6 listopada 2024

loader

Jacek Trznadel (1930-2022)

Jego poglądy polityczne były mi, najdelikatniej mówiąc, bardzo dalekie. Jego pisanie po 1989 roku, poza nielicznymi wyjątkami, mnie nie interesowało.

Porzucił strefę, w której był najlepszy, krytykę literacką na rzecz pisania politycznego – zajmował się Katyniem, a później katastrofą smoleńską ( a na tę problematykę w wydaniu psychoprawicy polskiej od dawna mam uczulenie, więc się wystrzegam, chyba że doznaję impulsów masochistycznych) w duchu pisowszczyzny, wspierał „olszewików”, a po latach – rządy PiS.
Najsłynniejsza książka Jacka Trznadla, „Hańba domowa” (wyd.1986 – poza cenzurą; 1990 – oficjalne wydanie krajowe), zbiór wywiadów z pisarzami, którzy tworzyli w okresie stalinizmu, była wtedy swoistą sensacją, jako element modnych naówczas rozrachunków z tym okresem. Trznadel przeprowadził rozmowy Jerzym Andrzejewskim, Wiktorem Woroszylskim, Marią Janion, Witoldem Wirpszą, Jarosławem Markiem Rymkiewiczem, Julianem Stryjkowskim, Jackiem Bocheńskim, Zbigniewem Herbertem, Marianem Brandysem, Andrzejem Braunem, Janem Józefem Lipskim, Janem Józefem Szczepańskim, Zbigniewem Kubikowskim i Jackiem Łukasiewiczem. Rzecz była wtedy interesująca ze względu na spory ładunek wiedzy o epoce, ale irytująca z powodu mentorskiego, moralizatorskiego, oskarżycielskiego a fragmentami nawet pogardliwego tonu, jaki przyjął Trznadel w roli interlokutora w stosunku do swoich rozmówców.
Jego obsesyjny antykomunizm, a nawet antylewicowość sprawiły, że Tadeusza Boya Żeleńskiego, którego zasługi dla literatury i kultury polskiej są nie do przeceniania, zamordowanego przez Niemców w publicznej egzekucji w 1941 roku, uczynił jednym z bohaterów książki „Kolaboranci. Tadeusz Boy Żeleński i grupa pisarzy komunistycznych we Lwowie w latach 1939-1941”. Rzecz faktograficznie i merytorycznie dość interesująca, w wymowie – podława. Cenne są jego studia o Bolesławie Leśmianie („Próba przekroju”, 1964) czy „Czytanie Norwida. Próby” (1978), a także „Ocalenie tragizmu” (1995), zbiór esejów o literaturze polskiej i francuskiej.
Jacek Trznadel poszedł też w ślady znienawidzonego przez siebie Boya i w 1994 roku dokonał, kolejnego po nim, przekładu „Don Juana” Moliera, który opatrzył znakomitym posłowiem-esejem zatytułowanym „Don Juan” jako „tragikomedia”.

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Więcej współpracy, mniej konfliktów

Następny

Janina Traczykówna (1930-2022)