Uważana za arcydzieło Antonia Lobo Antunesa powieść „Zadupia” opowiada historię portugalskiego lekarza nękanego wspomnieniami z wojny, który jak dawni żeglarze, opowie swoją historię każdemu, kto zechce jej posłuchać.
Gdy wspominam Portugalię, o którą dane mi było raz jeden jak dotąd zahaczyć podczas niespełna tygodniowej wycieczki (Lizbona, Porto, Coimbra), to jednym z najbardziej charakterystycznych odczuć w tych chwilach mi towarzyszących, jest to, jak skomplikowana i alogiczna jest natura ludzkiego doświadczenia oraz wniosków, jakie człowiek z niego wywodzi. W niejednym kraju świata dokonały się i dokonują ponure, okrutne, krwawe dramaty wojen i cierpienia ludzi, dziś choćby w Ukrainie, wczoraj gdzie indziej, a jeszcze wcześniej w naszej chociażby ojczyźnie. Portugalii od stuleci nie dotknęła żadna wojna, a te które były, należą nawet bardziej do legendy niż do historii. Portugalia egzystuje jak prawdziwa, co się zowie, „chata z kraja”, odseparowana od Europy rozległym cielskiem Hiszpanii, a od reszty świata oceanem. Tak naprawdę, to w burzliwym, bardzo niebezpiecznym świecie, Portugalia powinna żyć w euforii z powodu komfortowej wolności od tych zagrożeń. Tymczasem to najsmutniejszy ze znanych mi krajów Europy Zachodniej i nieprzypadkowo melancholijny styl pieśniarski z gatunku „fado” stanowi jego znak firmowy, oddający klimat emocjonalny tego kraju. Dlaczego ci Portugalczycy są tacy smutni, depresyjni, u tego pana Boga za piecem? Bóg raczy wiedzieć.
„Zadupie” Antonio Lobo Antunesa (rocznik 1942), autora świetnej powieści „Karawele wracają” czy „Podręcznika dla inkwizytorów”, to porcja wspaniałej prozy, przynoszącej rzadką satysfakcję z lektury. To rozrachunek z Portugalią, z salazaryzmem, z przeszłością kolonialną kraju i mitologią narodową (to jak widać problem uniwersalny), w którego czasach Antunes żył przeszło trzydzieści lat, aż do „rewolucji goździków” z kwietnia 1975 roku. Proza to wyborna, esencjonalna, finezyjna, dygresyjna, barwna. Ma te właściwości, które szczególnie często charakteryzują prozę iberyjską i iberoamerykańską – barokowy, kalejdoskopowy styl, bogate uniwersum ludzi i rzeczy, subtelną ironię.
„Autor wykształcił własny styl: poetycki, zmetaforyzowany, pełen powtórzeń, sprawiający wrażenie chaotycznego” – napisał tłumacz „Zadupia” Wojciech Charchalis. Jednak dalej uzasadnia, że ów chaos to pozór i że proza Antunesa jest precyzyjnie, kunsztownie wycyzelowana. I to się rzeczywiście podczas lektury czuje. Wybornej lektury.