chociaż proces ten postępował znacznie wolniej.
W okresie kolejnych 20 lat (lata 70. i 80.) średnia długość trwania życia mężczyzn prawie nie uległa zmianie – okresowo notowano nawet jej spadek, a ponowny wzrost nastąpił dopiero od połowy lat 80. Długość życia kobiet wzrosła zaś o 2 lata. Natomiast w latach 1991 – 2019 przeciętne trwanie życia wydłużyło się dla mężczyzn o 8,2 roku, a dla kobiet o 6,7 roku – z tym istotnym zastrzeżeniem, że po roku 2016, gdy zaczęliśmy odczuwać skutki rządów Prawa i Sprawiedliwości, znowu skróciło się życie zarówno kobiet jak i mężczyzn. W 2019 r. w Polsce mężczyźni żyli średnio o 18 lat dłużej niż w połowie ubiegłego stulecia, natomiast kobiety o 20 lat dłużej.
W 2020 r. najdłuższe trwanie życia mężczyzn notowano na wschodzie i południu Polski (73 lata), a kobiet na wschodzie – 81,6. Centrum kraju charakteryzuje się najkrótszym trwaniem życia zarówno dla mężczyzn (71,4 roku), jak i dla kobiet (80 lat).
Najkrócej żyją mężczyźni mieszkający w województwie łódzkim (71,1 roku), natomiast najdłużej w województwach małopolskim i podkarpackim (odpowiednio 73,8 i 73,7 roku). Wśród kobiet zróżnicowanie jest mniejsze i wynosi 2,3 roku. Kobiety także żyją najkrócej w województwie łódzkim (79,6 roku), a najdłużej w podlaskim i podkarpackim – dożywają tam przeciętnie 81,9 oraz 81,8 roku.
Jeśli chodzi o miasta, najkrócej mężczyźni żyli w Piotrkowie (70 lat), najdłużej zaś w Krakowie (75,4 roku). Kobiety natomiast najkrócej żyły w Katowicach, a najdłużej w Białymstoku (82,6 roku).
W naszym kraju generalnie żyje się krótko. Pod względem oczekiwanej długości trwania życia mężczyzn Polska (74,1 roku) zajmowała dopiero 29 miejsce spośród 36 krajów uwzględnionych w danych Eurostatu, wyprzedzając Czarnogórę, Serbię, Węgry, Rumunię, Bułgarię, Litwę oraz Łotwę.
W przypadku kobiet, Polska (81,9 roku) była nieco wyżej w tym zestawieniu tj. na 24 miejscu, gdyż oprócz wspomnianych krajów dodatkowo przeciętne trwanie życia było u nas dłuższe niż w Turcji, Chorwacji, Słowacji, Albanii i Macedonii Północnej.
Najdłuższe trwanie życia mężczyzn odnotowano w Lichtensteinie – 82,6 roku, najkrótsze zaś na Łotwie – 70,9 roku. Kobiet – w Hiszpanii – 86,7 roku, a najkrótsze w Serbii i Macedonii Północnej – 78,6 roku. Różnica między trwaniem życia mężczyzn i kobiet jest największa na Litwie (9,6 roku) i Łotwie (9,2 roku). Najmniejsza: w Islandii (3 lata), Albanii oraz Holandii (po 3,1 roku).
W Polsce w latach 1985 – 2020 natężenie zgonów mężczyzn poniżej 60 roku życia było dwu – trzykrotnie wyższe niż kobiet w tym samym wieku. W wieku powyżej 60 lat ta proporcja się zmniejsza. Głównymi przyczynami zgonów są tradycyjnie choroby układu krążenia, nowotwory oraz choroby układu oddechowego. Są one odpowiedzialne za prawie trzy czwarte wszystkich zgonów. Wśród nich dominują choroby układu krążenia – prawie 40 proc. Przede wszystkim gubią one mężczyzn.
Współczynnik zgonów z powodu chorób układu krążenia wśród mężczyzn w wieku poniżej 45 lat jest ponad 3,7 razy wyższy niż wśród kobiet w tym wieku. Podobnie ta relacja kształtuje się w grupie osób w wieku 45 – 59 lat, ale powyżej tej granicy stopniowo się wyrównuje. Choroby układu krążenia dla osób powyżej 60 roku życia są najczęstszą przyczyną śmierci.
Udział chorób układu krążenia w ogólnej liczbie zgonów jednak systematycznie się obniża. Powodem tego spadku jest redukcja czynników ryzyka: obniżenie średniego stężenia cholesterolu we krwi, mniejsza powszechność palenia wśród mężczyzn, spadek średnich wartości ciśnienia tętniczego wśród kobiet, postępy w terapii kardiologicznej.
Jest jednak i inny, ważny powód – duża umieralność Polaków na nowotwory, która spowodowała, że to właśnie choroby nowotworowe zdobyły bardzo znaczący udział wśród przyczyn polskich zgonów, w dużej mierze kosztem chorób układu krążenia. W rezultacie, w 2019 r. współczynnik zgonów z powodu chorób układu krążenia wynosił 330 osób na 100 tys. ludności – o około 25 proc. mniej niż w 2000 r. Natomiast choroby nowotworowe w 2019 r. stanowiły 26,5 proc. wszystkich zgonów. Umieralność polskich mężczyzn na nowotwory zaczęła rosnąć od 2017 r. Należy zaznaczyć, że dla mężczyzn w wieku 60 lat i więcej, poziom natężenia zgonów z powodu chorób nowotworowych jest ponad sześciokrotnie wyższy niż u osób obojga płci w wieku 45 – 59.
Największą umieralność notuje się w województwach łódzkim i lubuskim, gdzie w ubiegłym roku współczynniki zgonów wynosiły 1347 i 1327 osób na 100 tys. Najmniejszą – w województwach podkarpackim, małopolskim i podlaskim (odpowiednio 1170, 1171 i 1173 osoby na 100 tys.). We wszystkich województwach nasilenie zgonów jest wyższe na wsi niż w miastach.
Mieszkańcy wsi znacznie częściej umierają na choroby układu krążenia. Oni również częściej ulegają wypadkom, urazom i zatruciom. Wśród ludności miejskiej natomiast występuje większa umieralność z powodu nowotworów oraz chorób układu trawiennego.
Przeciętne trwanie życia jest podstawową miarą oceny zdrowia danej populacji. Niestety, nie ma żadnej gwarancji, że w Polsce długość życia znowu zacznie rosnąć. Odżywiamy się niezdrowo, mamy coraz większy odsetek osób z nadwagą oraz otyłych.
Jak wskazuje GUS, istotnym czynnikiem może być również zanieczyszczenie powietrza oraz związany z nim ewentualny wzrost zachorowalności. Niestety, walka ze smogiem i szkodliwymi pyłami to w wykonaniu rządu PiS zwykła lipa.
Ekipa Prawa i Sprawiedliwości wykazała natomiast skuteczność w rujnowaniu systemu opieki zdrowotnej. Między innymi, udało się jej doprowadzić do zmniejszenia liczby łóżek w szpitalach na 10 tys. ludności. Oczywiście ma to istotny wpływ na długość życia i stan zdrowia Polaków.