30 listopada 2024

loader

„The Curse” – Dekonstrukcja współczesnych seriali

SkyShowtime /materiały prasowe

Kojarzycie „Nasz nowy dom” emitowany na Polsacie? Jeden z tych show, gdzie prezentowana jest najpierw uboga rodzina mieszkająca w okropnych warunkach – grzyb na ścianie, meble z PRLu, brak ocieplenia domu, dzieci nie mające własnego pokoju itd. Słuchamy ich historii, o tym, jak znaleźli się w takim momencie życia. Robi nam się żal tych ludzi. Nagle przez drzwi wkracza Katarzyna Dowbor z kilkoma panami i informuje, że ekipa programu wszystko wyremontuje. Widzimy okrzyki radości, niektórym płyną łzy, nawet pies skacze jakby ucieszony. Nie ukrywam, że nie raz oglądałem ten program u rodziców na telewizorze i przynosił mi on pewną przyjemność. Napawałem się uczuciem złudnej dobroci. Przymykałem nawet oko na topornie lokowane produkty w postaci omawiania np. pełnej usługi ubezpieczenia czy wyposażenia Mrówki. Niewielka cena za czyjeś miejsce do życia. Aczkolwiek bajka ta nie kończy się dobrze, bo niczym czarnoksiężnik w Czarnoksiężniku z Krainy Oz, nasza prowadząca, główna postać programu, okazuje się kimś zupełnie innym. W 2021 Amazon wypuścił spot skierowany do osób szukających pracy. Katarzyna Dowbor prowadziła w nim rzekomo szczere rozmowy z już zatrudnionymi. Wszyscy okazują się oczywiście rodziną pracującą we wspaniałym miejscu.

Co miał na celu ten przydługi wstęp? Chciałem unaocznić jeden z głównych motywów, jakie przewijając się w amerykańskich serialu produkcji Showtime „The Curse”. Najogólniej pisząc, przez 10 odcinków oglądamy jak młode małżeństwo stara się nakręcić program dla HGTV dotyczący budowania pasywnych domów w niewielkiej miejscowości w Nowym Meksyku. Szybko się okazuje, że nie jest to takie proste, a tym bardziej, jak robimy coś nieszczerze. Główni bohaterowie, czyli Asher oraz Whitney wydają się dość pewni siebie w swoim działaniach. Obserwując ich z boku, wydają się postaciami pozytywnymi. Chcą włożyć nową energię w ubogą miejscowość. Pomagają lokalsom w poszukiwaniu pracy. Dostajemy nawet scenę, gdzie sztucznie wymuszone łzy u jednej z filmowanych osób, wzbudzają w bohaterach zniesmaczenie do stosowanych metod. Myślimy, że to muszą być ludzie z sercem. Czy jednak rzeczywiście idzie za tym zrozumienie innych? Nie za bardzo. Celem małżeństwa jest wybudowanie ekologicznych „pasywnych” domów, co chcą zaprezentować w typowym dla stacji HGTV reality show. Ma to finalnie zwiększyć popularność niedużej Espanoli, a tym samym podbić ceny nieruchomości, które finalnie sprzedadzą z zyskiem.

Nad całością kręconego materiału swój nadzór sprawuje reżyser i producent Dougie, czyli trzecia postać w tej opowieści. Kolega Ashera, który od samego początku wzbudza w nas poczucie najmniej godnego zaufania człowieka na świecie. Jest to zresztą mocno widoczne w emanującym potężnie od niego pozerstwie, zaczynając od wyglądu, poprzez wypowiadane zdania, a na poruszaniu się kończąc. Wszystko co jest związane z Dougim, to emanacja sztuczności, cynizmu i fałszu. Ba! Cały czas zresztą obserwujemy jego pogardliwy stosunek do Ashera, którego traktuje jak kogoś głupszego, kim łatwo manipulować. Mimo tego młode małżeństwo pokłada nadzieję w talencie reżysera i często stosuje się do jego cynicznych porad, jak np. gdy Whitney zostaje namówiona do wykreowania w programie swojego męża na nudziarza i popychadło.

Właściwie cała trójka bohaterów, to antypatyczne charaktery, których większość działań wzbudza w nas frustrację, obrzydzenie bądź zażenowanie. Przy czym, ostatnie stanowi ważny element serialu. Jeśli kojarzycie „The Office”, to jest właśnie ten rodzaj poczucia humoru, czyli tzw. „cringe comedy”. Tutaj został on spleciony z o wiele poważniejszą tematyką, a do tego doprowadzony do ekstremum (m.in. dzięki świetnemu odegraniu ról Emmy Stone czy Nathana Fieldera). Przyznam, że śledząc akcję na ekranie, dawno nie czułem takiego skrępowania. Wpływ miała na to niewątpliwie naturalność wykonania scen.

Niemniej, takie przedstawienie historii to wyłącznie skrawek ogromnej całości, jaka finalnie przewija się przez dzieło. Myślę, że omówienie elementów, ich zastosowania i funkcji w „The Curse” zajęłoby ogromną ilość tekstu, ponieważ mamy nie tylko problematykę fałszu, ale i klasizmu, rasizmu, ignorancji, niepewności, nienawiści, nieufności itd. Serial w bardzo przebiegły sposób podsuwa nam co kolejne fragmenty opowieści, żeby je za chwilę gdzieś schować. I tak przez 10 odcinków poznajemy historię, która nie posiada właściwie żadnego punktu zwrotnego. Możemy oczekiwać na jakiś boom czy centralny element fabuły, ale nic podobnego się nie pojawia. Nawet tytułowa klątwa stanowi wyłącznie zapalnik dla prezentacji jakichś zachowań. Czy w takim razie odbiera to spójności? Zupełnie nie. Wszystko co widzimy na ekranie ma swoją funkcję i uzupełnia się nawzajem.

Powyższe wrażenia byłyby na pewno mniej odczuwalnie, gdyby nie wyjątkowa gra kamerą. Większość zdjęć jest wykonywana w dość niekonwencjonalny sposób, np. uchwytując bohaterów w pobrudzonym lustrze, albo gdzieś zza krzaka. Dzięki temu widz ma wrażenie, jakby obserwował wszystko z boku, trochę w niewyraźny i zaburzony sposób. Zresztą, lustra i zniekształcenia przewijają się bardzo często, chociażby w postaci dziwacznych „pasywnych” domów, jakie małżeństwo stawia w Espanoli. Tym obrazom często towarzyszy niepokojąca muzyka z pogranicza noise i ambientu, która pojawia się w niespodziewanych momentach, jak np. na pozór spokojna jazda samochodem przez miasto.

„The Curse” stanowi niesamowitą dekonstrukcję współczesnych seriali i nie bez powodu porównuje się go do „Twin Peaks”. Łamanie konwencji jest właściwie sztandarowym elementem dzieła. Jakby się zastanowić nad określeniem gatunku, to w tym przypadku byłoby dość trudno, albowiem znaleźć można dramat, komedię, horror czy paradokument. Wszystko pomieszane i ułożone w sposób całkowicie niespodziewany. Tak samo zresztą, jak niespodziewane okazują się pozaekranowe postawy naszych ulubionych prezenterów, aktorów czy twórców, których uśmiech zawsze kojarzył nam się z uczuciem nadziei i dobroci.

Tomasz Murczenko

Poprzedni

Wyścig zbrojeń w kosmosie

Następny

Co powoduje zanik lewicy?