Rozmowa z Sławą Przybylską. Artystka debiutowała w 1956 r. w STS-ie, a jej pierwszy wielki przebój to „Pamiętasz była jesień” z 1958 r.
Rozmawiamy tuż po Pani prawie dwugodzinnym recitalu, podczas którego był śpiew, taniec, rozmowy z publicznością. Słowem, nie oszczędzała się Pani. Czemu przypisać Pani niezwykłą kondycję, temperament sceniczny, wciąż wspaniały głos? Czy to kwestia jakiegoś specjalnego treningu, diety, wymyślnych ćwiczeń? Gdzie tkwi tajemnica?
Żadnej tajemnicy tu nie ma. Czasem sama siebie pytam, dlaczego jeszcze śpiewam? – i odpowiadam sobie, że to dla mnie wspaniała odskocznia od przykrej czasami codzienności. Nie chciałabym się zwierzać tu ze swych kłopotów, ale nie mam łatwego życia. Jestem już osobą samotną, cierpię na bezsenność – a jak się człowiek nie wyśpi, to brakuje mu oddechu, żeby śpiewać. Śpiewanie daje mi jednak siłę życiową, traktuję je jako imperatyw. Śpiewałam zawsze, było to dla mnie wręcz koniecznością życiową.
Czy odziedziczyła Pani talent po rodzicach?
Jestem z Podlasia, wszyscy u nas śpiewali. Podlasie jest w ogóle rozśpiewane, zielone, pełne ptaków, które też pięknie śpiewają. Moja mama czerpała siłę z przyrody, to był swoisty panteizm, doświadczanie Boga w tym co nas otacza. Mama, cudowny człowiek, była prostą kobietą ze wsi, ale miała w sobie poczucie piękna, które chyba po niej odziedziczyłam. Mówiła mi: zobacz, jaki piękny zachód słońca, jakie wspaniałe kwiaty! Wszystko, co mama robiła, było dla mnie przykładem. Przekazywała mi miłość, życzliwość do ludzi. Nigdy nie narzekała, nigdy nie uderzyła dziecka. Moja mama jest wciąż we mnie i daje mi swą siłę.
Mam nadzieję, że, także dzięki tej sile, nie zamierza Pani kończyć kariery – i ma plany artystyczne na przyszłość?
Ja codziennie zamierzam kończyć karierę, a mój plan artystyczny jest taki, żeby także cudownie zakończyć i życie. Mam już tyle lat, że w tym wieku nie powinno się śpiewać. Biorę jednak przykład z Charlesa Aznavoura i zamierzam śpiewać do późnej… młodości. W ostatnich dniach ukazała się moja kolejna płyta z zupełnie nową, premierową piosenką „Tańcząca brzoza”, którą właśnie nagrałam. Wciąż chcę śpiewać, a jeśli nie będę śpiewać na estradzie, to będę śpiewać w domu, dopóki żyję.
Dziękuję za rozmowę