6 listopada 2024

loader

Mieczysława Ćwiklińska

Mieczysława Ćwiklińska 1948 fot. Narodowe Archiwum Państwowe

Z bardzo wielu imprez, jakie miałem przyjemność organizować z pracownikami domu kultury, w latach – jak mówią teraz „słusznie minionych” – w mojej pamięci pozostało ledwie kilkanaście. Zastanawiam się, jak to się dzieje, że nie pamiętam np. koncertu Czesława Niemena, a dobrze pamiętam występy bułgarskich piosenkarek Krasymiry Minewy i Margaret Nikołowej. Niewiele pamiętam ze wspaniałego koncertu orkiestry jazzowej Gustawa Broma z solistami Heleną Vondračkovą i Karolem Gottem a dobrze pamiętam, że chór filharmoników z Nowosybirska wystąpił w Sokołowie w czarnych garniturach i jasnych brązowych pantoflach hurtem zakupionymi w Warszawie.

Pamiętam „Trubadurów”, bo w czasie ich występu tuż za ich plecami runęła spod stropu sceny metalowa sztanga z maskującą kurtyną. Pamiętam, jak Jacek Fedorowicz, po słowach „ja jestem gotów stanąć na głowie by państwa rozbawić” zeskoczył ze sceny i przed p. Jadzią Maraskową stanął na rękach, a następnie przedefilował w ten sposób przed pierwszym rzędem widzów.

Pamiętam dyskusję p. Mirka Zalewskiego z Jerzym Ofierskim. Zalewskiemu – wówczas pracownikowi Rolniczej Spółdzielni Produkcyjnej w Morszkowie – nie podobała się prześmiewcza krytyka sołtysa Kierdziołka pod adresem rolników, więc wszedł na scenę i obsobaczył popularnego w Polsce artystę. Dostał burzliwe brawa widzów i podziękowania od władz powiatowych. Doskonale pamiętam interwencję dyrektora Zbigniewa Koprowskiego spieszącego z lekarską pomocą omdlałej na scenie Mieczysławie Ćwiklińskiej.

Pani Miecia zbliżała się do setki, a w znakomitej sztuce hiszpańskiego dramaturga Alejandro Casony Drzewa umierają stojąc miała tańczyć ze swoim scenicznym partnerem upojne tango. W trosce o zdrowie znakomitej, ale i wiekowej artystki uprosiłem dyrektora szpitala o przysłanie lekarza na wieczorne przedstawienie. Dyrektor przyszedł osobiście, dając dowód troski i zaangażowania w sprawy kultury. Kiedy pani Miecia wyzwoliła się z objęcia partnera i osunęła się teatralnie na fotel, widownia zamarła. Doktor Koprowski z podręczną apteczką wybiegł na scenę, by po chwili stwierdzić, że to nie zawał a znakomita gra aktorska. Szarmancko podał sędziwej aktorce ramię a ona wstając z fotela podziękowała lekarzowi i widzom swoim niezapomnianym uśmiechem. Braw nie było końca…

waclawkruszewski.blogspot.com

Wacław Kruszewski

Poprzedni

Stanowski łowi pelikany

Następny

Rząd przyjmuje ustawę o świadczeniu dla 100-latków