10 maja 2024

loader

Miasto o uroku nieoczywistym

To połączenie albumu starych fotografii z tekstem, który można określić jako wszechstronny portret miasta w XX-leciu międzywojennym, które często nazywane bywa II Rzeczpospolitą. „Częstochowa, przedziwne miasto, niby znane i to nie tylko w Polsce, ale i w świecie, a jednak… Ma swoje tajemnice i długą historię, która ginie gdzieś w pomroce dziejów, w średniowieczu, w lasach i skałkach Jury, w zakolach i bagniskach Warty…” – tak swoją opowieść o Częstochowie lat 1918-1939 rozpoczyna autor, Zbisław Janikowski, częstochowianin.

Portret miasta jest, jako się rzekło, wszechstronny, ale jednocześnie bardzo konkretny, rzeczowy, niemal jak księgowy rejestr. Janikowski opowiada o Częstochowie „u progu II Rzeczypospolitej”, o jej najważniejszych urzędnikach (starostowie i prezydenci), o urzędach, o dzielnicach miasta, i tych geograficznych i tych administracyjnych.
Opisuje częstochowskie ulice, życie religijne, Jasną Górę jako swoiste centrum miasta, drogi i gospodarkę przestrzenną, architekturę, budownictwo, życie rodzinne i strukturę społeczną, przemysł, handel, rynek pracy, płace i ceny, komunikację, system elektryczny, kolej, służbę zdrowia i szpitalnictwo, policję, przestępczość, straż pożarną, pocztę, sądownictwo, wojsko, szkolnictwo, harcerstwo, teatr, kino, kulturę, sztukę, pomniki, biblioteki, gastronomię, modę, sport. No i oczywiście bogate życie polityczne.
Wyłania się z tego opisu obraz miasta dość prowincjonalnego, ale odznaczającego się dynamizmem i ambicjami, rozwijającego się nie tylko w oparciu o miejscowe zasoby ludzkie, ale także przy udziale przybyszów z innych stron kraju.
Poza cechami łączącymi ją z innymi miastami byłej Kongresówki (choć cztery lata Wielkiej Wojny 1914-1918 spędziła pod zarządem niemieckim), miała też Częstochowa swoje odrębności: „uliczny karnawał, piwo marcowe i słodowe z browaru Szwedego, wina krymskie i kaukaskie w restauracji „Polonia”…”. A „w Alei Najświętszej Marii Panny panowie podziwiali spacerujące piękne dziewczyny”, choć to akurat Częstochowy szczególnie nie wyróżniało, bo spoglądanie na piękne kobiety, to praktyka uniwersalna.
Częstochowa nie jest miastem szczególnie efektownym, brak jej bogatej rzeźby terenu (poza Jasną Górą jest właściwie płaska), malowniczych pejzaży miejskich, brak w niej rzucającej na kolana architektury, nie zanotowała nadmiaru efektownych zdarzeń historycznych (poza oblężeniami Jasnej Góry, z tym najsławniejszym, genialnie utrwalonym w „Potopie” przez Sienkiewicza na czele – a mimo to, w jej skromności, w jej kameralności, drobnomieszczańskości jest coś i przyjaznego i ujmującego.
Album jest bogato ilustrowany fotografiami, zaczerpniętymi między innymi z zasobów Filmoteki Narodowej. Starym fotografiom brak barwy, mięsistości, klarowności, naoczności współczesnych zdjęć, ale mają za to ten specyficzny, tajemniczy, nieco mroczny urok, który rekompensuje ich niedoskonałości.
Lektura godna szczerego polecenia, nie tylko częstochowianom, lecz wszystkim miłośnikom widm przeszłości.

Zbisław Janikowski – „Częstochowa między wojnami. Opowieść o życiu miasta 1918-1939”, Dom Wydawniczy Księży Młyn, Łódź 2011, str. 124, ISBN 978-83-7729-027-9

Krzysztof Lubczyński

Poprzedni

Opowieść rówieśniczki PRL

Następny

Szekspir – sztuka przekładu i sztuka władzy