„Ćwiczenia stylistyczne” Raymonda Queneau (1903-1976), napisane w 1947 roku, to w moim odczuciu jedna z najważniejszych książek w dziejach literatury światowej, godna by stanąć w jednym szeregu z „Biblią”, „Iliadą” Homera, „Boską komedią” Dantego, „Don Kichotem” Cervantesa czy „Hamletem” Szekspira, „Faustem” Goethego czy „Panem Tadeuszem” Mickiewicza.
Podkreślam – nie – jedna z najpiękniejszych, nie – jedna z największych artystycznie, nie – jedna z najatrakcyjniejszych w lekturze, lecz właśnie jedna z najważniejszych. Błahy incydent z paryskiego autobusu stał się dla Queneau punktem wyjścia dla stworzenia 99 (dziewięćdziesięciu dziewięciu) sposobów jego opowiedzenia z wykorzystaniem wszelkich możliwych figur retorycznych i stylów literackich, a także trybów czasowych, językowych, etc., zgodnie z zasadami kombinatoryki. Każdy z rozdziałów zaopatrzony jest jednosłownym tytułem, a wyjściowy brzmi: „Sprawozdawczo”. Po nim następuje 98 pozostałych, z których wymienię tylko kilka: „Przenośnie”, „Zdumiewająco”, „Onirycznie”, „Nawspacznie”, „Prostacko”, „Policyjnie” „Kulinarnie”, „Komediowo”, „Obraźliwie” , „Rustykalnie” czy – 99, ostatni – „Niespodzianie”. Wyrażają one też najrozmaitsze odcienie emocjonalne i intelektualne. „Ćwiczenia stylistyczne”, to nie tylko wielki hołd oddany sztuce literatury, hołd oddany jej nieograniczonym możliwościom (katalog można by zapewne rozszerzyć dalece poza 99 pozycji), ale także swoista antologia stylów pisania, które mogą posłużyć użytkowo każdemu piszącemu lub próbującemu pisać, także dziennikarzom. Polski tłumacz „Ćwiczeń”, Jan Gondowicz przypomina, że rzecz przynależy do języka i literatury francuskiej, co przysporzyło mu wielu trudności leksykalnych przy przekładzie na język tak zasadniczo odległy od francuskiego i konieczność „nadużycia gramatyki polskiej” oraz zastosowania „prób przeciążeniowych leksyki” polskiej. To sprawia, że walor ekspozycyjny, poglądowy „Ćwiczeń” jest z punktu widzenia polszczyzny mniejszy niż na gruncie języka francuskiego, ale „nothing is prefekt”. Skądinąd ciekaw jestem, czy udałby się eksperyment z polską odmianą (nie przekładem) „ćwiczeń stylistycznych”, co nie jest wykluczone, choć zapewne trudniejsze niż we francuszczyźnie. „Ćwiczenia stylistyczne”, to lektura obowiązkowa dla wszystkich, dla których literatura jest czymś więcej niż tylko opakowaniem dla transmisji z rzeczywistości. Dla których jest przede wszystkim sztuką formy.
Raymond Queneau – „Ćwiczenia stylistyczne”, przekł. Jan Gondowicz, wyd. Czuły Barbarzyńca Press, Warszawa 2005, str. 127, ISBN 83-88612-98-0