My, twórcy i animatorzy kultury z byłego województwa siedleckiego od progów zabytkowego dworu Aurelii Reymontowej uratowanego przed zniszczeniem dzięki pieniądzom wojewódzkiego funduszu rozwoju kultury, wobec zagrożeń jakie dla twórczości i upowszechniania kultury przynosi traktowanie jej jak towaru w gospodarce kapitalistycznej apelujemy o zmianę systemu finansowania kultury szczególnie w małych miastach i na wsi. Tam ograniczenia budżetowe samorządów w połączeniu z niską świadomością znaczenia kultury dla wszechstronnego rozwoju społeczeństwa powodują likwidację bibliotek i domów kultury. Z biedą poradzić sobie można, z brakiem kultury nie sposób. Przekonują nas o tym politycy z audycji telewizyjnych i niestety z obrad sejmowych.
Jest nas, pracowników i twórców kultury w Polsce blisko 100 tysięcy. To wielka armia, którą rządzący powinni doceniać. Tak niestety nie jest, bo w powszechnej dziś pogoni za pieniędzmi gubi się i pomija wartości, jakie kultura i jej wytwory wnoszą do wszechstronnego rozwoju nowoczesnego społeczeństwa. Ta armia ludzi kultury powiększona o ich kontakty ze środowiskiem, w którym żyją i aktywnie działają, w zespołach artystycznych, uniwersytetach III wieku, klubach zainteresowań, towarzystwach społeczno-kulturalnych jest dla partii politycznych siłą, z którą w oczekujących nas wyborach powinni się liczyć.
Apelujemy do liderów partii politycznych o wzbogacenie swoich programów o konkretne rozwiązania chroniące twórczość i upowszechnianie kultury, o powołanie Narodowej Rady Kultury i przywrócenie Funduszu Rozwoju Kultury. Zyskacie nie tylko głosy wyborców, ale też wdzięczność Narodu.