Ukazał się tom drugi powieści „Pułascy” Wojciecha Kudyby. Edytor cytuje na okładce uwagi po lekturze dwóch komentatorów, naukowców, do których to uwag się odniosę – z dozą polemiki.
Włodzimierz Bolecki, literaturoznawca stwierdza, że „konfederacja barska i ród Pułaskich – tematy niby znajome, a przecież nieistniejące w potocznej wiedzy o historii i w literaturze polskiej. Wojciech Kudyba, pisarz i znakomity badacz literatury współczesnej, snuje osobistą opowieść o rodzie Pułaskich tak, że nie można oderwać się od czytania”. Co do uwagi drugiej – choć może z tą niemożnością oderwania się od lektury to przesada, bo mam wiele mocniejszych z punktu widzenia czytelniczego doznań – to rzeczywiście, z literackiego punktu widzenia jego „Pułascy” warci są lektury. Kudyba ma pióro lekkie, soczyste, obrazowe, finezyjne, choć jego obraz historii jest jak na mój gust zbyt przeestetyzowany, zbyt „ujutny”, zbyt „anielski”, zbyt wyidealizowany, zbyt jednostronny (wyłącznie rodowy, szlachecki, „herbowy”), a przez to po części sfalsyfikowany. Co do uwagi o nieistnieniu tematu Konfederacji Barskiej w literaturze, to dziwię się literaturoznawcy, że zapomniał o „Księdzu Marku” Juliusza Słowackiego, a także o powieści „Listopad” Henryka Rzewuskiego, której akcja rozgrywa się w okresie Konfederacji Barskiej, a tytułowy „listopad”, to 3 listopada 1771 roku, czyli dzień (a raczej wieczór) porwania króla Stanisława Augusta Poniatowskiego przez konfederatów. Zapewne, utwory te nie przynależą, tak jak powieści Kraszewskiego czy Sienkiewicza, do „potocznej” wiedzy historycznej, nie mniej trudno ich nie zauważyć. Co zaś do klasycznej monografii „Konfederacja Barska” Władysława Konopczyńskiego, to istnieje ona w świadomości wielu, także niezawodowych miłośników historii. Poza tym, gdyby starannie poszperać w literaturze polskiej, zwłaszcza XIX wieku, to w niejednym tytule znalazłyby się wątki konfederackie czy nawiązania do konfederacji. W końcu przecież także powieść Kudyby nie jest epicką syntezą losów Konfederacji, lecz pokazuje ją wycinkowo, jedynie z punktu widzenia jednego rodu.
Maciej Nowak napisał, że „przedziwnie łączy się w tej książce epicki rozmach z nowelistyczną czułością. Empatyczny narrator Kudyby nie tylko widzi i opisuje, ale także stara się zrozumieć Pułaskich. Próbuje zbliżyć się do tych zwyczajnych, niezwyczajnych ludzi (…) Przedstawiony w książce splot frapujących biografii odsłania schematy ludzkich postaw i mechanizmy historii funkcjonujące również dziś. W ten sposób autor chwyta istotę polskiego losu, którego nowoczesny kształt rodzi się właśnie wtedy – w drugiej połowie XVIII wieku”.
Co do konstatacji o narodzinach nowoczesnego kształtu Polski w drugiej połowie XVIII wieku – zgoda. Czy jednak akurat utalentowany narrator i stylista Wojciech Kudyba celnie analizuje i ukazuje to zjawisko? Uzasadnione są tu daleko idące wątpliwości. Mój zarzut co do wymowy prozy Kudyby, do „Pułaskich” konkretnie, jest taki, jaki wyłożyłem po części wyżej. Jest to obraz wygładzony, estetyczny, a przy tym antyintelektualny. Pisarz kocha tę epokę, lubuje się w niej, to widać. Jednak o przyczynach, istocie i tle Konfederacji Barskiej znacznie więcej można dowiedzieć się z napisanego w 1845 roku „Listopada”, pomimo tego, że autor powieści Henryk Rzewuski był wyrazicielem konserwatyzmu szlacheckiego, reakcjonistą – by tak rzec – w stanie czystym. Piękna stylistycznie opowieść Kudyby nie ma historiozofii, ale nie ma też realizmu, nie ma krwi, błota, wielkości i małości konfederacji, nie ma nawet śladu tła społecznego, klasowego, brak w niej refleksji intelektualnej. Kudybę pociąga wizja plastyczna epoki, ale nie myślenie o niej. Jego powieść nadaje na tworzywo do scenariusza malowniczego, filmowego romansu historycznego, zagranego w malowniczej sarmackiej scenerii przez piękne aktorki i przystojnych aktorów. Jednak lepiej zrozumieć istotny sens i konsekwencje Konfederacji Barskiej i losu Polski w drugiej połowie XVIII wieku, dzięki tej lekturze – nie sposób.
Wojciech Kudyba – „Pułascy. Non alius regit”, tom II, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 2021, str. 316, ISBN 978-83-8196-313-8