2 grudnia 2024

loader

Tak było! Komunikacja Sokołowa z … Watykanem?

W roku 1973 Uniwersytet Warszawski chciał zbadać potrzeby kulturalne młodzieży wiejskiej i możliwości ich zaspokajania przez placówki kultury.

Zgodziłem się na udział sokołowskiego domu kultury w tych naukowych badaniach i ze względów praktycznych zaproponowałem by je przeprowadzić w gminie Jabłonna Lacka.

Grupę studentów postanowiliśmy zakwaterować w Ośrodku Wypoczynkowym w Gródku nad Bugiem zaś samo kierownictwo delegacji w hotelu pracowniczym tutejszej Cukrowni.

Staraliśmy się jako gospodarze ułatwiać kontakty ankieterom spotykania studentów z młodzieżą wiejską, organizować wspólne imprezy kulturalne i sportowe.

Zapraszaliśmy studentów na koncerty jazzowe i na dyskoteki do domu kultury w Sokołowie.

I raz jeden mogło to się przykro skończyć dla studentów i ich młodych asystentów, a dzisiaj profesorów Antoniego Kamińskiego i Piotra Chmielewskiego.

Po tańcach w domu kultury studencka brać wyszła wieczorem zaczerpnąć świeżego powietrza do parku Adama Mickiewicza przy kościele księży Salezjanów.

Chcąc popisać się swoją tajną wiedzą studenci wmawiali koleżankom, że odblaski księżyca na miedzianej blasze dachu kościoła dowodzą, że Salezjanie prowadzą właśnie radiową komunikację z Watykanem.

Żart został potraktowany śmiertelnie poważnie, a plotka rychło dotarła do wiadomych „czynników”. Ubowcom to wystarczyło!

Sprowadzono więc do Sokołowa samochody z aparaturą pelengacyjną i pilnie przeszukiwano fale eteru wokół kościoła. Oczywiście na próżno, i tak doszło do bezprecedensowej kompromitacji Urzędu Bezpieczeństwa.

Odtąd za studentami chodzili ormowcy i pilnie zapisywali wszystko, nawet śpiewane młodą piersią teksty nowych utworów Szpotańskiego, z których pewien refren brzmiał mniej więcej tak: „A że była to wielka świnia dali mu order Lenina”. Tego już jednak obrońcy władzy nie mogli darować.

Opiekunom studentów zagrożono interwencją u rektora UW, co dla nich mogło oznaczać złamanie karier naukowych a samym studentom wydaleniem ze studiów.

Oberwałoby się i mnie, gdyby nie odważna postawa oficera milicji Adama Kruzla, członka naszego zespołu muzycznego AMIGO grającego w domu kultury na akordeonie.

A o tym i o Adamie jeszcze napiszę, bo warto.

waclawkruszewski.blogspot.com

Wacław Kruszewski

Poprzedni

Żukowska: Nagonka na migrantów to polityczna gra PiS

Następny

Teledysk do piosenki „Radość spotkania” – z okazji 75 lat stosunków polsko-chińskich