Najmniejsze kino w stolicy ma kłopoty finansowe. Amondo to wyjątkowe miejsce na kulturalnej mapie Warszawy. Teraz może z niej zniknąć.
Kino mieści się i działa już od 7 lat w centrum Warszawy przy ulicy Żurawiej. Posiada trzy sale: dwie kinowe i trzecią telewizyjną – zwaną Wideodromem. To pokój z telewizorem kineskopowym, magnetowidem i wielką kolekcją kaset VHS.
Kameralna atmosfera i starannie selekcjonowany wybór filmów – od klasycznych produkcji po dzieła najważniejszych współczesnych twórców kina artystycznego – tworzy klimat wyjątkowego miejsca. Oprócz codziennych projekcji filmowych, w kinie organizowane są pokazy specjalne, spotkania z twórcami i przeglądy tematyczne. Można też obejrzeć coś z pokaźnej kolekcji VHS (jest ich ponad 400 – przup. red.). Albo przyjść z własną kasetą.
Właścicielem kina jest fundacja Amondo Films. Na co dzień pracuje tu sześć osób – Julia, Magda, Gaba, Rajmund, Michał i Jan. To szczególne miejsce na mapie Warszawy powstało z pasji i potrzeby jej przekazywania. Niestety sytuacja kina Amondo, podobnie jak innych studyjniaków w całej Polsce, jest aktualnie dramatyczna. Po okresie kolejnych lockdownów i obliczeniu wszelkich kosztów, właściciele lokalu zdecydowali się zorganizować zbiórkę na utrzymanie działalności. W pomoc zaangażowali się nie tylko przyjaciele kina i widzowie, ale też inne osoby i instytucje.
Każdy kto chce wesprzeć Amondo może je po prostu odwiedzić, zapoznać się z atmosferą miejsca i obejrzeć film. Albo wesprzeć kino poprzez zbiórkę organizowaną w internecie.