8 listopada 2024

loader

„Sukcesja” – czyli władza i pieniądze

fot. materiały prasowe HBO

Ten serial jest brutalną i pozbawioną złudzeń diagnozą rzeczywistości, w której żyjemy. Liczą się tu wyłącznie pieniądze i władza, reszta to kwiatek do kożucha – mówi Tomasz Stawiszyński, filozof i eseista w rozmowie z Malwiną Wapińską. Premiera czwartego sezonu serialu HBO „Sukcesja” – odbyła  poniedziałek.

Serial „Sukcesja” stał się w ostatnich latach jednym z największych fenomenów popkultury. Już sam tytuł, którego trudno nie skojarzyć z „Dynastią”, sugeruje, że to najbogatsi ludzie świata sprawują realną władzę absolutną w dzisiejszych realiach. Jak jednak myślisz – na ile ci, którzy w obecnym świecie pociągają za sznurki wyglądają, zachowują się i myślą tak jak bohaterowie „Sukcesji”?

Pytasz, czy to jest serial realistyczny?… „Sukcesja” wydaje mi się przede wszystkim serialem bardzo prawdziwym psychologicznie. I to jest, moim zdaniem, jego ogromna siła. Warto zauważyć, że mechanizmy psychologiczne w obrębie relacji rodzinnych są tu pokazane w sposób niebywale wnikliwy. Skądinąd, jest to psychologia zakorzeniona raczej w myśleniu tragików starożytnych, klasyce literatury i psychoanalizie, niż we współczesnej empirycznej, akademickiej psychologii. I bardzo dobrze.

Wybory tragiczne? Między prawem a oddaniem ojcu? Między lojalnością wobec potężnego rodzica a rodzeństwa?

No właśnie, bohaterów postawionych w podobnych sytuacjach, co postacie z „Sukcesji”, spotykamy i w greckiej mitologii, i w greckiej tragedii, i u Szekspira, i w końcu – w klasyce powieści, gdzie splątane ludzkie charaktery i relacje są również bardzo drobiazgowo prezentowane i analizowane. „Sukcesja” rozgrywa się więc w sferze archetypowych, uniwersalnych wzorców, które ubiera we współczesny kostium, a dokładniej rzecz biorąc, w kostium dzisiejszych półbogów, czyli bogaczy i gwiazd.

Myśląc o Loganie Royu, miliarderze, który zbudował swoje imperium w branży medialnej (jego postać miała być luźno wzorowana na Rupercie Murdochu) trudno nie dostrzec archetypu wszechpotężnego ojca-patriarchy. Od jego działań i decyzji zależą życie i losy jego dzieci, zwłaszcza trojga najmłodszych – Kendalla, Shiobhan i Romana.

To jest właśnie jeden z najbardziej klasycznych archetypowych motywów. Walka, o to, żeby się zautonomizować wobec dominującego ojca, upodmiotowić względem potężnej, ograniczającej figury rodzicielskiej, która na różne sposoby próbuje utrzymać nad swoim potomstwem władzę: wikła, symbolicznie kastruje i nie pozwala się rozwijać.

„Sukcesja” pokazuje uwikłanie w słynny Freudowski „romans rodzinny”?

Tak, zresztą oprócz ojca istotna jest również figura matki, podobnie mroczna jak ojciec. To właśnie oscylacja pomiędzy matką, ojcem, a własnymi pragnieniami czy aspiracjami, zajmuje rodzeństwo Royów. Przy czym trudno właściwie powiedzieć czy to są faktycznie ich aspiracje i pragnienia, czy też raczej aspiracje i pragnienia ich rodziców, które oni przyjęli za własne, ale którym zarazem nie są w stanie sprostać. Znowu – klasyka.

Jeśli chcemy mówić o psychoanalizie, musi pojawić się syn pragnący zdetronizować despotycznego ojca. W trzecim sezonie czyni to Kendall, najstarszy syn Logana Roya z drugiego małżeństwa. I nie zdradzimy chyba wielkiej tajemnicy mówiąc, że od początku wydaje się zbyt słaby, by stanąć do tego pojedynku. Moglibyśmy dostrzec w nim współczesnego Hamleta?

To jest – przynajmniej jak na razie – bohater tragiczny. Figura reprezentująca niemożność przekroczenia źródłowo wkomponowanych w życie ograniczeń i uwikłań; niemożność uwolnienia się – losu, który zdaje się przesądzony. Bohater jest z góry skazany na porażkę, choć na wszelkie sposoby próbuje jej uniknąć. Im większe są jednak jego wysiłki, tym bardziej dopada go przeznaczenie. Ale warto przyjrzeć się również postaciom drugoplanowym, które okazują się niezwykle charakterystycznymi typami ludzkimi. Wśród nich jest cała plejada osobowości, które w sposób trafny i esencjonalny wyrażają różne sposoby bycia w świecie.

Na przykład?

Na przykład drobne cwaniaczki, którzy zawsze ustawiają się w odpowiedni sposób. Genialnym tego przykładem jest zięć Logana, Tom, człowiek całkowicie pozbawiony kręgosłupa, podporządkowany akurat tym, którym opłaca się podporządkować, wchodzący małżeństwo dla materialnych korzyści, ale gotów do natychmiastowej zmiany frontu, jeśli tylko będzie to dla niego dogodne. Z sezonu na sezon widzimy, jak rosną jego ambicje i apetyt na władzę i pieniądze.

Jest jeszcze Greg – ubogi krewny, czyli wnuk brata Logana Roya. Poznajemy w go w pierwszym sezonie, gdy pojawia się w szpitalu po tym, jak nestor rodu Royów przechodzi udar. Rodzeństwo traktuje go jak chłopca na posyłki. Żąda, by pojechał taksówką do rezydencji Logana. Nie przechodzi im nawet przez myśl, że kuzyn zwyczajnie wstydzi się przyznać, iż nie stać go ani na taksówkę, ani nawet na batonik w szpitalnej kafeterii. Czy jednak rola wiecznie znerwicowanego i zdezorientowanego Grega rzeczywiście ogranicza się wyłącznie do roli „pożytecznego idioty”?

Kuzyn Greg rzeczywiście jest człowiekiem przede wszystkim pozbawionym kapitału finansowego i symbolicznego, który w mniejszym lub większym stopniu posiada reszta. Ale wraz kolejnymi sezonami on też bardzo się zmienia. Jest postacią, która korzysta z emploi błazna, kogoś, kogo nie traktuje się poważnie, z kim w zasadzie nikt się nie liczy i wszyscy myślą, że można go w prosty sposób do czegoś użyć, a on będzie tego zupełnie nieświadomy. Ale Greg już na wczesnym etapie pokazuje, że wcale nie jest taki prosty, głupi i naiwny. W niebezpiecznej grze, w jaką wikła go Tom, ostatecznie okazuje się mieć przewagę. W gruncie rzeczy potrafi grać w sposób inteligentny i wyrachowany. Świadomie korzysta ze swojego wizerunku tego pozbawionego znaczenia i wpływów, trochę nierozgarniętego poczciwiny. To jest bardzo ciekawa i wielowymiarowa postać.

Znamienne, że kiedy w Polsce w dobie wczesnego kapitalizmu oglądaliśmy „Dynastię”, widzieliśmy bogaczy, którzy spędzają czas w luksusowych limuzynach, na wystawnych przyjęciach lub popijających szampana przed basenem. Zazdrościliśmy im, choć chcieliśmy wierzyć, że i u nas kariera „od pucybuta do milionera” okaże się możliwa. Dziś, gdy mamy za sobą kryzysy gospodarcze, protesty pod hasłem „okupuj Wall Street” oraz kataklizmy ekologiczne i pandemiczne, oglądamy w „Sukcesji” ludzi, którzy zdają się nigdy nie spać, rzadko jadać i nie korzystać ze specjalnych rozrywek. Spędzają czas w ponurych szklanych wieżowcach, ubrani z klasą, lecz bez ekstrawagancji, a jedyne, czym się zajmują, to obmyślanie strategii biznesowych – z kim się sprzymierzyć, kogo wykorzystać do swoich celów. Przeciętny widz może ostatecznie dojść do wniosku: po co komu pieniądze, skoro to wszystko musi zostać okupione brakiem wolności, autonomii i życia na własny rachunek. Nawiasem mówiąc, nawet pogoda w większości odcinków „Sukcesji” jest ponura, wietrzna i przygnębiająca (wbrew tytułowi innego popularnego serialu „Pogoda dla bogaczy”).

Widzimy świat, jakby wyjęty z prac Johna J. Mearsheimera, amerykańskiego politologa, który stał się bardzo popularny w ciągu ostatniego roku. Jest on zwolennikiem tak zwanego „realizmu ofensywnego”. W myśl tej koncepcji, polityka międzynarodowa jest tak naprawdę li tylko brutalną i cyniczną grą o dominację, a cała opowieść o prawach człowieka, demokracji, tolerancji i wartościach to jedynie przykrywka, pod którą ukrywa się te brutalne machinacje. W serialu „Sukcesja” obserwujemy to w mikro wymiarze. Rzeczywiście, wszyscy tutaj są na swój sposób wyrachowani. Wszyscy grają wyłącznie do własnej bramki. Nikt na nikogo nie może liczyć. Nawet jeżeli zawiązują się jakieś doraźne alianse, to wynikają one wyłącznie z kalkulacji i rozeznawania się, co jest w zgodzie z czyimś interesem, a co nie. To rzeczywiście jest brutalny i cyniczny świat, w którym brakuje głębokich więzi. Są deklaracje więzi, ale używane w pragmatyczny i cyniczny sposób. Twoje spostrzeżenie wydaje mi się trafne: świat, w którym nie ma miłości, nie ma bliskości, a istnieje tylko kalkulacja, jest przerażający.

Ale, czy imperium Logana Roya nie jest przypadkiem skazane na upadek? Świat, w którym budował swoją fortunę i wpływy, był przecież zupełnie innym światem niż obecny. Przekazanie pałeczki młodszemu pokoleniu może być jedynym sensownym rozwiązaniem. Pytanie, czy dzieci Roya podołają temu zadaniu.

Jak na razie to Logan ostatecznie za każdym razem stawia na swoim. Prawdą jest, że reprezentuje dawną epokę, także poprzez media telewizyjne, których jest właścicielem. To są media tradycyjne, które faktycznie odchodzą już do lamusa, niemniej jednak intuicja biznesowa Logana cały czas okazuje się bezbłędna, a on wciąż skutecznie utrzymuje się na szczycie. Ten ostatni sezon jest wielkim znakiem zapytania. Nie wiemy, kto pozostanie na placu boju i czy rodzeństwo zdoła utworzyć sojusz przeciwko ojcu. Niezależnie od przebiegu zdarzeń, trudno oczekiwać czyjegokolwiek odkupienia moralnego. „Sukcesja” jest brutalną i pozbawioną złudzeń diagnozą rzeczywistości, w której żyjemy. Liczą się tu wyłącznie pieniądze i władza, reszta to kwiatek do kożucha.

lll/pap

Redakcja

Poprzedni

Lewandowski strzela, Barcelona wygrywa

Następny

Komu bije chiński dzwon