Mamy do czynienia z pisarką kompletnie zapomnianą i która do momentu wydania potężnego tomu Izoldy Kiec przynależała już tylko do archiwum literatury. „Felicja Kruszewska była nieśmiała i milcząca” – brzmią pierwsze słowa wstępu i dobrze oddają szerzej pojmowaną naturę tej pisarki, poetki, tłumaczki, reporterki, która żyła w latach 1897-1943.
Nie była zawodową pisarką i poetką działającą w ramach profesjonalnych gildii oraz kręgów towarzyskich tego środowiska. Była zawodową, znakomicie wykształconą urzędniczką, a jej twórczość powstała niejako w sferze intymności, przynajmniej do momentu, w którym jej sztuka „Sen” nie stała się głośna i nie została wystawiona na renomowanej scenie wileńskiej „Reduty”, a później także w Teatrze Nowym w Poznaniu przez Edmunda Wiercińskiego w 1927 roku.
Kruszewska była poetką intymizmu. Zajmowały ją „niedostrzegalne aspekty świata”, „szczeliny istnienia”, „drobiny istnienia”, drobne i niezauważalne zdarzenia, obrazy, odczucia, stany prywatne, nieoczywiste, które postrzegała niezwykłą wrażliwością zmysłową i uczuciową. Wileński krytyk Czesław Jankowski napisał o jej poezji, że „jest do czytania cicho… cicho… samemu sobie. Może o szarej godzinie. Może w pochmurny dzień listopadowy (…) Mało znajdzie się dotknięć delikatniejszych, miększych, serdeczniejszych w liryce polskiej”. Z tym intymizmem wiązał się jednak silny sentymentalny patriotyzm polski, który był jedną z dominant tematycznych jej twórczości.
I właśnie wspomniana sztuka „Sen”, którą osterwiańska „Reduta” namaściła na ważny tekst i uczyniła ważnym wydarzeniem teatralnym zawierał w sobie połączenie tych dwóch pasm: intymistycznego, lirycznego z patriotycznym. Główna postać, Dziewczynka, porte parole poetki przeżywa swoją dziecięcość i związane z nią czucia i wyobrażania (Zielony Pajac na Lampie) w połączeniu z uniesieniami patriotycznymi. Premiera „Snu” wywołała sprzeczne głosy i opinie, od pełnych uznania a nawet zachwytu dla wyobraźni autorki, do szyderstw sprowadzających się, jak w przypadku Antoniego Słonimskiego do okrzyknięcia tekstu nieznośnym patriotycznym kiczem.
Nie sposób tu omówić nawet w skrócie potężnego materiału tworzącego tom „Pisane wiatrem na skórze”. Zawiera on kilkudziesięciostronicową opowieść biograficzną o Felicji Kruszewskiej autorstwa Izoldy Kiec oraz antologię jej twórczości lat 1920-1943: poezji, opowiadań dla dorosłych, dla dzieci, wspomnień, wierszy publicystycznych (przez kilka lat pisała do socjalistycznego „Robotnika”), a także tekst sztuki „Sen” oraz zachowany, niewielki fragment niedokończonej sztuki „Wiatr” osnutej wokół Powstania Listopadowego i postaci Maurycego Mochnackiego.
Felicja Kruszewska była autorką osadzoną, zanurzoną „w rodzinnej tradycji kresowego ziemiaństwa, uosabiającego w dramatyczny sposób stygmat polskiego losu, a jednocześnie wytyczającej drogę Kobiety Nowej”. Kruszewska, jedna z pierwszych absolwentek Uniwersytetu Warszawskiego i Szkoły Nauk Politycznych samodzielnie zarabiała na życie, a była rzeczniczką dręczonych dzieci i kobiet, pacyfistką i zwolenniczką idei socjalizmu”.
Tom uzupełniają fotografie i dokumenty, zaczerpnięte zarówno ze zbiorów publicznych, jak i archiwów rodzinnych poetki.