„Ona nie potrafiła kochać. On kochał ją od początku. Adela i Adolf to obozowi rozbitkowie, którzy budują swoją dziwną „miłość niemiłość” na bardzo kruchym fundamencie: nie wracać do przeszłości. Adela nie wie, jakim chłopcem był jej mąż, on nie zna kobiety, która jest jego żoną. Dopiero pod koniec życia mają odwagę przywołać wspomnienia, poznać się na nowo i pokochać. Prawda jednak okazuje się bolesna… On lubi cyfry, ona jest słowem i książką. Jego matka robiła kawę z żołędzi, jej – jadła bułeczki z kawiorem i piła szampana”.
“Jego ojciec hodował pszczoły na głębokiej prowincji, jej – był wybitnym lekarzem w przedwojennym Przemyślu. Nie łączyło ich nic. Gdyby nie Auschwitz, gdyby nie maleńkie tatuaże na przedramionach, ich miłość byłaby po prostu niemożliwa. Z przerażeniem zdają sobie sprawę, ile zawdzięczają najtrudniejszemu ze wspomnień. Pod koniec życia Adela pokochała Adolfa. On nie przestał jej kochać. Rozstanie jest jednak nieuniknione, tylko że oni nie potrafią się ze sobą pożegnać”.
Niedobór miłości
Ta nota wydawnicza brzmi cokolwiek jak opis romansu zabarwionego dramatyzmem historii, ale tak naprawdę autorka dotyka w swojej nieco chaotycznie zbudowanej powieści bardzo ważnej kwestii: niedoboru w miłości. Zarówno niedoboru wywołanego konkretnym kontekstem czasu i okoliczności (okres wojenny i powojenny), jak i niedoboru rozumianego jako doświadczenie uniwersalne. Wiele się dziś mówi o nietrwałości współczesnych związków miłosnych, formalnych i nieformalnych. A przecież dzisiejsi młodzi ludzie mają nieporównanie lepszą i wszechstronniejszą niż ich poprzednicy możliwość poznania się przed zawiązaniem relacji miłosnej. Mogą im w tym pomóc choćby współczesne media, oferujące ogromny zasób wiedzy w tym zakresie.
Kiepska selekcja
Tymczasem związki, głównie małżeńskie, tworzone w okresie powojennym, naznaczone były z psychologicznego i społecznego punktu widzenia ryzykiem szczególnego stopnia niedobrania. Wojna zniszczyła – w pewnym sensie – rozmaite dotychczasowe ograniczenia klasowe, mentalne, obyczajowe. Zrównała w cierpieniu, śmierci, biedzie, strachu kobiety i mężczyzn pochodzących z różnych klas społecznych. Dobrze wychowane panny z przedwojennego, zamożnego towarzystwa wiązały się z robotnikami i innymi plebejuszami, wywodzącymi się z klasy ubogiej i upośledzonej kulturalnie.
Zwycięstwo instynktu
Rzadko kto wtedy „przebierał”. Zwyciężał instynkt seksualny i prokreacyjny. Świadczy o tym powojenny, potężny boom demograficzny lat 1945-1960. To istny „cud”, że te generacje małżeństw tak relatywnie słabo dotknięte zostały przez zjawisko rozwodów i rozstań, dziś tak powszechne. I o takim właśnie czeniu małżeńskim opowiada powieść Agi Antczak. O doświadczeniu, w którym żona pochodząca z przedwojennej inteligencji, długo nie potrafi pokochać wywodzącego się z biedy plebejskiego męża.
Jednak ta proza wpisuje się także w inną tematykę – medyczno-prokreacyjno-ginekologiczno-moralną, w problematykę konfrontacji delikatnej sfery ludzkiej płciowości i erotyzmu z dosłownością, bezceremonialnością a nawet swoistą brutalnością pojawiającą się, gdy sfera ta owocuje fenomenami w postaci ciąży, porodu czy aborcji oraz związanych z tym problemów, dramatów czy dylematów.
Bogata tradycja prozy
Tradycja takiej prozy jest dość bogata. Z literatury, prozy polskiej Dwudziestolecia 1918-1939 wypada wymienić przede wszystkim słynną „Zazdrość i medycynę” Michała Choromańskiego, „Grypa szaleje w Naprawie” Jalu Kurka czy „Przymierze z dzieckiem” Wandy Melcer. Po 1945 roku problematykę tę podjęła Maria Jarochowska w naturalistycznej powieści „Niemiłosierni”, której akcja rozgrywa się w prowincjonalnym szpitalu położniczym czy Zbigniew Łapiński, ginekolog-położnik, który swoje doświadczenia ujął w formę beletrystyczną w niewielkiej powieści „Flirt z medycyną”. O tym, że zainteresowanie tą tematyką nie zanika (to zresztą niejedyny dowód, bo w telewizjach od lat dużą popularnością cieszą się cykle dokumentalne o tej tematyce i seriale fabularne takie jak brytyjski „Z pamiętnika położnej”), świadczy ukazanie się w bieżącym (2022) roku obszernej powieści Sabiny Jakubowskiej „Akuszerki”, którą śmiało można określić mianem „powieści położniczej”, bardzo dosłownej i szczegółowej w opisach. Z kręgu literatury obcej warto wymienić n.p. „Regulamin tłoczni win” Amerykanina Johna Irvinga, „Orestes i wieloryb” Niemki Hedwig Rohde, „Zimowe dzieci” Dunki Dei Trier Morch czy „Akuszerkę” Finki Katji Kettu.
Polska wersja
Także Aga Antczak wzbogaca polski zasób literatury o tej tematyce. Jest tu dużo pełnych witalizmu wątków ciążowych, prokreacyjnych. Bohater marzy o kolejnej ciąży niechętnej temu żony: „Czasem patrzył z zazdrością na sąsiadki, jak odbierały dzieci ze szkoły: dwoje, troje, nawet czworo. (…) Kiedyś sugerował, żeby się przebadała. Może doktor Róża coś poradzi.” (…) może dlatego, że jest lato, że widać tyle ciężarnych brzuchów w ładnych sukienkach na ulicy? Nawet ich sąsiadka z trzeciego piętra jest teraz w ciąży”.
Jego żona pamięta z przedwojennej młodości działalność swojego ojca, ginekologa, który przeprowadzał nielegalne aborcje: „Adela pamiętała bogate panie (…) które przychodziły do ojca w czarnych sukniach ukrywających ciężarne brzuchy, potem wyjeżdżały na wieś lub za granicę i wracały po miesięcznej rekonwalescencji do męża lub kochanka. Aż do następnego razu. To była forma antykoncepcji kobiet z elit, tych, które miały dwieście złotych, ukryte w osobnej kieszonce jedwabnej torebki, na skrobankę. Biedniejszym, które przychodziły zrozpaczone do lekarzy, aby prosić o radę, jak zapobiec kolejnej ciąży, lekarze śmiali się w twarz, radząc, by nie spały z mężami”.
Co stanowi o zainteresowaniu pisarzy i czytelników tą problematyką? Dotyka ona sfery „tajemnicy i źródła życia”, które przez stulecia było, zasadniczo, sferą tabu, wprowadza w mechanizmy funkcjonowania ludzkiego (w tym przypadku kobiecego) ciała, jest rezultatem, owocem aktywności w sferze seksualnej, a także wiąże się z kwestiami moralno-emocjonalno-religijnymi (antykoncepcja, przerywanie ciąży), a te zagadnienia budzą raczej powszechne zainteresowanie.
Powieść Agi Antczak, która wolna jest od stylistycznych, literackich wyrafinowań, co w tym przypadku być może i dobrze, bo bliżej realistycznej prawdy, wartościowo wzbogaca półkę z polską prozą o tej problematyce.