7 listopada 2024

loader

Majowe, dawne dni

Fot. Pexels

Lubię „Majowe, dawne dni”. Pamiętam maje z pochodów 1 majowych – jak teraz mówią przymusowych. Pamiętam z zabaw ludowych na stadionie i wielu spotkań mieszkańców Sokołowa organizowanych przez Dom Kultury i Bibliotekę z literatami i dziennikarzami. W pamięci pozostało mi takie spotkanie z Janem Gerhardem – pisarzem i naczelnym redaktorem „Tygodnika Forum” w gminnej bibliotece w Bielanach kierowanej przez p. Alinę Pietrzakową.

Wchodzimy do skromnej salki Gminnej Spółdzielni, zatłoczonej po brzegi mieszkańcami wsi. Od progu wójt gminy wita pisarza takim tekstem: Panie pułkowniku. Sierżant Władysław Brodziak melduje mieszkańców wsi Bielany na spotkaniu w ramach Dni Oświaty, Książki i Prasy. Po chwili pisarz i wójt wykonują rytualnego niedźwiedzia co zebrani kwitują oklaskami na stojąco.

Okazało się, że pułkownik Jan Gerhard, autor powieści „Łuny w Bieszczadach”, na podstawie której powstał znany filmowy dramat wojenny „Ogniomistrz Kaleń” z Wiesławem Gołasem w roli głównej, był dowódcą 34 pułku, w którym służył sierżant Władysław Brodziak – wójt gminy. Krwawe bieszczadzkie drogi obu żołnierzy spotkały się po latach w małej podlaskiej wiosce.

Oczywiście zrobiłem serię zdjęć z tego spotkania, ale wszystkie zostały zabrane łącznie z negatywami z archiwum domu kultury przez funkcjonarjuszy prowadzących rozległe śledztwo w sprawie zabójstwa pisarza w sierpniu 1971 roku.

Tamte maje kojarzą mi się jeszcze z Bibliobusem – pierwszą w Polsce ruchomą biblioteką na kółkach. Pomysł przywiozłem z Danii, gdzie posłał mnie Minister Kultury i Sztuki prof. Aleksander Krawczuk, bym poznał organizację, finansowanie i działalność domów kultury. Gościnni gospodarze w mieście urodzin Andersena zaproponowali wycieczkę po duńskich wioskach autobusem zabudowanym regałami pełnymi książek, zmyślnie zabezpieczonych przed wypadaniem na też wyboistych i krętych drogach okolic Odense.

Półki regałów ustawiono pod kontem i dodatkowo zamontowano regulowane ściskacze. Taki patent zastosował Wiesiek Olszewski – wykonawca adaptacji naszego autobusu marki Robur na potrzeby ruchomej biblioteki. 1 maja 1983 roku – czy mogło być inaczej? – sokołowska biblioteka na kółkach ruszyła w teren.

Niebawem Polska Kronika Filmowa sfilmowała pracę Barbary Wielogórskiej – kierowniczki i Jana Gęsiny, kierowcy Biblio busa, docierającego o stałych dniach i godzinach do najodleglejszych wsi nadbużańskich z dobrą i oczekiwaną książką.

Zrobiona po kilku miesiącach analiza ekonomiczna działalności ruchomej biblioteki wykazała duże oszczędności w kosztach wypożyczeń książek z bibliobusu w porównaniu do tych samych z punktów bibliotecznych nie mówiąc o jakości obsługi czytelników i zasobów księgozbioru. Później drugi taki bibliobus „podarowaliśmy Wojewódzkiej Bibliotece w Siedlcach.

Uroczystą wstęgę, w majowych Dniach Oświaty Książki i Prasy przecinał Wojewoda Siedlecki płk.dypl.pilot dr Janusz Kowalski. Tym miłym gestem staraliśmy się przekonać bibliotekarzy do pożytków jakie przynosi integracja instytucji kultury.

Bez rezultatu, bo my Polacy nie potrafimy grać zespołowo, o czym przekonuję się jako kibic piłki nożnej i jako obywatel śledzący w TV majowy pogrzeb generała Wojciecha Jaruzelskiego. Dlatego wolę wspominać tamte maje, kiedy potrafiliśmy „grać zespołowo” dla wspólnego dobra.

Wacław Kruszewski

Poprzedni

Nędzne życie studenta

Następny

Czas do namysłu