Wstaję. Patrzę przez okno. Stawiam czajnik na gazie. Listonosz przyniósł gazetę, no więc zaspana biorę tę gazetę. Spomiędzy listów, gazet i rachunków wypada ulotka i powoli, powoli, jak magiczne piórko w animacji opada na blat.
Jak się okazuje takie ulotki trafiły nieproszone do wielu polskich domów w ostatnim tygodniu za pośrednictwem Poczty Polskiej i roznoszących pocztę listonoszy.
I w ten właśnie sposób w moim domu, na moim obrusie, jeszcze przed pierwszą kawą wylądował stek nienawiści. Zazwyczaj zanim narażę się na przeczytanie czegoś takiego jem chociaż śniadanie. A szczerze mówiąc mało znam przestrzeni w Internecie ziejących tak bezwstydnym okrucieństwem. Ani sama z siebie ich nie szukam, ani nie wiedziałabym gdzie mogą być.
Ulotka składa się z otwarcie rasistowskiego szczucia na uchodźców, obrazkowej instrukcji jak i na co głosować, oraz poglądowego zdjęcia blondynki owiniętej flagą Polski w zbożu; przypomnienia jak kraj nasz będzie wyglądał po zwycięstwie PiSu. W końcu, w stopce, znaleźć można informację kto jest odpowiedzialny, za to dzieło subtelnej propagandy; to Fundacja Niezależne Media Tomasza Sakiewicza, redaktora Gazety Polskiej.
Pierwsze pytanie; kto im pozwolił wejść do mojego domu? Otóż listonosz może przynieść mi wszystko. Tak powiedziała mi Pani na infolinii Poczty Polskiej. Każdy może podpisać umowę z Pocztą i w ten sposób jego ulotki roznoszone będą do wszystkich skrzynek. W końcu nie dostałam tego w kopercie, nie było zaadresowane. Zmaterializowana kampania nienawiści nie ma moich danych, ma tylko władzę instytucjonalną nad posłańcem.
Drugie pytanie; gdzie są pieniądze? Fundacja Poczty Polskiej jest na liście spółek skarbu państwa zaakceptowanych przez PKW jako biorące udział w kampanii referendalnej. W takiej kampanii – w przeciwieństwie do kampanii wyborczej – nie obowiązują żadne limity finansowe. To znaczy, że jeżeli spółki skarbu państwa mogą agitować w politycznym referendum – to realnie agitują za Prawem i Sprawiedliwością. Jak twierdzi redakcja TVN24, we wrześniu Fundacja Poczty Polskiej poinformowała ją, że instytucja referendum to kamień węgielny każdej dojrzałej demokracji i że chce aktywizować Polaków. Obecnie nie można się skontaktować z zarządem fundacji ponieważ – jak dowiedziałam się czwartego października – „jest dzień łącznościowca i przez następne dwa tygodnie będzie taki dość napięty czas” (do wyborów; przyp. aut.). Natomiast w kwietniu rząd Morawieckiego przyznał Fundacji Niezależne Media sześć milionów publicznych pieniędzy.
Trzecie pytanie; czy wolno pisać takie rzeczy? Nie łamie to żadnych ustaw o debacie publicznej i mowie nienawiści? Otóż nie. Propagować nie wolno tylko bolszewizmu i faszyzmu. Społeczeństwo wieku XXI – ego nie zostało przewidziane podczas konstruowania konstytucji. Fundacja Batorego zajmuje się nadzorowaniem wyborów – to znaczy samego dnia przy urnach. Na tej infolinii dowiedziałam się, że niczym więcej, a wszystkie takie działania są zgodne z prawem – działać więc nie należy.
Polska będzie piętnastego października decydowała w powszechnym referendum o prawach człowieka – czy obowiązują one, jeżeli ów człowiek nie jest biały. Zapomnijmy o deklaracjach i konwencjach międzynarodowych. Tutaj mamy prawo powszechne, ustanawiane w realnej demokracji na sterydach. Jeżeli przegramy te wybory to ani malowana matka boska, ani stare zaklęcia ludzkości, ani Miłosz, ani Wyspiański nas nie uratują.