Powstała Biała Księga Innowacji.
Dokument BKI za pomocą setek słów z obszaru biurokratycznej nowomowy ma stworzyć wrażenie, że Autorzy wiedzą, jak gospodarkę polską uczynić innowacyjną w ciągu krótkiego okresu. BKI nie zajmuje się jednak pięcioma warunkami koniecznymi, aby tak się stało.
Warunki te są następujące:
1. Finansowanie laboratorium mającego konkurować z Niemcami, czy Koreą Płd., musi być na poziomie tych krajów. W tej chwili jest 5–10 razy niższe w Polsce, a koszty prowadzenia badań są identyczne. Ze środków budżetowych przeznaczamy 7 mld zł na badania, czyli cztery razy mniej niż firma Volkswagen, co obrazuje skalę problemu. Autorzy BKI powinni pokazać przykłady laboratoriów (w dowolnym kraju na świecie), w których finansowanie na poziomie 20–30 tys. euro (poziom w Polsce) rocznie na jednego naukowca zaowocowało powstaniem komercyjnych dochodowych technologii. W moim odczuciu nie ma takowych, a poziom startowy zaczyna się od 100 tys. euro na naukowca rocznie.
2. Prezesi wielkich spółek skarbu państwa muszą mieć olbrzymią wiedzę z zakresu nowych technologii i wizję ich zaimplementowania w polskich czebolach. Tylko firmy typu KGHM, czy Grupa Azoty, mają wystarczające dochody, aby sfinansować powstanie innowacyjnych działów polskiej gospodarki. Jest absolutną fikcją, że powstaną setki małych innowacyjnych firm, które będą produkować prosto na rynek. Tak się na świecie nie dzieje — firmy małe produkują na potrzeby dużych firm typu Siemens, czy Thales, i to te duże firmy nadają kierunki rozwoju technologii.
3. Naukowcy muszą mieć olbrzymi entuzjazm, aby rzucić wygodne posady akademickie i zająć się niezwykle ryzykowną i stresującą działalnością zakładania i rozwijania firmy spin-off. Znam osobiście około 400 naukowców w Polsce, i 100 w Europie, i tylko jeden, po 30 latach pracy w dużej firmie elektronicznej we Francji, ma wizję zakładania firm high-tech w Polsce. Rozbudzenie entuzjazmu wśród naukowców do działań prokomercyjnych jest wyłącznie możliwe przy spełnieniu warunków I, II, ale także warunku następnego.
4. Naukowcy polscy muszą osiągnąć poziom konkurentów z USA, Japonii, i innych krajów o wysokim poziomie technologicznym. W chwili obecnej, Polska ma naukowców na najwyższym poziomie niemal wyłącznie w dziedzinach dalekich od zastosowań. W naukach inżynieryjnych nie liczymy się i nie mamy innowacyjnych technologii do szybkiego wdrożenia. Zmiana tej sytuacji nie jest możliwa w ciągu krótkiego okresu, bo wymaga zmian w szkolnictwie od przedszkola do uczelni wyższych. Konieczna jest radykalna reforma edukacji, podnosząca poziom nauczania nie tylko przedmiotów ścisłych, ale i, na przykład, prowadząca do nabycia przez młodych ludzi umiejętności pracy w grupie.
5. Dla nowych innowacyjnych produktów muszą powstać nowe rynki. Przykładem wizji jaką mają inne kraje jest Wielka Brytania, która postawiła na Technologie Kwantowe (Quantum Technologies), które będą wprowadzane w latach 2020–2040. Wizje tego rodzaju pozwalają zmniejszyć ryzyko, iż badania prowadzone są w niewłaściwym kierunku.
BKI nie zajmuje się żadną z tych kwestii, a obecna praktyka organizacji życia w Polsce pokazuje, że idziemy zupełnie w innym kierunku:
Ad I) Wzrost nakładów na B+R w ostatnich latach z 0,5% PKB do prawie 1% odbył się dzięki dużym środkom UE, oraz manewrowi zaliczania do działań B+R w firmach prac tylko zwanych „innowacyjnymi”, nie będącymi tak naprawdę innowacjami na skalę światową. Wzrost do 1,7% PKB w roku 2020 ma być najprawdopodobniej zabiegiem księgowym, a nie prawdziwym wzrostem finansowania działań B+R na najwyższym poziomie.
Ad II) Oprócz rozeznania w trendach światowych technologii i wizji ich rozwoju w Polsce, prezes przedsiębiorstwa inwestującego w nowe technologie nie może się bać. High-tech może przynosić olbrzymie zyski, ale jego implementacja jest zawsze niezwykle ryzykowna. W Polsce tworzona jest atmosfera strachu i obecnie żaden prezes dużej spółki państwowej nie będzie chciał ponosić ryzyka wprowadzania nowych technologii u siebie w firmie.
Ad III) Biała księga powinna pokazać, ile przedsiębiorstw wypączkowało z uczelni i instytutów w ostatnich 25 latach i jaki przynoszą dochód państwu. W moim odczuciu, takich spin-off’ów powstaje rocznie bardzo niewiele, i zakładanie, że w ciągu 7 lat powstanie 1500 innowacyjnych start-upów nie jest podparte żadnym argumentem dlaczego tak miałoby się stać. Warto też prześledzić rozwój Korei Płd., ile firm małych w tym kraju powstaje. Wcale nie jest oczywiste, że innowacyjność XXI wieku ma się opierać na małych firmach. Biała księga powinna pokazać problemy małych firm innowacyjnych w Szwecji, czy Niemczech, bo wydaje się, że ich liczba maleje wskutek braku możliwości nadążania technologicznego za konkurencją znacznie większych firm dalekowschodnich.
Ad IV) W chwili obecnej realizowane w Polsce ambitne projekty badawcze nie mają szans na szybkie wdrożenia nowych technologii, natomiast inne powielają dokonania w innych krajach sprzed 10–20 lat. Biała Księga powinna wskazać przynajmniej kilka konkretnych przykładów polskich innowacyjnych technologii, które mają szanse w ciągu najbliższych lat przynieść ich twórcom sukces rynkowy. Odwrócenie kolejności działania, czyli tworzenie konstrukcji ekonomicznych w oderwaniu od tego, co naukowcy mają w głowie i szufladach, nie ma najmniejszego sensu.
Ad V) Przykładem naiwności jest ostatnio przechwalanie się, że będziemy produkować samochody elektryczne bez jakiegokolwiek argumentu w postaci unikatowej polskiej technologii, czy możliwości produkcji tańszej dzięki olbrzymiej jej skali. Znalezienie rynków naprawdę atrakcyjnych dla innowacyjnych polskich produktów jest niezwykle trudne, a Biała Księga takie rynki powinna wskazać.
***
Reasumując: Biała Księga Innowacji za pomocą najrozmaitszych słów ze słownika ekonomicznego chce przekazać to samo, co kiedyś Towarzysz Wiesław: „Gdybyśmy mieli blachę, moglibyśmy produkować konserwy, ale nie mamy mięsa”.
Autorzy BKI chwalą się, że konsultowali się z najrozmaitszymi środowiskami. Być może tak było, ale osoba najbardziej kompetentna do podpisania się pod taką Księgą (prof. K.J. Kurzydłowski – były Minister Nauki i szef NCBiR) został wsadzony do więzienia.
Autorzy BKI nie wspominają też o dziesiątkach nowych wspaniałych laboratoriów wybudowanych za Fundusze Europejskie, a nie mających teraz środków na funkcjonowanie. Przykładem może być instytut EIT+ we Wrocławiu, na który wydano kilkaset milionów euro, w którym zatrudniono wybitnych naukowców z wielu krajów, a który najprawdopodobniej zbankrutuje, jeżeli nie dostanie szybko pomocy albo ze strony państwa, albo polskiego czebola. Tworzenie takiej Białej Księgi przy jednoczesnym umieraniu EIT+ jest swoistym naigrywaniem się ze środowiska naukowego.