7 listopada 2024

loader

„Burza” interpretacji

fot. Wydawnictwo UW

„Burzę” Williama Szekspira można czytać jak powieść przygodową, bo taka jest jej faktura zewnętrzna, fabularna. Morska katastrofa okrętu, malownicza wyspa, na której lądują pasażerowie, ekscentryczny Książę w płaszczu i z czarodziejską różdżką w dłoni oraz inni wielmoże, dostojnicy dworscy, rycerze, piękne kobiety, zakochana para, dziwne, na poły ludzkie stwory, morska katastrofa okrętu i tym podobne motywy rodem z poetyki przygodowo-fantastycznej.

Można mieć nawet skojarzenia z „Tajemniczą wyspą” Juliusza Verne czy „Robinsonem Crusoe” daniela Defoe i innymi powieściami przygodowymi, które łączy motyw lądowania na wyspie (początkowo błędnie branej za bezludną) po perypetiach morskich lub okołomorskich. Przed odnotowaniem nowego przekładu „Burzy”, dokonanego przez Piotra Kamińskiego, a wydanego przez Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego, warto odwołać się najpierw do kilku dawniejszych interpretacji. Andrzej Tretiak, autor wstępnego opracowania do przedwojennego wydania „Burzy” w XIX-wiecznym przekładzie Józefa Paszkowskiego, w ramach Biblioteki Narodowej, podkreślił m.in. autobiograficzny sens „Burzy”, w czym skądinąd nie odróżnia się od szeregu innych badaczy i interpretatorów. Tretiak widział też w „Burzy” podsumowanie stosunku Szekspira do teatru jako iluzji, ale dostrzegł w tym tekście także rzecz o żądzy panowania, żądzy władzy.

Zobaczył w nim też tekst o społecznej utopii, a nawet – co może być zaskoczeniem – o pracy, o jej społecznym wymiarze, co, jeśli uznać takie odczytanie za trafne, mogłoby świadczyć o bardzo nowoczesnym, niepozbawionym rysu progresywizmu, pojmowaniu przez Szekspira kwestii cywilizacyjnych. Ciekawie zobaczył też Tretiak postać Kalibana, jako przedstawiciela tłumu, niezadowolonego z mądrej władzy Prospera, choć powinien mu być wdzięczny za to, że ten go uczłowieczył. Tu z kolei Tretiak, co podchwycili niektóry późniejsi interpretatorzy, nawiązał do aspektu kolonizacyjnego. Choć „Burza – zdaniem Tretiaka – nie jest poematem alegorycznym”, bo dominuje w nim wpływ przypadku, to Ariel jest alegorią poezji. Zdaniem Tretiaka Szekspir objawił się (choć nie tylko w „Burzy”) wyznawcą filozofii biskupa Berkeleya, według której każdy człowiek sam we własnej wyobraźni i zmysłach stwarza świat w którym żyje. Ten świat żyje w naszej wyobraźni, bez nas świata nie ma. ( „Poza mną nie ma świata”) Tretiak zwrócił też uwagę na arystotelesowską strukturę tekstu „Burzy” czyli na jej jedność miejsca, akcji i czasu.

W ujęciu autora zbiorku mini-esejów „Szekspir”, Tomaso di Lampedusy, „Burza”, to „baśń o księciu czarodzieju, dobrym i prześladowanym, który zaprzyjaźnia się z duchami żywiołów i przywabia do swego ustronia nieprzyjaciół, by im przebaczyć i oddać córkę (sztukę?), potem łamie różdżkę, topi księgi, ro zaprasza czary”. Prospero to więc Szekspir jako wyzbyty złudzeń Czarodziej? Lampedusa zauważa też w „Burzy” powtórzone motywy z innych sztuk Szekspira: Ariel to jakby Oberon ze „Snu nocy letniej”, Miranda i Fernando to replika Romea i Julii. Finalna gorycz i deziluzja Szekspira też ma swoje podobieństwa w niejednym jego utworze, choćby w „Ryszardzie II”. Andrzej Żurowski w szkicu o „Burzy” pomieszczonym w zbiorze „Czytając Szekspira”, koncentruje się na fenomenie iluzji, a teatr Prospera to dla niego opozycja rzeczywistości i snu (to też jeden z kluczowych, stały motywów Szekspira, choćby w „Hamlecie”, „Makbecie”, „Śnie nocy letniej”, „Opowieści zimowej”).

Podobnie jak opozycja piękno-brzydota, Ariel-Kaliban, czy silne odczuwanie fenomenu czasu. „Burza” jest zdaniem Żurowskiego sztuką o teatrze i o kreacji, z którymi Szekspir się żegna. Na koniec iluzję obnaża, choć podkreśla, że teatr przeobrażając człowieka, przeobraża świat. „Można czytać „Burzę” jako moralitet – powiada Żurowski – bo w finale jest skrucha, ukorzenie się przed losem człowieka. To sztuka o afirmacji, o pogodzeniu się ze światem takim, jakim jest. Żurowski przytacza cytat z eseju Jana Kotta „Prospero albo reżyser”, określając go jako zdanie wielkie: „W najgłębszym z odczytań Szekspirowskiej „Burzy” życie i teatr, dwa spektakle i dwie iluzje, powtarzają i przesyłają swoje odbicia jak dwa zwierciadła”. Przywołany na wstępie nowy przekład „Burzy” poprzedza wstępny esej Anny Cetery-Włodarczyk, p.t. „Tam i z powrotem”. Zauważa ona, że przez pierwszych widzów „Burza” mogła być odbierana jako „widowiskowa komedia o radosnym zamążpójściu, umiejętnie zgraną z aspiracjami rządzących elit”. Dopiero w epilogu aktor, w tym przypadku Prospero, wychodzi poza łamy fabuły, niczym u Bertolta Brechta, by opowiedzieć o końcu wszystkiego – i przedstawienia i życia. Widzi też Cetera-Włodarczyk „Burzę” jako „romans” i „ nostalgiczny testament”.

Kluczowa postać Kalibana to jej zdaniem zawsze aktualizowany refleks kolonializmu. Autorka zwraca uwagę, że z wieku na wiek w inscenizacjach „Burzy” dokonuje się postępująca emancypacja i dowartościowywanie postaci Kalibana, dowartościowywanie, od niegdysiejszego złego demona do szlachetnego dzikusa, jakby rodem z pism Rousseau. W aspekcie formalnym, „Burza” w jej ujęciu to wyprawa w nieznane, flirt z nowymi, pojawiającymi się estetykami. Choćby przez to, że „Burza” to kolaż gatunków, sztuka o pamięci subiektywnej, poranionej, korygowanej i narzucanej innym. Ale też sztuka o władcy zdradzonym przez brata, dramat rodzinny, jak w „Hamlecie” czy „Królu Learze”. I chrześcijański moralitet przebaczenia. Smaczkiem inter niepozbawionym pretacyjnym jest określenie „Burzy” przez autorkę wstępu jako „najbardziej neurologicznej sztuki Szekspira” (bo dużo w niej sygnałów różnych, zazwyczaj bolesnych odczuć fizykalnych przeżywanych przez postacie), co wydaje się dowodem wnikliwości Szekspira w realistycznej percepcji życia.

Paradoksalny jest, biorąc pod uwagę fantazyjny, czarodziejski entourage scenerii utworu, brak gęstości poetyckiej w „Burzy”, brak niezwykłych porywów wyobraźni, brak takiego wielkiego monologu jak w „Hamlecie”, „Makbecie” czy „Ryszardzie III”. „Burza” nie jest bowiem tragedią, nie kończy się katharsis. Wywiad, który w 2004 roku przeprowadziłem z Andrzejem Żurowskim zatytułowałem, za jego aprobatą, „Jak wam się podoba”, czyli tytułem słynnej komedii. Bo kiedy pytałem go o interpretacje tych czy innych utworów Szekspira powtarzał: „interpretujcie jak wam się podoba”. I to kolejne spotkanie z Szekspirem, tym razem z „Burzą”, zdaje się mądrość tego zdania potwierdzać.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Znaczy kapitan Mamert

Następny

Legia traci punkty